Ile słów liczą wasze konlangi? I jak długo je tworzycie?
Konverbo czyli inaczej
język uniwersalny autorstwa dr. A. Ruszkowskiego powstawał przez... 70 lat. Ostatecznym efektem tej pracy jest dwutomowa publikacja licząca łącznie... ponad 1200 stron. Co by nie mówić, liczby są imponujące. Poniżej zamieszczam fragmenty tego dzieła.
Okładka.

Wstęp i komentarz autorski.
Twórca opowiada o historii i założeniach języka. Jak łatwo się domyśleć po nazwie jest to auxlang - i to taki z poważnymi aspiracjami połączenia całej ludzkości - docelowo miałaby istnieć międzynarodowa Akademia Języka Uniwersalnego. W swoim słownictwie bazuje głównie na łacinie i grece, a w gramatyce też na esperanto.
Wstęp rozpoczyna się od stwierdzenia, że istniał kiedyś jeden język ogólnoludzki. W tym miejscu warto przypomnieć
wcześniejszą publikację twórcy, w której dzieli się swoją wizją tego, w jaki sposób przebiegała ewolucja języków - wg niej leksyka polska miałaby być zlepkiem zapożyczeń z mnóstwa języków pradawnych plemion. W tym kontekście nieco dziwi postulat "udoskonalania" polszczyzny przez eliminację z niej m.in. zapożyczeń, a ściślej rusycyzmów i germanizmów (a także wulgaryzmów i regionalizmów). Bo w czym akurat te zapożyczenia miałyby być gorsze od pożyczek z języków Gotów, Slawów, Ajów, Asów, Aniów, Aziów, Ibów, Duchów i dziesiątek innych języków używanych przez postpotopowych górali? Nie wspominając, że np. zły germanizm "dach" miałby być wg tamtej wcześniejszej pozycji dobrym zapożyczeniem z języka Duchów (duszyzmem?).





Alfabet.

Rodzaj gramatyczny.

Wyimek ze słowotwórstwa.

Fragmenty słownika (słowniki polsko-uniwersalny i uniwesalno-polski zajmują miażdżącą większość z 1200+ stron publikacji).


Przykładowe tłumaczenie - księga rodzaju.


Ogólnie bardzo popieram wydawanie opisów konlangów w formie książkowej - choćby przez to, że podlegają wtedy przechowaniu wieczystemu. Ale pomimo rozmachu publikacji sam język mnie nie zachwycił.