Polskie Forum Językowe
Językoznawstwo => Lingwistyka ogólna => Wątek zaczęty przez: Noqa w Styczeń 25, 2013, 10:05:14
-
Przyszła mi do głowa trzecia klasa leksykalnych osobliwości. Zdarza się, że w języku funkcjonują dwa słowa o bardzo podobny brzmieniu, jak i znaczeniu, tak jakby język nie mógł się zdecydować na jedną z form, wbrew jakimś prawom czy uniwersałom. Nie chodzi mi tu o różne oczywiste zestawy, będące sobie zwykle momentatywami czy innym świństwem (np. mrugać, mrygać, migać, mrużyć czy gleam, glimmer, glow, glitter, glisten - czy ktoś jest w stanie nazwać takie klasy wyrazów, coś jakby analogicznego do onomatopeji? Z jakiegoś powodu chyba wszystkie języki mają pełno takich wieloraczków w takich obszarach semantyki), ale o bardziej zaskakujące formy. Choć to oczywiście kwestia własnego wyczucia, co jest ciekawe, a co mniej.
Jeśli ktoś zna wytłumaczenie dla istnienia danej pary (rozpodobnienie, zapożyczenie wewnętzne czy wręcz kognatu z innego języka) to też jest tu na to miejsce.
Pol. grdyka/krtań
-
mrugać, mrygać
To akurat wydaje mi się być różnicą dialektalną, bo ja nigdy nie mówię "mrygać". :P
-
Pingi, proszę Cię. Przeczytaj jeszcze raz.
Nie chodzi mi tu o różne oczywiste zestawy, [...] np. mrugać, mrygać, migać, mrużyć
A co do krtani/grdyki - czy to jest rzeczywiście to samo? Chociaż...
-
czy ktoś jest w stanie nazwać takie klasy wyrazów, coś jakby analogicznego do onomatopeji?
Zjawisko to sound symbolism
-
Dzięki Gubiert, rzeczywiście o to chodziło.
tob, znaczenie jest co najmniej bardzo bliskie, a złożenie "grd" czy bezdźwięcznie "krt" występują tylko w tych konkretnych wyrazach, więc nie ma mowy o zbiegu okoliczności.
-
krtań < grtań
grdyka < grtyka
-
Mam kolejny dziwny przypadek: ang. brink, brim, rim.
Etymonline wprowadza tu tylko większe zamieszanie, twierdząc, że pochodzenie brim jest niepewne, ale wywodząc z PIE *bhrem-, jednocześnie dla brink podając formę z pra-germańskiego *brenkon, a to łącząc z PIE *bhreng-/*bhren, zdaje się, że to tylko różnica rekonstrukcji. Tymczasem o rim twierdzi, że kognaty ma tylko w Old Norse.
Czemu angielski potrzebował trzech, praktycznie identycznych określeń na brzeg, mając przy tym całkiem spory inwentarz jeszcze innych, tego nie mogę pojąć.
-
Na zdrowy, chłopsko-robotniczy rozum stawiałbym, że środkowa forma jest kontaminacja dwóch poprzednich.
-
Za etymonline:
brink < brink (MLG)
brim < brymme (OE)
rim < rima (OE)
-
Angielski wydaje się wypełniony takimi parami i grupkami podobnych rdzeni o kojarzącym się znaczeniu, ale niekoniecznie związanych etymologicznie.
taunt i daunt (oba to galicyzmy)
quench i quell
tack i tackle
yell i yelp
tight i taut
-
mud, muck i mire.
Żadne z nich nie spokrewnione.
-
Deptak i dreptak.
-
Od razu mi się skojarzyło "fra" i "tra" po włosku...
-
cull i kill
maim i maul (?)
masakra i makabra
Od razu mi się skojarzyło "fra" i "tra" po włosku...
Komuś się kiedyś czcionka obróciła...
-
Pool, puddle i pond.
-
"Gdy" i "kiedy"? Oba < ps. *kъdy; historycznie "poprawne" jest "gdy", a "kiedy" jest nieregularne. O coś takiego też chodzi w tym wątku?
-
PS. *kogъdy (← *ko gody?) → *kъgъdy → kiegdy (regularny rozwój jerów, poświadczone np. w wyd. H. Kowalewicz, W. Kuraszkiewicz, Staropolska pieśń maryjna na nowo odczytana, „Archiwum Literackie” t. 16 (Miscellanea Staropolskie 4), Wrocław 1972, s. 12-13 (http://staropolska.pl/sredniowiecze/poezja_religijna/maryja_czysta_dziewice.html) → kiedy (odpada /g/, ze względu na częstość użycia?).
Z kolei gdy ma rozwój analogiczny, z tym, że nie odpadło od kiegdy /g/, a całe początkowe kie- (czy tam ko- od kogъdy).
Zatem oba słowa są równie historycznie (nie)poprawne i (nie)regularne. Nimniej, owszem, pasują do tematu. ;-)
-
A "wapń" i "wapień"?
inb4 Dynozaur
-
No ale to chyba tak, że jedną nazwę urobiono od drugiej, żeby nazwać coś innego?
-
fińskie vain/vaan "tylko"
-
A "wapń" i "wapień"?
inb4 Dynozaur
To bardziej genetycznie zmodyfikowane klony niż bliźniacy...
-
"jeżeli" i "jeśli"?
-
alliance i dalliance
-
[...........]
-
Z pierwszego to bym raczej wyekstrahował samo z-/za-, które egzystują bez większych różnic między sobą.
To, że różne przedrostki będą tworzyć bardzo podobne czasowniki to nie jest akurat specjalnie dziwne.
Z morfologii to jeszcze padł przykład w Polszczyźnie: profesorzy/profesorowie, reżyserzy/reżyserowie et al.
-
Z morfologii to jeszcze padł przykład w Polszczyźnie: profesorzy/profesorowie, reżyserzy/reżyserowie et al.
To ciekawe, że są środowiska polonistów normatywnych, którym bardzo ta dwoistość ciąży i próbują zrobić z tego -owie jakąś bardziej prestyżową formę. Potem gádász sobie o czym bądź, podchodzi do ciebie samozwańczy polonistyczny intelektualista i ci mówi, że nie profesorzy, tylko profesorowie (wzg. nie otwarłem, tylko otworzyłem). A człowiek, dla świętego spokoju, musi mu zamknąć usta słownikiem, choć przecież takim słownikiem można by dużo więcej krzywdy zrobić.
-
Wymyślanie zdupnich reguł tam, gdzie nie ma reguł to prastara preskryptywistyczna tradycja. Tym sposobem ci i owi chcą zapewnić sobie to, że będą potrzebni i poważani.
Np. w XIX wieku próbowano zupełnie od czapy usystematyzować końcówki przymiotników -ym i -em (czego pokłosiem jest odmiana typu Zakopanem), a także konstrukcje będzie + imiesłów na -ł i będzie + bezokolicznik (co, nie trzeba mówić, w ogóle się nie przyjęło).
-
Czereda i trzoda?
EDIT: Zapomniałem o znacznie prostszej parze: chmura i chmara.
-
Chmura i chmara mają wyraźnie różne znaczenie, więc do końca nie pasują do tego wątku.
-
Czy ja wiem, czy wyraźnie różne. Dla mnie "chmara much" ~ "chmura much" - czyli takie skupisko, przypominające chmurę. Więc chmara wydaje się (percepcyjnie) taką chmurą czegoś.
-
Technologia i technika (w znaczeniu the application of scientific knowledge for practical purposes, especially in industry i machinery and devices developed from scientific knowledge - chciałem podać znaczenie z polskiego słownika, ale okazało się, że PWN kompletnie nie ogarnia znaczenia tego słowa)
Czy inne języki też mają tu takie zamieszanie?
-
Wigilia i wilia :-)
-
[...........]
-
Nigdy nie słyszałem pałać się czymś.
-
Ja się spotykam z tym dość często, nawet ostatnio na lekcji polskiego o tym mówiliśmy. A mi się wydaje, że pałać się czymś jest bardziej emocjonalne niż parać się i podkreśla nasz stostunek do czegoś, ale nie jestem tego pewien.
-
Kontaminacja.
"Pałać się do czegoś" to to samo, co "palić się do czegoś", czyli czymś się podniecać. A przez podobieństwo do "parać się czymś" przyjęło jego zabarwienie znaczeniowe i składnie.
Taka moja odważna hipoteza.
EDIT: Swoją drogą to palić/pałać jest właśnie parą bliźniaków.
-
Ale tak bogiem a prawdą, korpusem a słownikiem, to nie tylko współoznaczane, ale i znaczone są różne: parać się czymś to `robić coś z trudem, odwalać robotę, mozolić się`, a (za)pałać można np. miłością do czegoś. Pałać się czymś to kontaminacja.
EDIT: Noqa mnie uprzedził, no ale to potwierdza hipotezę tylko.
-
Hm. Teraz się zastanawiam, czy aby i "pałać się do czegoś" nie jest też samo kontaminacją, wobec oryginalnego "zapałać czymś do czegoś".
parać się czymś to `robić coś z trudem, odwalać robotę, mozolić się`
Nie zgodziłbym się - w moim idiolekcie to znaczy tyle, co zajmować się często, wykonywać jako pracę zarobkową. "Robienia z trudem" u mnie wcale nie ma, wręcz ten czasownik sugeruje, że idzie to dość prężnie.
-
Hm. Teraz się zastanawiam, czy aby i "pałać się do czegoś" nie jest też samo kontaminacją, wobec oryginalnego "zapałać czymś do czegoś".
Ja się z tym w ogóle nie spotkałem. W słowniku podają, że pałać to pierwotnie `płonąć`, też w przenośnym zmyśle. Nie powinno być raczej pałać do czegoś?
-
Sam zaprzykładziłeś "Zapałał miłością do czegoś".
EDIT: "Na te słowa zapałał gniewem" też brzmi dość znajomo.
-
No właśnie ja znam tylko użycie zapałać (jakimś uczuciem) (do czegoś). A ciekawi mnie wersja bez uczucia i bez za-. Ale w korpusie (http://nkjp.pl/poliqarp) nic takiego nie znajduję (znaczy bez uczucia), poza jednym poświadczeniem kontaminacji: Jako młodzieniec pałał [pałać:praet:sg:m1:imperf] em się różnymi zajęciami.
EDIT: Użycie pałać się musi być wybitnie archaiczne - nachodzę je ino w Słowniku XVII w.:
Pochodnią w ręku maią: a te Ewmenidy Zapaliły na roskaz nielubey Cyprydy w drugiey ręce dobyte miecze się pałaią. DrobOpow 195.
– Venus [...] Pallas i Juno [...] Potkały mnie z twym, o panno, abrysem. Staną, jak wryte, i pojźrą po sobie, Czym się wszytkie trzy pysznią, widząc w tobie. Pała się Pallas; Juno nie junaczy I Wenus więdnie, skoro go obaczy. PotFrasz1Kuk II 221.
-
Ejże, ejże, co z ciebie za Polak.
Przecież "dzięcielina pała (panieńskim rumieńcem)"!
-
Cholera! A ja zawsze się głowiłem, kto to jest ten dzięcielin.
-
[...........]
-
znów, znowu
-
Cholera! A ja zawsze się głowiłem, kto to jest ten dzięcielin.
Lol. Ja się zawsze zastanawiałam, czymże jest ta pała.
-
Cholera! A ja zawsze się głowiłem, kto to jest ten dzięcielin.
Dziewczyna pachniała gryką, świerzopem i dzięcieliną pałą.
-
[...........]
-
Oznajmujący, oznajmiający.
-
[...........]
-
Tylko.
-
ravage i rampage (por. też ravish, ransom, ransack)
-
Wine, vine - logicznie patrząc te słowa powinny być identyczne.
Na podobnej zasadzie polskie mistrz, majster, magister. (minister?)
-
Master, maestro :)
Wine to słowo pragermańskie, zapożyczone w czasie, gdy łacina miała jeszcze [w], vine to pożyczka z francuskiego.
-
[...........]
-
Wine to słowo pragermańskie, zapożyczone w czasie, gdy łacina miała jeszcze [w], vine to pożyczka z francuskiego.
Wiem. Ale to właśnie dosyć dziwne, że język zapożycza to samo dwukrotnie, raz, żeby nazwać napój, a potem, żeby nazwać krzak ;-)
-
Na podobnej zasadzie polskie mistrz, majster, magister. (minister?)
Akurat minister ma dokładnie przeciwną etymologię, bo jest utworzony na bazie *minis (= minor) przez analogię do magister (< magis "duży"). Pierwotne znaczenie tego słowa to "służący". Ale mistrz, majster, magister, maestro i master to faktycznie wręcz patologiczny przykład zapożyczenia tego samego kilka razy, żeby oddać różne znaczenia, które mógłby oddać oryginalny łaciński etymon.
-
cny (współcześnie głównie w formie zaprzeczonej: niecny) i czesny (współcześnie tylko derywat czesne)
-
"Czesne" nie od czasu?
-
Wg pana Wiesia nie, w stpol. czesne / czestne „opłata na rzecz sędziego” albo i kościoła. Czesny „uczciwy, zacny, honorowy etc.”. A więc rozwój znaczenia jak w honorarium.
-
Prostszym derywatem jest "poczesny", np. "poczesne miejsce".
-
Szanowny/szacowny
EDIT: Swoją drogą: szanować - szacunek - WTF?
-
Najwidoczniej szacunek zmienił znaczenie pod wpływem podobnego wyrazu, jak oportunista (wiadomo) czy kujon (niegdyś "kanalja", "niedołęga" wg Brücknera; nie wymienia on dzisiejszego znaczenia, ale nie ma w polszczyźnie sufiksu -on, więc to chyba to samo skojarzone w międzyczasie z kuciem).
-
Nie całkiem zmienił, raczej przyjął drugie. Bo w końcu „czas potrzebny na lot z Ziemi na Marsa wyniesie szacunkowo…”
-
Jakieś to naciągane. Przy kujonie jest wyraźne podobieństwo fonetyczne i podobne nacechowanie.
A szacunek do szanowania nie jest specjalnie podobny brzmieniowo, a podobieństwa semantycznego też nie widzę specjalnie (chyba, że jakąś drogą poprzez liczyć się z kimś, ale to chyba naciągane)
EDIT: Nie wiem, czy słusznie przyjmuję, że początkowe znaczenie szacować to estymować. Jakby nie było to wciąż dziwny przeskok semantyczny.
-
EDIT: Nie wiem, czy słusznie przyjmuję, że początkowe znaczenie szacować to estymować. Jakby nie było to wciąż dziwny przeskok semantyczny.
Nie taki dziwny, to pochodzi z niemieckiego, zapewne już w obu znaczeniach.
szacować (estymować) = oceniać wielkość czegoś
szacować (darzyć szacunkiem) = wysoko oceniać czyjąś wartość/pozycję
wciąż można spotkać coś w stylu jmdn hoch schätzen "oceniać kogoś wysoko" / "szanować kogoś".
-
por. cieszyć się wielką estymą
-
ang. found i fund
-
[...........]
-
Właśnie sobie przypomniałem; angielska podwójna wymowa:
Either [iːðəɹ];
Either [aɪ̯ðəɹ].
Jeszcze trochę i może ktoś znajdzie jakichś Anglików, którzy wymawiają also jako [alzo] i albeit jako [albaɪt].
-
albeit jako [albaɪt].
[ɔːlbeɪt] zdarzyło mi się już usłyszeć, więc idziemy w dobrym kierunku ;)
-
Właśnie sobie przypomniałem; angielska podwójna wymowa:
Either [iːðəɹ];
Either [aɪ̯ðəɹ].
Either [aɪ̯ðə].*
No, chyba ze znów mam złe informacje i Angole też używają wersji z [i:].
-
Jeszcze trochę i może ktoś znajdzie jakichś Anglików, którzy wymawiają also jako [alzo] i albeit jako [albaɪt].
[albaɪt maxt flaɪ]
-
[...........]
-
Właśnie sobie przypomniałem; angielska podwójna wymowa:
Either [iːðəɹ];
Either [aɪ̯ðəɹ].
Either [aɪ̯ðə].*
No, chyba ze znów mam złe informacje i Angole też używają wersji z [i:].
[aɪðəɹ] pojawia się w Kanadzie. Oni ogólnie czasami mają tak, że niektóre słowa w niektórych regionach mają bardziej brytyjską wymowę np. advertisement [ædˈvəɹtɪzmənt] miast [ˌædvəɹˈtaɪzmənt]
-
Krzak - krzew
Wczoraj, po 22 latach styczności z językiem, uświadomiłem sobie, że to przecież są dwa różne słowa.
-
Może już było:
dziś i dzisiaj
-
Tu i tutaj na tej samej zasadzie.
-
pluskać - bluzgać, pryskać - bryzgać?
-
[...........]
-
Bluzgnąć to tak bardziej pejoratywnie "pluskać".
-
W moim idiolekcie "pluskać" 'rozchlapywać wokół wodę (dla zabawy)' i "bluzgać" 'klnąć, przeklinać kogoś'
Bluzgnąć to tak bardziej pejoratywnie "pluskać".
W moim własnorzeczu bluzgać oznacza także świecki podobnik (analog) religianckiej czynności przeklinania / klnięcia z tą różnicą, że bez zamiaru obłożenia kogoś klątwą.
Poza tym:
wewnętrzny - wnętrzny
-
Krzak - krzew
Wczoraj, po 22 latach styczności z językiem, uświadomiłem sobie, że to przecież są dwa różne słowa.
Ale szczerzedruchy. Formą wyjściową jest kierz.
-
Kierz? Pierwszy raz słyszę! Do kiedy urzywan był?
-
W wiejskiej Wielkopolsce do tej pory. Dodatkowo na Kaszubach czerzk, ekw. kierz + -ek.
-
U Chmielewskiej:
“— Pan — rzekł nieco podejrzliwie, wskazując długopisem Pawła. — Ucho moje słyszało. Nie spożył kawę. Wizytował krze. Dlaczego?”
-
"Nie spożył kawę?" Serio?
-
[...........]
-
Niektórzy używają także wołacza/miejscownika zamiast dopełniacza :)
-
"Nie spożył kawę?" Serio?
Mówiący to nienative, jego nierówna walka z polskim to taki running gag w tej książce.
-
Ja dodałbym jeszcze w polskim patrzeć, patrzyć, patrzać
-
Bluzgnąć to tak bardziej pejoratywnie "pluskać".
Moment.
Że co?
-
ang. clamp i cramp, oba znaczące zaciskać i podobno niespokrewnione.
-
W dobie średniopolskiej:
próżnica (http://sjp.pl/pr%C3%B3%C5%BCnica) - próżnia (zanim znaczenie jej uprzyrodniczyło się (http://sjp.pl/pr%C3%B3%C5%BCnia) w dobie nowopolskiej)
-
ang. garner i gather
-
tardy i tarry
-
systematyzować i systemizować
-
bark i kark
masakra, maszkara i makabra
-
beletrystyka i beletria
-
Piernik - forma poprawna, pieprznik - forma podwójnie zdegenerowana. Złożenie tych samych morfemów.
Prawidłowa regularna odmiana to oczywiście ppierz-pieprzu - jak szwiec-szewca etc. Ppierz jest piękny na piśmie, ale trudny w wymowie, dlatego urobiono zwyrodniały pieprz. Ppierz tworzy sufiksem -ny przymiotnik ppierny, po uproszczeniu wymowy pierny. Po dodaniu sufiksu -ik wychodzi nam piernik.
Pieprznik - od zdegenerowanego mianownika urobiono sufiksem -ny jeszcze dziwniejszy przymiotnik pieprzny. Zwraca uwagę brak przejścia r' do r przed sufiksem -ny, a takie przejście powinno zajść. Generalnie sufiks -ny nie miękczy r swoim jerem. Porównaj: mocarny, cmentarny, odźwierny, pancerny. Dodano sufiks -ik i jest pieprznik.
PS. niektóre sufiksy -n- mają zmiękczone r, np. wietrzny, opatrzność i wewnętrzny.
-
pokrzepi(a)ć i skrzepi(a)ć
-
bronić i chronić
Chyba zupełny przypadek.
-
plwać i pluć.
"plwać" brzmi jakby dostojniej, a "pluć" to trochę lepiej niż "charkać".
-
"plwać" to chyba zwykły habituatyw (jak być - bywać, umyć - umywać). Ale akurat dla mnie to "plwanie" bardziej kojarzy się z "charkaniem", czyli pluciem z flegmą, podczas gdy "plucie" to takie zwykłe plucie śliną.
-
przykuć i przykłuć (ew. samo kuć i kłuć)
-
trzaskać i trzeszczeć
-
Aż dziwne, że nikt o takiej parze nie wspomniał:
iść i leźć
(niby iść pochodzi od *jьti a leźć od *lězti, ale czy te dwie słowie już w prsłw. nie były jakoś powiązane?)
-
Aż dziwne, że nikt o takiej parze nie wspomniał:
iść i leźć
(niby iść pochodzi od *jьti a leźć od *lězti, ale czy te dwie słowie już w prsłw. nie były jakoś powiązane?)
Skoro mamy parę supletywną znajdę ~ znalazłem, to rzeczywiście coś w tym jest...
-
Ale to późniejsza i tylko zresztą polska innowacja. I chyba nie było wymian l : j, choć niechaj się mądrzejsi wypowiedzą.
-
Ale to późniejsza i tylko zresztą polska innowacja. I chyba nie było wymian l : j, choć niechaj się mądrzejsi wypowiedzą.
I nagłosowe z- chyba też tylko polskie.
-
Mnie się zawsze wydawało, że "jechać" i "iść" są etymologicznie powiązane.
A z łaciny może para: "rufus" i "ruber".
-
machina i maszyna
Widać wyraźnie dwie szkole zapożyczeń.
-
reveal i unveil
Dwukrotne zapożyczenie tego samego łacińskiego rdzenie, z dwoma różnymi ortografiami.
-
zbór i sobór
-
bojownik i wojownik
Podobnie mamy też pary imion Brzetysław i Wratysław, oraz węgierskie miasto/nazwisko Veszprém związane z polskim(?) Bezprymem.
-
Skąd przejście b > v? Swoją drogą, znam też przypadek odwrotny, podbudapeszteńskie miasteczko Budaörs nazywa się po niemiecku Wudarsch.
-
A z kolei Wrocław to po niemiecku Breslau.
Przejście b > β > v to zdarza się, ale chyba nie tędy trop...
-
No ale grupy [vr] w niemieckim nie ma więc to jeszcze zrozumiałe.
-
[del]
-
Przykład z niemieckiego.
Menge i przeczenie od tego Unmenge znaczą to samo (tłum)! Tyle że to drugie jest bardziej dosadne, a pierwsze może oznaczać też "ilość".
-
Jest też jakiś polski analogiczny przykład, ale nie mogę sobie przypomnieć.
Tymczasem: zwykły i zwyczajny. To chyba ten sam proces, co sforkowanie dziś/dzisiaj?
-
Jest też jakiś polski analogiczny przykład, ale nie mogę sobie przypomnieć.
opodal i nieopodal, płaskorzeźba i wypukłorzeźba
-
Ciekawe, podobnie są pary:
tu tutaj
tam tamoj (djalektalnie)
Jest też jakiś polski analogiczny przykład, ale nie mogę sobie przypomnieć.
opodal i nieopodal, płaskorzeźba i wypukłorzeźba
a czy tutaj przedrostek nie- nie ma czasem takiego znaczenia jak serbochorwackie i czeskie -ne?
ko - kto
neko - ktoś
koliko - ile
nekoliko - kilka
gde - gdzie
negde - gdzieś (niegdzie!)
-
Etymologicznymi bliźniakami są itr, terb, iterb i erb - wszystkie nazwane od szwedzkiej miejscowości Ytterby.
-
Nie mieli pomysłu na nazwy, ścisłe muszczki xDD
-
ang. braid plait (warkocz)
Kognaty?
-
ang. braid plait (warkocz)
Kognaty?
Raczej nie, bo plait jest z francuszczyzny, od łac. plecto, co już burzy ewentualny związek.
-
dosyć, dość, dostatecznie
-
Dlaczego tu do jasnej ciasnej nie ma rosyjskiego i polskich wulgaryzmów? Może są to oczywistości, ale warto jednak wiedzieć. Po lewej jest wariant częstszy / szerszy znaczeniowo.
pierdolę, pierdzielę, pierdziulę
kurwa, kuźwa
dupa, pupa
cipa, pipa, piczka (przestawka?)
+
враг, ворог (w ukraińskim głównie to drugie)
город, град (to drugie popularne w toponimii)
ворота, врата
голос, глас
холодный, прохладный
моложе, младший
сторона, страна
-
pomyłka i omyłka
-
skra i iskra
BTW Z powodów osobistych jeszcze długo mnie nie będzie regularnie na PFJ :(
-
skra i iskra
No to chyba jeszcze jaskra, skoro o tym mowa.
-
Ale to już nie brat bliźniak, bo ma zupełnie inne znaczenie.
2400 post :)
-
Czy skra jest jakąś dziwną apokopą czy z kolei iskra powstała przez dodanie jakiegoś tajemniczego prefiksu i-?
-
Czy skra jest jakąś dziwną apokopą czy z kolei iskra powstała przez dodanie jakiegoś tajemniczego prefiksu i-?
Nie, to zachodniosłowiańskie wywalanie nagłosowego jь-, dosyć nieregularne zresztą.
dochodzi jeszcze:
igrać - grać
-
W gramatyce Długosz-Kurczabowej i Dubisza jest stwierdzenie, że pierwotnie zależało to od pozycji w zdaniu: *Iskry lecą ale *Lecą skry.
-
Ale to już nie brat bliźniak, bo ma zupełnie inne znaczenie.
Iścina, ale zanim wyszczególniło się znaczenie 'kłopoty z oczami' zapewne znaczyło po prostu 'jakaś isrka' (do dziś tak w czeskim) więc nie mogłem się powstrzymać.
-
Może nie do końca spółcześnie i deskryptywistycznie (opisańczo) :
świekier i szwagier
świekra i szwagierka
-
gratulować i winszować
łąki i łęgi
ścieżka i steczka
-
Angielskie bedeck i bethatch (~ nakrywać, pokrywać).
-
Syberia i Sybir
-
Trojaczki!
ang. skid, ski i shide (wszystko powiązane z deskami lub drewnem)
-
ang. heron i egret (czapla)
-
Wysepka i wysypka
Prawie ten sam wyraz
-
Wysepka i wysypka
Ja nie widzę praktyczne żadnego podobieństwa między insulą a egzantemą... A wy?
-
kałach - kałasz
-
Dlaczego i czemu (ewentualnie jeszcze po co)
-
Dlaczego i czemu (ewentualnie jeszcze po co)
Po co jednak odrobinę inne, ale jest jeszcze, rozwalające mnie, kolokwialne dlaczemu. Redundantne podobnie, jak wspomniane w innym wątku conmigo ← cum + mecum.
-
Skośny, skrośny.
-
Ang. quiet i coy
-
Czworaczki z akadzkiego!
Amat, awāt, abut i abat (wszystkie razem oznaczają "słowo, wypowiedź, rzecz, sprawa")
-
ang. carp i harp (czasowniki)
-
piach i piasek
Drugie jest chyba zwyczajnym zdrobnieniem drugiego, ale to rozróżnienie praktycznie zanikło (a jego ślad pozostaje chyba tylko w emfatycznych wyrażeniach typu "iść do piachu")
-
wzajem i wzajemnie
To pierwsze uprzysłówczyło się od staropolskiego wyr. przyimkowego w+za+jem, zaś jego ostatni człon urzeczowniczył się od czas. jąć, lecz ta wzajemna wymiana z drugim zanika lub zanikła, jak tylko w stylizacjach archaicznych lub dla eurytmii.
-
rząć i rżnąć
Jeśli dobrze zrozumiałem Wedyowisza, to nie tylko bliźniaki, a wręcz bliźniaki syjamskie.
Różny rozwój *rzznąć (z *rьznǫti) zależnie od dialektu
-
precedensowy i bezprecedensowy (w większości kontekstów)
-
Trojaczki spójników porównania!
niż, aniżeli, niźli
-
Niderlandzki:
het eind
het einde
het end
-
nowsze zamiast (z emfatyzacją przyimkiem w funkcji przedrostka) i dawniejsze miast
-
żona i małżonka
a także trochę mąż i małżonek
oraz jeszcze
iskra i skra
(to jest jakaś dziwna apokopa czy jakiś dziwny przyrostek, który polszczyna raz założyła, a potem zapomniała i tęchnie to gdzieś po szafach?)
-
Prasłowiańskie jь- zazwyczaj po prostu zanikało, czasami tylko pozostawało jako i-, stąd pary imać i mieć, igrać i grać.
-
cyfra i szyfr
-
a także trochę mąż i małżonek
Emm... nie ma tu ani trochę żadnego związku. Pierwszy komponent jest pochodzenia germańskiego i kognaty mają/miały różne znaczenia, od "umowy, kontraktu" po "język, mowę". Spokojnie, tak błędnie od strony etymologicznej myśli wielu zachodniosłowiańskich konserwatystów i innych przeciwników tzw. równości małżeńskiej ;)
-
olcha & olsza
-
grahamka i grahamek
Do końca nie wiadomo, w jakim rodzaju gramatycznym winien odmieniać się wyraz w mianowniku liczby pojedynczej?
-
Oczywiście, że grahamka.
-
Kondom i kondon
Co ciekawe mimo wielkiego podobieństwa pierwsze ma wydźwięk formalny (podobnie do prezerwatywy) a drugie mocno potoczny.
-
No bo drugie jest zniekształceniem, więc nic dziwnego, że jest potoczne...
-
Czy "hołota" i "gołota" są z podobnej parafii?
-
Czy "hołota" i "gołota" są z podobnej parafii?
Tak, bodaj w XIV i XV wieku w polszczyźnie istniały wahania g~h spowodowane wpływem czeskiego, jednak równiedobrze może to być wpływ zachodnioruski.
-
tygrys szablozębny lub szablastozębny
-
kapcie, papcie i papucie.