Postuluję dodawanie prefiksu łże- do terminów powinowactwa (n.p. łżeteść, łżezięć, łżesynowa it.p.) w sytuacjach kiedy mamy do czynienia z ludźmi żyjącymi w związku nieformalnym.
No co, tak popularna jest dzisiaj wszelaka językowa "standardyzacja krzywizny banana", wymyślanie jakichś nowych form żeńskich na wszystko czy tam "neutralnych płciowo/światopoglądowo/jakośtaminaczej" terminów, bo przecież "świat się zmienia i język powinien to odzwierciedlać". Więc aż dziw bierze, że i tego aspektu XXI-wiecznej rzeczywistości nikt nie wziął pod lupę. Przecież używanie tradycyjnych terminów powinowactwa implikuje związek małżeński, więc użycie go w stosunku do ludzi żyjących bez małżeństwa jest... nieco nieścisłe. A przecież język ma być ścisły, no nie? Taka językowa nieścisłość to przecież forma dyskryminacji, wykluczenia pewnych grup, krzywdzącej generalizacji. Poza tem, jestem pewien, że pomogłoby to uporządkować pewne kwestje prawne.
A jeśli macie jakąś "ładniej brzmiącą" alternatywę, możliwą do przyjęcia dla politpoprawnych pięknoduchów, to oczywiście możecie się podzielić. A może już ktoś kiedyś nad tą sprawą dumał? Chyba nie jestem pierwszy xD