Jak dogadać się na Litwie?

Zaczęty przez Draco332, Październik 10, 2019, 16:59:36

Poprzedni wątek - Następny wątek

Draco332

Dzień dobry społeczności forum, ja tu z taką sprawą. Prawdopodobnie za rok pojadę sobie na Litwę, a ściślej do Wilna. Czy wystarczy mi jako tako znajomość angielskiego oraz nieco rosyjskiego? Obiło mi się o uszy, że ludzie tam nie lubią mówić po polsku, choć niektórzy polski znają, ale nie wiem, ile w tym prawdy. Po pobycie w Wilnie mamy zamiar również zawitać w północnej Białorusi. Tu pytanie takie samo. Ktoś też mi powiedział, że tam mówi się bardziej "slangiem", mieszanką rosyjskiego i białoruskiego. Znów nie wiem, jak to jest. Ktoś może był, wie?

Nie mam pojęcia, czy umieściłem w dobrym temacie, jeśli nie, to wybaczcie  :P
  •  

Achernar296

Z porozumiewaniem się po angielsku/rosyjsku w Wilnie/na Litwie nie ma problemów. Młodzi ludzie znają angielski, z rosyjskim już bywa różnie. Starsi (powyżej 50-60) mówią raczej po rosyjsku.
Jeśli chodzi o samą znajomość polskiego, to zdarza się, przeważnie w centrum miasta, w restauracjach, ale nie jest pospolita. Samej niechęci do mówienia po polsku czy ogólniej - Polaków się w Wilnie nie odczuwa. Na Litwie zdarzyła mi się tylko jedna sytuacja, w której kelnerka słysząc polszczyznę obróciła się na pięcie, zniknęła w kuchni i już się nie pojawiła (pod Kownem, gdzie pamięć o międzywojennych stosunkach Polski i Litwy jest chyba silniejsza). Mimo wszystko, to rzadkość i Litwini do Polaków z reguły odnoszą się życzliwie lub przynajmniej neutralnie. :)

W kwestii Białorusi niestety nie pomogę. :)

Toivo

Odgrzewam trochę stary wątek, ale "za rok" jeszcze nie minęło... Byłem w Wilnie w zeszłym roku i ogólnie mogę potwierdzić post powyżej. Wielojęzyczność tego miasta naprawdę zrobiła na mnie wrażenie - nierzadko ludzie płynnie zmieniają między litewskim, angielskim, rosyjskim i polskim. W centrum z dogadaniem się po angielsku na pewno nie będzie problemu. Z polskim byłem ostrożny, bo też słyszałem o różnych nastawieniach, ale w samym Wilnie raczej często można przeżyć miłe zaskoczenia - losowo napotkany Litwin może nie tylko okazać się polskojęzyczny, ale nawet jeśli nie, to być może miał jakąś styczność z polskim, kogoś polskojęzycznego w rodzinie itp. - czuje się, że na tym obszarze te grupy żyją razem. Paru zdań po litewsku mimo wszystko warto się nauczyć, ale nie dlatego, że jest to potrzebne, tylko dlatego, że to mega ciekawy język.

Będziesz tam w celach turystycznych, czy na dłużej? Nie wiem jak to wygląda z wynajęciem mieszkania i innymi codziennymi sprawami, ale sądziłbym, że i to da się załatwić po polsku, a na pewno po angielsku.

Ogólnie Wilno zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To dobre miejsce do zwiedzenia i zostania na dłużej!

Dynozaur

#3
Wątek nie dość, że stary to jeszcze nieaktualny, bo biorąc pod uwagę okoliczności, raczej mało prawdopodobne, że OP pojedzie sobie w tym roku do Wilna xDDDDDDD

Ale skoro pojawiła się okazja, to ja też podzielę się swoimi wrażeniami z Wilna, w którym byłem z rodzicami (ze zorganizowaną wycieczką) w momencie, kiedy nie byliśmy jeszcze w Unji, a ja byłem nieuświadomionym politycznie dzieciakiem z podstawówki. Zapadły mi w głowie przedewszystkiem: słono płatne kible, które okazywały się sowieckimi "kucankami", pijani ludzie śpiący na jezdni (skrzętnie wymijani przez samochody), żebracy podchodzący do nas z drugiego końca ulicy (jakby włączył się u nich jakiś polakometr) proszący (a jakże, po polsku) o pinionrzka na "chlebek" oraz Rzmódzini w miejscach typu sklep, knajpa czy poczta przyjmujący postawę "traktować ich jak powietrze" (im młodsi tym bardziej bezczelni). A w jakim języku z nimi gadać? Po prostu, nie gadać. Bo choćbyś odezwał się do nich po buruszasku, oni i tak wiedzieli zkąd jesteś i zwyczajnie dogadać się nie chcieli.
Wizyta w Wilnie była moją traumą z dzieciństwa - chyba pierwsze zetknięcie z tak organiczną, szczerą ludzką nienawiścią. A jak już mówiłem, byłem wtedy w podstawówce - mało wiedziałem o świecie, więc nie byłem uprzedzony.

Jeśli posty moich przedmówców są prawdziwe, to naprawdę musiała tam się odbyć jakaś mentalnościowa rewolucja. Podobno PiS poprawił nasze stosunki z RL, ale nie wiem, ile w tym dyplomatycznego konwenansu "na szczycie", a ile rzeczywistej zmiany "na dołach" społeczeństwa. Chciałbym też tam kiedyś pojechać (tym razem samemu), żeby się przekonać. Gadałbym pewnie mieszanką prusko-litewsko-panbałtosłowiańską, ciekawe jaki byłby tego wynik xD


A co do Białorusi - rosyjski i tyle. Tu nie ma filozofji - może i gadają trasianką, ale każdy rosyjski zrozumie. Jak chcesz być bardziej "swój człowiek" to wymawiaj h oraz twarde cz i szcz. To wystarczy.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?

Toivo

E tam, w czerwcu mają ponoć otworzyć granice, a rok jeszcze długi.

Może po prostu różnie trafiliśmy, ale myślę, że przez ponad 15 lat mogło się dużo zmienić. Podobnie jak u nas.

W jednym pubie nawet wdałem się w pogawędkę z mocno już naprutym nauczycielem historii i jako że i tak rozmowa zeszła na historię, to mnie natchnęło żeby spróbować wysondować, co się tam sądzi o unii polsko-litewskiej. Co prawda odpowiedź była wymijająca i szybko zeszło na to, jak teraz wszyscy trzęsą tyłkami przed Putinem. Ale gadać się dało, choć pod koniec już coraz trudniej :D
  •