Życie na Wyspach Istanbudzkich
1. Antypolska polityka prowadzona przez Istanbu dalej trwa. Od początku zaprzysiężenia nowego rządu i prezydenta (styczeń 2017) władza ustawodawcza wygłasza jawnie krytykujące Polskę i Polaków stwierdzenia związane z rządami Prawa i Sprawiedliwości. W marcu tegoż roku prezydent Istanbu - Ladislav Brežc - zerwał traktat o współpracy polityczno-kulturalnej z Polską i resztą państw Grupy Wyszehradzkej z powodu istnienia w Polsce nieodpowiedzialnego, prymitywnego i skrajnie populistycznego elektoratu, który kosztem kłamstw o uchodźcach i o poprzedniej partii dali przekupić swoje sumienia i portfele dla nepotycznego, sklerykalizowanego i nieprzestrzegającego trójpodziału władzy ustroju. Teraz, 15 lipca na portalu społecznościowym StienaPlus (wyspiarski odpowiednik Twittera) Brežc negatywnie wyraził się o przegłosowanej w Polsce reformie sądownictwa, jednak użył tym razem mocno kontrowersyjnego, a wręcz wulgarnego języka w stosunku do narodu polskiego: Polaczki znowu dali się "wydymać moralnie i ustrojowo" dla Rodziny 500 Plus i Mieszkań Plus. Partia Naujausi Starna / Novaja Strona (złożona zarówno z Istanbudczyków, jak i mniejszości chatyńskiej zamieszkującej północ i północny zachód Istanbu) złożyła wniosek o wotum nieufności dla zaprzysiężonego rządu w celu przeprowadzenia ponownych wyborów. Niestety wniosku nie zamierzają poprzeć m.in. partie: Nowy Ruch Wolności, Komitet 1995 i Zrzeszenie Nowokatolickich Liberałów, wspólnie uważając, że Polska dostała zasłużoną karę za sianie nienawiści politycznej po obu stronach barykady, za wyjątkowo uproszczoną, kłamliwą i islamofobiczną retorykę na temat problemu europejskich uchodźców i za pseudosocjalistyczne rozdawnictwo. Pozostałe kraje wyspiarskie, na czele z Germanią i Astralem, potępiają zachowanie Istanbu, twierdząc, że rząd istanbudzki sam sieje nienawiść wobec Bogu ducha winnych Polaków tylko ze względu na ich w pełni demokratyczny wybór, a także że problem silnej polaryzacji politycznej w Polsce nie zaczął się od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Pod koniec lipca w Damszcie ma się odbyć międzynarodowy kongres na temat sytuacji politycznej w Polsce, na Węgrzech i w Turcji, co wg prezydenta Germanii Hëistera Hondera może załagodzić spór o stan demokracji i kultury politycznej w poruszanych na spotkaniu krajach.
2. Koniec tolerancji dla pedofilów w Harbentii. Odkąd skończyła się Wielka Wojna Ideologiczna, cały czas panowało przekonanie, że mężczyźni z natury są bardziej lub mniej skłonni do pedofilii i dlatego pedofilów nie należy ich traktować surowo, tylko właściwie leczyć. Kres tej protekcjonalności ukróciła premier Hajszta Soumer, która przedłożyła do niższej izby projekt ustawy o nowelizacji kodeksu karnego, która zakłada karę dla pedofilów od 6 do 20 lat więzienia z przymusowym przynajmniej rocznym leczeniem w oddziale zamkniętym. Dotychczas to była kara od ograniczenia wolności do lat 1 do 8 lat więzienia, jeżeli czyn nie został określony jako kwalifikowany w wyniku np. użycia brutalnej przemocy lub gwałtu. Soumer powiedziała, że niedopuszczalne jest, aby mówić o pedofilii jak o greckiej pederastii, ponieważ współczesne badania jasno pokazują, że pedofilia wyrządza poważną krzywdę dzieciom, a to one mają pierwszeństwo przed jakąkolwiek ideologią. Niektórzy krytycy (m.in. z Partii Zielono-Białych i Partii Pracy) próbowali argumentować, że europejscy ludzie często wyolbrzymiają krzywdę z dzieciństwa związaną z pedofilią, żeby wzbudzić emocje i zdobyć społeczne poparcie dla swojego światopoglądu oraz że sprawiedliwość nie powinna skupiać się na karaniu przestępców, tylko na zapobieganiu zachowaniom niezgodnym z zasadami współżycia społecznego, jednak argumenty te nie przekonały rządzącej koalicji Nowa Prawica - Kontrruch Wolności - Konserwatywna Partia Harbentii do odrzucenia przedłożonej przez premier ustawy. Ustawa przeszła w stosunku 345 : 159, a więc spełniła minimalny próg 65% głosów (łącznie jest 500 posłów + tzw. 4 mandaty nadwyżkowe). Mimo to opozycja nie składa broni. Już zapowiada skargę przepisu o pedofilach do Trybunału Konstytucyjnego, uważając, że łamie konstytucyjne prawo do swobody życia seksualnego i częściowej autonomii decyzji małoletniego od lat 12. Opozycjoniści bowiem próbują przekonać rządzącą koalicję, że dziecko już od początku okresu dojrzewania ma pełną świadomość w zakresie swoich wyborów i preferencji seksualnych, dlatego obopólny stosunek płciowy dorosłego i małoletniego nie powinien być czasami karalny. Znani politologowie i konstytucjonaliści uważają jednak, że szansa na pełne zaakceptowanie skargi jest bardzo mała, aczkolwiek nie zerowa. Mimo to premier Soumer częściowo dostosowała się do przeciwnej strony, wprowadzając do ustawy przepisy chroniące pedofilów przed groźnymi skutkami ich społecznej stygmatyzacji: w przypadku traktowania niewspółmiernego do wymierzonej kary skazanego przez otaczającą go społeczność Państwo ma prawo do ochrony prawnej skazanego, w tym ochrony wizerunkowej i ochrony bezpieczeństwa.
3. Spór o granice. Germańczycy i Harbentyjczycy kłócą się o podział granicy państwowej niedaleko germańskiej miejscowości Vørt (środkowy zachód Germanii). Otóż w latach 2010-2016 odbyła się masowe scalanie rozdrobnionych i rozproszonych ziem rolnych, które przejęli drobni rolnicy w wyniku procederu tzw. dzikiej prywatyzacji rolnej w latach 1995-2009. W efekcie tego część rolników musiała odsprzedać ziemię państwu albo innemu rolnikowi, nawet za dość pokaźną sumę. Efektem ubocznym tzw. reformy scalającej był również fakt, że ziemie wielu rolników znajdowało się na granicy dwóch państw, co powodowało nieustaloną sytuację prawną ziemi rolnej. Na początku ustalono, że o statusie prawnym rolnika będzie decydować narodowość rolnika, bez względu na przynależność ziemi do jakiegokolwiek z państw, jednak rząd Harbentii zaznaczył, że takie rozwiązanie narusza suwerenność tego państwa, dlatego w maju 2017 rząd wystąpił z propozycją nowego wytyczenia granic przy pomocy mieszanej Komisji do spraw Harbencko-Germańskiej Granicy Państwowej. Niestety obie strony konfliktu do dziś nie mogą się porozumieć w kwestii przynależności poszczególnych ziem, ponieważ gdyby postanowiono na dzień dzisiejszy zorganizować plebiscyt, to wyniki wyszłyby na niekorzyść Germanii o niemal 10 km2 (przyczyną jest zapewne bardziej liberalne prawo harbenckie w kwestii wymagań hodowli zwierząt i uprawy roślin). Innym problemem byłaby utrata ciągłości granicy harbencko-germańskiej na rzecz wielu różnych enklaw i eksklaw, co mocno podkreślają obydwa państwa. Dlatego zwłaszcza rząd Germanii widzi dwa wyjścia: albo dokonać przymusowej nacjonalizacji niektórych przygranicznych ziem i wypłacić odszkodowania rolnikom, albo zmusić wszystkie opcje polityczne parlamentu do przepchnięcia bardziej liberalnej ustawy o hodowli zwierząt i uprawy roślin. Niestety oba rozwiązania nie tak łatwo przegłosować obie ustawy, bo w prawie germańskim jest wymagana większość 75%, a przy obecnym rachunku szans w obu wypadkach brakuje wymaganej większości.
4. Wchodzi do kin ekranizacja znanej książki z roku 1988 autorstwa Astralki Hëinë ðǝ̈ustǝn. Książka opowiada o 28-letniej kobiecie imieniem Sandra Louchen, która w fikcyjnym świecie znalazła dowody na słuszność hipotezy Riemanna. Za to odkrycie Sandra dostała jako jedyna kobieta na świecie nagrodę miliona dolarów i Złoty Globus (odpowiednik nagrody Nobla) za rozwiązanie problemu milenijnego i odtąd wyspiarscy matematycy zmienili w encyklopediach nazwę hipotezy Riemanna na twierdzenie Louchen. Niestety nie wszystkim osobom się to spodobało, a zwłaszcza pewnym fanatycznym pięciu maskulistom z Mitiasem na czele, którzy uważali, że Sandra tym odkryciem zburzyła Boży porządek świata, gdzie mężczyzna jest odkrywcą świata, a kobieta pilnuje ogniska domowego. Jeszcze większą wściekłość wzbudził w mężczyznach potwierdzony przez mass media fakt, że Sandra nie skończyła żadnych studiów wyższych, a jedynie miała bogatą bibliotekę książek po jej zmarłym ojczymie. Dodatkowo podczas wywiadu medialnego matematyczka przekonywała, że żaden mężczyzna nie mógł jej pomóc w potwierdzeniu teorii, ponieważ wychowuje się samotnie z matką i jedną siostrą, a w dodatku mama nikomu nie chciała mówić o zdolnościach swojej córki, dopóki sama nie wymyśli lub nie potwierdzi żadnej teorii. Czarę goryczy zdecydowanie przelało spektakularne odkrycie pewnego ważnego prawa akcentuacyjnego w językach słowiańskich (autorka bliżej nie określa, o co chodzi), za co dostała drugi Złoty Globus, tym razem w dziedzinie językoznawstwa. Odtąd maskuliści Mitiasa zaczęli szukać adresu zamieszkania naukowczyni, aby jej zrobić jakąś krzywdę. W końcu burmistrz rodzinnego miasta zdradził aktualny adres zameldowania, myśląc, że w domu, w którym już mieszkała sama od chwili udowodnienia matematycznej hipotezy, goście chcieli pogratulować spektakularnego odkrycia. Sandra została brutalnie zgwałcona i zastraszono ją, że będzie zabita, jeśli nie będzie zachowywać się jak kobieta. Sandra po tym ataku wpadła w pułapkę emocjonalną i nie dzwoniła na policję, ponieważ bała się, że policjanci i ją będą chcieli wykorzystać seksualnie z powodu jej niezwykłego talentu. W ten sposób Sandra schodzi na niemoralną drogę życia, opartą na narkotykach, prostytucji i niewolnictwie seksualnym. Niestety Sandra pewnego dnia została wyrzucona ze znanego towarzystwa matematycznego, gdy badania krwi wykazały spore stężenie heroiny w organizmie naukowczyni. Wtedy maskuliści postanowili ją trzymać w klatce ze związanymi rękami, ponieważ bali się, że Sandra będzie chciała popełnić samobójstwo. W ten sposób Sandra była w niewoli prawie 7 lat, kiedy to w końcu policji się udało rozbić gang Mitiasa. Kobieta potem prosi ratującego ją policjanta o silny lek przeciwpadaczkowy zmieszany z alkoholem, aby mogła z siebie w końcu zmyć brud pozostawiony na niej przez złą część męskiego świata. Funkcjonariusz zgodził się na tę prośbę mimo tego, że już następnego dnia został bezwzględnie wyrzucony z pracy. W ten oto sposób Sandra odeszła ze świata żywych dnia 27 grudnia 1986. Data została wybrana nieprzypadkowo - wtedy też zdarzyło się samobójstwo pewnej istanbudzkiej posłanki aktywnie zaangażowanej w Wielką Wojnę Ideologiczną, która za swoje czyny była przetrzymywana w niewoli przez swojego byłego męża prawie 25 lat. Na końcu książki (i filmu) pojawia się znana sentencja: Wierzę, że żaden hedonista nie będzie miał życia wiecznego, a każdy cierpiętnik dostanie wieczny raj w Niebie.
5. Dyskusja o ziemskim świecie również będzie dotyczyć historii niewolnictwa. W tym tygodniu (17-23 lipca) w rydwańskim mieście Šauã odbędzie się wystawa pod tytułem "Niewolnictwo ziemskie na przestrzeni wieków od starożytności do XX wieku". Wg prezydent miasta Šauã Seimy Lenţi wystawa ta ma przybliżyć Wyspiarczykom, w jakim stopniu było znane i powszechne niewolnictwo w wielu cywilizacjach, nawet tych najbardziej rozwiniętych. Lenţa chce również zaznaczyć podobieństwa i różnice między niewolnictwem na Wyspach a niewolnictwem w Europie i Ameryce, aby wykorzenić z młodych Wyspiarczyków niektóre fałszywe przekonania, m.in. że system feudalny i kapitalistyczny z założenia promują niewolnictwo.