Pewnie, jak to w polskich słownikach, jak zwykle zignorowano oryginalną pisownię, bo
cap to po rumuńsku
ţap. Słowo samo w sobie pojawia się już w łacinie (aczkolwiek tylko w jednej inskrypcji) i można je znaleźć także w dalmackim i albańskim. Ciorănescu, autor jedynego rumuńskiego słownika etymologicznego, w którym nie ma objawów dackiej obsesji i wymyślania etymonów, twierdzi jednak, że słowo powstało na zasadzie tego samego mechanizmu już na gruncie rumuńskim. Za rozniesienie
ţapa po sąsiadach obwinia się oczywiście wędrownych Wołochów.
Cap, poza swoją ciekawą liczbą mnogą, nie był natomiast aż tak fajnym słowem, żeby je komuś zapożyczyć w podstawowej formie
