Double post.
Mam takie pytanko: czy tylko ja mylę zmysły z tym, co one odczuwają?
Bo zdarza mi się mówić "Mój zapach" w sensie "Mój węch"
Jeśli mówisz o swoim zapachu, to raczej będzie chodziło, jak pachniesz.Łał! Odkryłeś Amerykę... Nie musisz tłumaczyć takich rzeczy... Ech...
CytujJeśli mówisz o swoim zapachu, to raczej będzie chodziło, jak pachniesz.Łał! Odkryłeś Amerykę... Nie musisz tłumaczyć takich rzeczy... Ech...
Z resztą, teraz mi się przypomniałem, że takie coś tyka smaku.
"Na mój smak, to jest niedobre" vs. "To ma zły smak"
Właśnie pokazałeś tym dobry dowód, że w polskim nie ma samogłosek nosowych, a jedynie coś, co nazywam „pseudonosowymi”.W załączniku wrzucam plik dźwiękowy, który chcę byście odsłuchali i postarali się zapisać padające cztery słowa.[close]
Odmiana czasownika "chować" w moim idjolekcie:
Ja chowię, ty chowiesz, on/ona/ono chowie, my chowiemy, wy chowiecie, oni/one chowią, chów!, chówmy!, chówcie!
Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego, mimo że zawsze wymawiam -ą jak tego chcą preskryptywiści, regularnie zdarza mi się powiedzieć "tym kobietą", a czasem nawet "tỹ kobietą"? oO
To co zapisujemy "ą ę" to w istocie połączenia samogłosek z "glajdem nosowym" - /ɔɰ̃ ɛɰ̃/. Przy czym ów "glajd" upodabnia się do następnej spółgłoski, stąd "kępa" /kɛmpa/, "pęta" /pɛnta/, "pięć" /pʲɛɲtɕ/.
-ci, zdecydowanie. Tak jak bronie to małe Bronisławy, a nie karabiny.
liczba mnoga „postaci” jest formą historyczną, obecnie częściej spotyka się w użyciu formę „postacie”; obie są poprawne, jednak niektórzy językoznawcy, np. Jan Miodek, wyraźnie preferują formę „postacie” (http://pl.wiktionary.org/wiki/posta%C4%87)
A jak już to ja mam pytanie odnośnie tych rzeczowników w wołaczu (czy tam wokatywie, nieważne). Czy tam jest -ć czy -ci albo może coś innego? Ja zawsze mówiłem "śmierci", "miłości", "postaci".
Czy nie ma to przypadkiem związku z już nieistniejącą liczbą mnogą małoilościową?Eee... nie. U rzeczowników żeńskich i-tematowych i mianownik l.m., i dopełniacz l.m., miały zawsze końcówkę -i. BTW, jakie macie? Liczba mnoga brzmiała macierze, a rzeczownik ten zaniknął (z wyjątkiem popularnego powiedzenia, rzecz jasna) jeszcze przed przejściem rzeczowników typu łodzia na łódź i pojawieniem się przez to końcówki l.m. -e u niektórych żeńskich i-tematowych.
Jedna śmierć, dwie/trzy/cztery śmiercie, pięć śmierci (bo nie powiemy "pięć śmiercie").
Jedna mać, dwie/trzy/cztery macie, pięć maci.
Wydawałoby się to bardzo logiczne.
U osoby z rodziny słyszałem dziś formę "prawojazdami" (Narz. l. mn. od "prawo jazdy"). ;-)
Po raz kolejny nie wiem, czy to zupełnie w temacie (jako że zwykłem więcej słuchać niż mówić):Może usłyszałeś [tute]? Ale faktycznie dziwne. o.o
słyszech dziś słowo /tutaj/ wymówione jako [tutɛ]. [-ɛj] może nie byłoby takie dziwne, ale [-ɛ]?
Nie wiem jak u innych, ale w Krakowie zwykło się takie "tutej" uznawać za dość wiejską wymowę.Bo jest to bodaj regionalizm poznański. Choć zdaje mi się, że i w innych częściach kraju szerzy się, a to dla większej bliskości samogłoski [ɛ] i półs-gł [j], aniżeli [a] i [j]. Ma to swój urok i coraz więcej jestem przekonany, że piętnowanie «wiejskiej» wymowy samo w sobie jest jakieś-takie nie-miejskie. Zwłaszcza, że rdzennie krakowski sposób mówienia w wielu częściach kraju za dziwaczny czy «wiejski» właśnie mógłby uznany zostać.
Nie przeczę, iż tak jest. Każdy region może uznać różne regionalizmy za "wiejskie" jednak kolega u góry spytał to i odpowiedziałem; w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.Ano, ano :). Rzecz w tym, że epitet «wiejski» może nam wskazywać inny, trafniejszy: «obcy». A ma ktoś jakieś pojęcie, jak się mówi w Krakowskiem, na wsi? Tutaj (nie sądzę)? Tutáj (obstawiałbym to, ale może się jakoś głupio zasugerowałem)? Czy jednak tutej albo wręcz tutéj?
w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.
Taka starsza odmiana Warszawy.w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.
co to jest Kraków?
Hoho, wypraszam sobie. Kraków jest super, a Warszawa jest stolicą tylko dlatego, że III Wazie chciało się eksperymentować i spalił zamek na Wawelu. I nie porównywać mi tu tych dwóch miast więcej!Taka starsza odmiana Warszawy.w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.
co to jest Kraków?
Wiesz to z niedawnego artykułu w Onecie, czy mi się zdaje?Hoho, wypraszam sobie. Kraków jest super, a Warszawa jest stolicą tylko dlatego, że III Wazie chciało się eksperymentować i spalił zamek na Wawelu. I nie porównywać mi tu tych dwóch miast więcej!Taka starsza odmiana Warszawy.w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.
co to jest Kraków?
WOWOWOWOW, nie dość, że Vilén pisze prawdziwe myślniki, to i wielokropki pisze poprawnie…E, o czymś takim jak Plan Regulacyjny dla Wielkiego Krakowa żeście wy słyszeli? ;)Nie… Zresztą, żeby większość miast była sensowna urbanistycznie, należałoby je w 80% zburzyć, i postawić od nowa…
Masz rację, zdaje Ci się.Wiesz to z niedawnego artykułu w Onecie, czy mi się zdaje?Hoho, wypraszam sobie. Kraków jest super, a Warszawa jest stolicą tylko dlatego, że III Wazie chciało się eksperymentować i spalił zamek na Wawelu. I nie porównywać mi tu tych dwóch miast więcej!Taka starsza odmiana Warszawy.w Krakowie coś takiego spotykane jest zazwyczaj na wsi.
co to jest Kraków?
Cholera, dlaczego na tym forum każdy temat jest OT?Bo tematy są na sterydach i za szybko wyrastają.
WOWOWOWOW, nie dość, że Vilén pisze prawdziwe myślniki, to i wielokropki pisze poprawnie…
mówię "uznadzą" zamiast "uznają", aby rozróżnić czas przyszły od czasu teraźniejszego.Дежавю
przez analogię do "dadzą" - "dają".
mówię "uznadzą" zamiast "uznają", aby rozróżnić czas przyszły od czasu teraźniejszego.Дежавю
przez analogię do "dadzą" - "dają".
http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=5.msg112#msg112 ЖВ
czy "zdradźca" - "zdrajca" oraz "rada" - "rajca" to przykłady analogiczne.Nie.
Jo ni mniał dzie tego wsadzić:
http://www.youtube.com/watch?v=PVgvHhKqwZA&feature=relmfu
Z "celebrytem" czy "celebrytą"?
Wkurza mnie mówienie "nie kazał(a)" jako "zabronił(a)". Nie wiem, czy to ciągle jest popularne,
Wkurza mnie mówienie "nie kazał(a)" jako "zabronił(a)". Nie wiem, czy to ciągle jest popularne, ale pamiętam jak mnie to wkurwiało jak byłem we wczesnej podstawówce. Byłem ogólnie dziwnym dzieckiem, które wkurzało się na nielogiczności języka (jak np. podwójna negacja), i bardzo irytowało mnie, jak chciałem coś zrobić, na co słyszałem "nie rób tego, bo pani nie kazała!" - oczywiście odpowiadałem, wnerwiony, "ale nie zabroniła" i robiłem swoje...
Biedne gwiazdy z porażeniem mózgowym. A na poważnie, nie słyszałem, żeby ktoś takie osoby przezywał. Najpopularniejsza przezwisko od choroby to "down" (IPA /dawn/) od zespołu Downa.Z "celebrytem" czy "celebrytą"?a jak mówicie do osób chorujących na "paralysis cerebralis" ? w chorwackim to cerebralac (oczywiście nacechowane) :-X
miałam to samo z tym czasownikiem, tylko kiedy czytałam jakieś archaiczne pretensjonalne teksty w retro chorwackim z kazati - w znaczeniu "powiedzieć".A co normalnie znaczy chorwackie "kazati"?
Ej, ja tego nie pisalem.miałam to samo z tym czasownikiem, tylko kiedy czytałam jakieś archaiczne pretensjonalne teksty w retro chorwackim z kazati - w znaczeniu "powiedzieć".A co normalnie znaczy chorwackie "kazati"?
Ej, ja tego nie pisalem.Ojej. Pogubiłem się w cytatach.
powiedzieć, arch. rozkazaćCzyli co ci się nie podobało? Że język jest niby archaiczny, a używają słowa we współczesnym znaczeniu?
Wkurza mnie mówienie "nie kazał(a)" jako "zabronił(a)". Nie wiem, czy to ciągle jest popularne, ale pamiętam jak mnie to wkurwiało jak byłem we wczesnej podstawówce. Byłem ogólnie dziwnym dzieckiem, które wkurzało się na nielogiczności języka (jak np. podwójna negacja), i bardzo irytowało mnie, jak chciałem coś zrobić, na co słyszałem "nie rób tego, bo pani nie kazała!" - oczywiście odpowiadałem, wnerwiony, "ale nie zabroniła" i robiłem swoje...
A mnie wkurza ostatnio jak ludzie mówią (nawet ci "wykształceni") "kogo to jest" miast "czyje to jest".
Gdyby zacząć przy wkuwaniu przypadków uczyć, ze dopelniacz odpowiada na kogo? czego? czyj, czyja, czyje?, to spoleczenstwo by bylo bardziej oswojone z tym slowem pytajacym.Mnie tylko zastanawia, czy "czyj-" to na pewno pytanie przypadka.
rodzynek (http://books.google.pl/books?id=yagZAAAAYAAJ&pg=PA28&lpg=PA28&dq=%22kogo?+czego?+czyj,+czyja,+czyje?,%22&source=bl&ots=R4YDR66xve&sig=-QCVdqZIghwwWdJfG_abkfWxuq0&hl=pl&ei=_fJlTtLvBIbD8QPVmZGMCg&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=3&ved=0CCUQ6AEwAg#v=onepage&q=%22kogo%3F%20czego%3F%20czyj%2C%20czyja%2C%20czyje%3F%2C%22&f=false), który znalazłem googlując "kogo? czego? czyj? czyja? czyje?". Nie rozumiem z tego nic a nic, ale wygląda super.
Pytania dopełniacza kogo? czego? czyj? czyja? czyje? tém się od siebie różnią, że dwoma piérwszemi wzgląd działania czyli słowa do osoby lub rzeczy, ostatniém zaś wzgląd rzeczy do rzeczy wskazujemy.Całkiem zrozumiałe - "kogo czego" używa się łącząc czasownik z rzeczownikiem, a "czyj czyja czyje" łącząc rzeczownik jeden z drugim.
Natomiast, jeśli w Rosji tak samo gnębią tym uczniów... to moja teoria upada i nie mam pojęcia czemu u nas "czyj(-/a/e)" powoli zanika.Sądzę, że to po prostu tendencja ekonomiczności - pewną formę można wyrazić na dwa sposoby. Jeden z nich jest nieodmienny i posiada szerszy zakres użycia. A to działa na niekorzyść tej drugiej.
Każda epoka ma swojego Dynozaura, dla którego "powinno się mówić" = "mówi się".
P.s. Fajne znalezisko, pittmirg. To mnie zaciekawiło (1836 rok):
A użycie pytania "kogo/czego" dla biernika wynika po prostu z tego, że to forma biernika od "kto/co" (duh!*), "czyje" natomiast jest przymiotnikiem w mianowniku, więc wprowadza trochę nieregularności.Dopełniacza.
* Czy jest na "duh!" jakiś ładny polski odpowiednik? :)"No coś takiego!"
Też macie coś takiego że poprawiaciel udzi kiedy zrobią błąd? ^^'Nie poprawiaj ludzi, bo to błąd!
* Czy jest na "duh!" jakiś ładny polski odpowiednik? :)"o, kurwa!"
Ja już dawno przestałem poprawiać ludzi; to nie ma sensu, i tak się nie nauczą poprawnie mówić a ja się tylko dodatkowo wk[...]iam.Brawo.
Ważne by dziecko nauczyć dobrze mówić i zdusić plagę w zarodku. xd
Brawo.Te plagi już nie są w zarodku.
Zduś w ten sam sposób plagę wałczenia i plagę wzdłużenia zastępczego. Jak będziesz miał jeszcze czas, to przy okazji wyruguj metatezę.
By walczyć z wałczeniem ustanowiłem sobotę i niedzielę "dniami mówienia przez Ł"
Też macie coś takiego że poprawiaciel udzi kiedy zrobią błąd? ^^'
Każda epoka ma swojego Dynozaura, dla którego "powinno się mówić" = "mówi się".
P.s. Fajne znalezisko, pittmirg. To mnie zaciekawiło (1836 rok):
Perełka pani od francuskiego:O co chodziło? :O
twarde "ń".
Dziś zapisałem "wiadukt" jako "wjadukt" (taka pisownia chyba nawet przed reformą nie obowiązywała), bo skojarzyło mi się ze słowem "wjechać" (a dokładniej formą "wjadę").Możesz się przyznać, że wymawiasz to przez jotę, nikomu nie powiemy.
Phi; ja tam mówię "witaj".Nawet w urzędach? Masz znajomości, trzeba przyznać.
Pewnie to znów moja krakowska mowa, ale według mnie to byłyby "cześci".Chodziło mi o powitanie w liczbie mnogiej, tj. "cześć" kierowane do grupy wielu osób.
Może wieczorami wszyscy siedzimy przy komputerach i dlatego nie używamy tej formy hihihi.I do tego nie odrywamy wzroku od ekranu, stąd nie rozróżniamy, kiedy goście są u nas w domu, a kiedy my jesteśmy u kogoś.
Ej, zawsze sądziłem, że czeskie "ahojte" jest nad wyraz dziwaczne.
Ja mówię "dzień dobry" zawsze, ale wolę od tego "witam" (używam wszędzie), i "dobry wieczór" tylko, jak mam dobry humor. :P
Jesteście jakimiś mutantami.
Ja zawsze mówię "dobry wieczór" o odpowiedniej porze dnia.
[ale do "witam" mam dystans, bo uważam, że tej formy może użyć tylko gospodarz względem gości. czyli np. mogę napisać "witam" w odpowiedzi na jakiegoś maila, ale już sam nie zacznę w ten sposób korespondencji...No to ja jestem podwójnie zmutowany.
Nie ma to jak mówić "dobranoc" w sklepie całodobowym, gdzie sprzedawca ma przed sobą całą noc pracy :> Ale ja tego też nie używam, tak mi przyszło do głowy.
Heh, dobry wieczór nie powiem, no dobranoc już tak :DCha, ja z kolei nigdy nie mówię "dobranoc"; jeżeli dobrorzeczę komuś pod koniec dnia to zawsze stosuję słowo "sen" z różnymi przymiotnikami.
Wypadłeś z obiegu za dużo zadając się z Serbami i innymi Wieletami...
Ja dziękuję bogom za to witam i modlę się żeby się przyjęło, bo zawsze mię skręca jak mam napisać Szanowny panie (Chryste, jakoś pretensjonalnie mi to zalatuje, zwłaszcza w mejlu). Pamiętam notabene, że raz asystentka z pewnej katedry wymogła na nas pisanie per Szanowna pani...
Nie ma to jak mówić "dobranoc" w sklepie całodobowym, gdzie sprzedawca ma przed sobą całą noc pracy :>
Nie, ja po prostu jako dziecko nauczyłem się dobrze polskiego i go w międzyczasie nie zapomniałem.No tak. Nawet taki deskryptywista potrafi używać pięknej polszczyzny, a ja muszę się przyznać, że też nie używam "dobry wieczór", a "dobranoc" tylko kiedy ktoś idzie spać.
Oprócz tego rodzice uczyli mnie kultury i pozdrawiania sąsiadów, to się nauczyłem, co i kiedy się mówi. Wiem, dzisiaj to już nie w modzie.
(...)
A "dobranoc", przepraszam, mówi się tylko do idących spać? Jak na to wpadłeś? Co trzeba mówić sprzedawcy? Może "złanoc"?
CytujWypadłeś z obiegu za dużo zadając się z Serbami i innymi Wieletami...
Nie, ja po prostu jako dziecko nauczyłem się dobrze polskiego i go w międzyczasie nie zapomniałem.
Oprócz tego rodzice uczyli mnie kultury i pozdrawiania sąsiadów, to się nauczyłem, co i kiedy się mówi. Wiem, dzisiaj to już nie w modzie.
Widzę, rzeczywiście ciężko z niektórymi rzeczami u Ciebie...
Dobranoc się też mówi, na pożegnaniu. Ale nie wieczorem, tylko głęboką nocą.Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.
Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
A "dobranoc", przepraszam, mówi się tylko do idących spać? Jak na to wpadłeś? Co trzeba mówić sprzedawcy? Może "złanoc"?Dla mnie zawsze "dobranoc" było zawsze do idących spać, użycie jako "do widzenia" zauważyłem dość późno. Ale to pewnie przez to, że długo byłem no-life'em i nie wychodziłem nigdzie późno.
I'M SO HARDCOREWczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
(http://gfx.mmka.pl/newsph/242864/114391.3.jpg)Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
WTF O_O
Katowice się nie liczą.Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
WTF O_OSpoiler[close]
@zavadzky: Ale to takie niegrzeczne wychodzić bez pożegnania. :-D
@zavadzky: Ale to takie niegrzeczne wychodzić bez pożegnania. :-DNo to przecież się pożegnałem :p
Dobre. Zapamiętam, że są takie zwyczaje w Katowicach. Niestety to miasto ma u mnie tragiczną opinię ("brud, smród i fabryki - uciekać"), więc raczej je omijałem... nie wiem jak jest naprawdę - dysponuję jedynie stereotypem.(http://gfx.mmka.pl/newsph/242864/114391.3.jpg)Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
WTF O_O
Dalekim od prawdy stereotypem. Kiedyś prawdziwym - tak ze 20 lat temu. Jakiś tydzień temu była awaria jakaś i śmierdziało kupą (czyli smród się zgadza), brudu jakoś nie ma, fabryki nie są widoczne.Dobre. Zapamiętam, że są takie zwyczaje w Katowicach. Niestety to miasto ma u mnie tragiczną opinię ("brud, smród i fabryki - uciekać"), więc raczej je omijałem... nie wiem jak jest naprawdę - dysponuję jedynie stereotypem.(http://gfx.mmka.pl/newsph/242864/114391.3.jpg)Wczoraj wychodząc z autobusu o 23 powiedziałem kierowcy 'dobranoc', moim zdaniem dobrze.Nie wychodzi się pierwszymi drzwiami.
WTF O_O
Znalazłem wreszczie u mnie przykład unosowienia "samogł+n+spółgłoska -> samogł. nosowa + spółgłoska" przed spółgłoską inną niż d albo t:No co ty nie powiesz? :-o
/kąsekfencje/
Znalazłem wreszczie u mnie przykład unosowienia "samogł+n+spółgłoska -> samogł. nosowa + spółgłoska" przed spółgłoską inną niż d albo t:
/kąsekfencje/
O ile się nie mylę, to wymowa wzorcowa to /konsekfencje/Jeśli tak, to niech normatywiści się wezmą za uprawę kapusty, bo nikt tak nie mówi.
A ja mówię "iż", a "li" już rzadziej. "Iż" używam zazwyczaj gdy wcześniej używam "że".A dla mnie to w mowie potocznej po prostu błąd stylistyczny. I nie dla tego że napisały tak jakieś mądrale z PWN-u, tylko TO PO PROSTU BRZMI OKROPNIE I PRETENSJONALNIE.
Żeby nie powtarzać.
To czemu wielu tak ludzi wokrug mówi? :) :PBo są pretensjonalni? ;p
Jak to? Ja się zdziwiłem, kiedy się doczytałem, że [kOM\~s] jest może nawet zalecane.O ile się nie mylę, to wymowa wzorcowa to /konsekfencje/Jeśli tak, to niech normatywiści się wezmą za uprawę kapusty, bo nikt tak nie mówi.
Zyen naſtał ov, kyedy Ilúvatar zgromaził był vſiſtkyeh Ainorov, an obiavił im vyeliki vφtek, odſłanyayφc rechy, yize vyφkſey y vſpanyalſey anizeli te, yize im ongi pokazał był, a blask pochφtku i vspanyałoſt konca tako Ainurov olſniły były, ize pokłon Iluvatarovi milchφcemi perſonami ſvemi odali. An tedy to rekł:
-Volφ moyφ, ac yeſtye z vφtku, yenze vam obyavił yeſsm był, rozvinφli Vyelikφ Muzikφ harmoniyi pełnφ, a ez nathnφł yeſm vaſ Nyezniſchalnem Płomyenyem, mozetye kakoli htſsetye, vφtek vłaſnemi myſlamy y pomyſlunkyem ubogatic. A ya bφdφ ſłuhaci y radovaci syφ, ez za pricynφ vaſφ vyelika pyφknost v pyeſn ſyφ vcyeli.
(jakby ktoś nie zauważył, to kończy się na "wielkie piękno wcieli się w pieśń")
W wersji unormalnionej to by było coś takiego:
Dzień nastał ów, kiedy Ilúvatar zgromadził był wszystkiech Ainurów, an objawił im wieliki temat, odsłaniając rzeczy jiże większej i wspanialszej aniżeli te, jiże im ongiś pokazał był, a blask początku i wpaniałość końca tako Ainurów olśniły były, iże pokłon Ilivatarowi milczącemi personami swemi oddali. An tedy to rzekł:
-Wolą moją (ew. moję), ać jeście z tematu, jenże wam objawił jeśm był, rozwinęli Wieliką Muzykę harmoniji pełną, a eż natchnął jeśm was Niezniszczalnem Płomieniem możecie, kakoli chcecie, temat własnemi myślami i pomyślunkiem ubogacić. A ja będę (kusiła mnie tu jeszcze starsza forma "ja będą") słuchaci i radowaci się, eż za przyczyną waszą wielika piękność w pieśń się wcieli.
Najpirw był Eru, coż jest jedyny, jenżemu w Ardzie Iluwatar dziano, i stworzył on Ajnury, święte, jiże byli płod jego myśli, any byli s nim przedtym niż wszytko jine stworzone było. I mołwił k nim a [...] jim gędźby rozne, i piali przed nim, a on sie wiesielił. Ale przeze długi czas piali samojeden abo s paru jinymi, gdy [...], bo każden pojmował jedno tę część umysła Iluwatara, s jażej wyszedł, a w rozumieniu swej braci rosł powoli. Ale gdyż słuchali, doszli do głębszego rozumienia. A zstało się, eż Iluwatar wezwał wszystki Ajnury i ukazał jim wieliką gędźbę, a ukazał jim rzeczy więcsze a cudniejsze niż on był ujawnił, a fała jej początka i jej końca [...] Ajnury, iż [...]Tam gdzie są luki, nie umiałem w dostępnych mi materiałach znaleźc odpowiedniego słowa. Poza tym i tak pewnie pełno tu błędów, np. wątpię, czy "głęboki" było ju wtedy używane w znaczeniu abstrakcyjnym. Dla pełnej krytyki chyba trzeba to będzie opublikować na Świecie Konlangów pod ocenę Bandziola. :P
Tedy rzekł jim Iluwatar: z te gędźby jąż wam objawiłem chcę, iżby uczyniliście wieliką gędźbę, i otkąd napełniłem was płomieniem wiekuim, będziecie ujawniać moc swoję upiększając ję [...]
Hmm... Ostatnio obiło mi się o uszy, jakoby forma "ten żołądź" miała być niepoprawna, a jej miejsce zastąpiłoby "ta żołądź". Skomentuje to ktoś jakoś?
Hmm... Ostatnio obiło mi się o uszy, jakoby forma "ten żołądź" miała być niepoprawna, a jej miejsce zastąpiłoby "ta żołądź". Skomentuje to ktoś jakoś?Ja zawsze mówiłem tak, jak mówi Wikisłownik (http://pl.wiktionary.org/wiki/%C5%BCo%C5%82%C4%85d%C5%BA).
ja bardzo długo myślałem o tym Bydgoszczu...*o tej Bydgoszczy. Bydgoszcza nie lubi, gdy się mówi o niej w rodzaju męskim.
ja bardzo długo myślałem o tym Bydgoszczu...*o tej Bydgoszczy. Bydgoszcza nie lubi, gdy się mówi o niej w rodzaju męskim.
!
Czy zauważyliście, że wszelkie organy standardyzujące olewają istnienie w języku polskim konstrukcji Conditionalis Irrealis?Na wykładzie z gramatyki polskiej usłyszałem, że to forma nieużywanego czasu zaprzeszłego. Dziękuję, dobranoc. Żeby uniknąć tej łaciny, w szkołach można mówić, że to tryb przypuszczający czasu przeszłego*.
A spotyka się np. "Byłbym zapomniał".
A spotyka się np. "Byłbym zapomniał".
Eee...? A to nie zwyczajny przypuszczający przeszły?
No nie?Cytujбыць:O
Ja zauważyłem u się tendencję do ograniczania a-konjugacji tylko i wyłącznie do niedokonanych.
Np. niedokonane płókać odmienia się - ja płókam, ty płókasz/płóczesz it.d.
Ale dokonane opłókać to już koniecznie - ja opłókę, ty opłóczesz it.d.
Ja zauważyłem u się tendencję do ograniczania a-konjugacji tylko i wyłącznie do niedokonanych.
Np. niedokonane płókać odmienia się - ja płókam, ty płókasz/płóczesz it.d.
Ale dokonane opłókać to już koniecznie - ja opłókę, ty opłóczesz it.d.
???
Ja mam sporo takich słów, których używam z pełną świadomością tego, że nie istnieją w języku polskim. Poza tym bawi mnie słowotwórstwo, więc wymyślam swoje nazwy na niektóre rzeczy i czynności.to
A form krótkich nie stosuje się na początku zdania.
A form krótkich nie stosuje się na początku zdania.
Stosuje się. Z tym że nie wszędzie.
Dynozaurze - ty i preskryptywizm?!
Ma krótszą - mię (jak cię, się).Której to oczywiście Nasza Kochana Rada już nie wspiera. :3
OK, nie wiedziałem, że i tu epidemia trwa.Akurat Dynozaura możesz zignorować, on sam krytykuje RJP (choć z całkiem drugiej strony :-P ) i na co dzień mówi/stara się mówić polszczyzną nienormatywną.
Ma krótszą - mię (jak cię, się).Której to oczywiście Nasza Kochana Rada już nie wspiera. :3
Bo dla mnie "mie" to najwyczajniejsza formaDla mię też, ale u mnie to tylko dlatego, że ja mń wymawiam [mj]…
To, że (praktycznie?) wszyscy naturalnie wymawiają [pʂɨʂ]. Środek gdzieś zanika.
Gdy już się to zauważy to potem słyszy się codziennie.
Jak to jest z "mnie" jako "mi" na początku zdania?
Radzianie wymagają tego i zastanawia mnie, czy to wynika z jakichś przesłanek historycznych czy też kompletnie wzięli to z sufitu.
Bo forma to paskuda, wprowadzająca zamęt (bo "mnie" to przecież biernik - "mi się widzi" a "mnie się widzi" to różne rzeczy) i brzmiąca cholernie nienaturalnie.
A właściwie dlaczego? Ktoś wie? Bo dla mnie "mie" to najwyczajniejsza forma, pamiętam jakiego szoku doznałem, kiedy dotarło do mnie, że forma taka "nie istnieje".
Z drugiej strony ja nigdy nie mówię "mie" po przyimku.Uch, ['dlamjetoɲezrozu'mjawɛ]
Ja wymawiam chyba coś w rodzaju [pʂejɨʂ], to możliwe?
a w szybkiej mowie afrykata w środku jest zastępowana przez [j] albo może i jakieś [e:] się pojawia.Ja wiem, czy to [e:]? Częściej chyba to jest jakaś samogłoska o nierównej artykulacji, rosnącej?
Cytuja w szybkiej mowie afrykata w środku jest zastępowana przez [j] albo może i jakieś [e:] się pojawia.Ja wiem, czy to [e:]? Częściej chyba to jest jakaś samogłoska o nierównej artykulacji, rosnącej?
Musiałbym przyuważyć, jak wymawiam to spontanicznie, inaczej o dupę roztrzaść taka analiza.Tak czy siak nie sądzę, żebym miał tam /1/.No nie, to przybliżenie, ale idzie o coś wyższego od [e].
http://chomikuj.pl/pittmirg/Nagranie,1386834740.wavW sumie, ja u Ciebie jednak słyszałem dosyć często [pʂeɕəʂ] - to wyjątkowo staranne! :D
http://chomikuj.pl/pittmirg/Nagranie+(2),1386834739.wav
Nagrałem się, jak próbuję powiedzieć "Przecież ci go dałem" w miarę szybko i na luzie.
A ja mam [pʃtɕɛʒ]… OoI ja coś podobnego.
Tu upraszcza się wręcz do jakiegoś [pʂə].
W sumie, ja u Ciebie jednak słyszałem dosyć często [pʂeɕəʂ] - to wyjątkowo staranne! :D
Często mówię "mnie się coś podoba" zamiast "mi się coś podoba" :D
I ostatnio była taka moda na "paczenie" i czasami zastanawiam się jak słowo napisać, przez rz czy przez cz :D
"pąd"
Jeśli mię pamięć nie mylit, to "mi się coś podoba", "mi coś ukradziono" jest niepoprawne i początkowe "mi" powinno być zastąpione "mnie" (gdzieś cós takiego Miodek tłumaczył jest).
Co innego, gdyby było "To mi się podoba", wtedy jest akiej óki.
(choć na moich terenach i tak się mówi "to mnie się podoba" [pó skrajnie-baciarsko-lwosku "to mnie si pódobi"])
parzenie? ;P
Często mówię "mnie się coś podoba" zamiast "mi się coś podoba" :DRadzę wizytę u doktora lingwistyki. Preskryptywizm jest uleczalny w pierwszych stadiach choroby.
Akiej is АКей <3akiej
(choć na moich terenach i tak się mówi "to mnie się podoba" [pó skrajnie-baciarsko-lwosku "to mnie si pódobi"])Baciarsku przez /c'/ czy /ć/? (u mojej mamy jest /t'/ <3)
W moich stronach wszyscy mówią "jjem".
No dobra, mądrale. Jak byście odmienili nazwisko Mydło (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/myd%25C5%2582o.html)?Liczba pojedyń*cza:
Ale generalnie jest to udręka. I to nie jest tylko kwestia estetyki: przecież to koszmar albo jakiś nieudany żart, że każdego roku parę milionów native speakerów ma cholerny problem, żeby przekazać prostą myśl, że kupili sobie dwa spodnie... nie zaraz, coś nie gra... dwie spodnie... też nie tak... a! dwie PARY spodni. Podobno dwa razy dwa to cztery, ale nie u nas, o nie!Ja sobie radzę, mówiąc dwoje spodni i dwoje schodów - jakkolwiek niegramatyczne, jest to w sumie całkiem proste i eleganckie wybrnięcie z tej sytuacji.
I jak komuś się wydaje, że to czcze gadanie, a para jest przecież taaaaaaka poprawna to niech spróbuje tego samego ze schodami. W momencie, gdy człowiek próbuje przekazać, że trzeba "wejść na dwa schody" to go szlag trafia i albo przechodzi na jakiś normalny język albo importuje "dwa sterkejsy".
Jaki językowo jest minister Sikorski?Czyżby faktycznie mój absolutny brak rozróżnienia zmiękczonych zwartych od zwartych plus joty, w niektórych słowach, był cechą regionalną? :-o
- O, bardzo ciekawy! Jeżeli chodzi o metafory - ostry i prowokacyjny (jak wtedy, gdy porównał budowę Gazociągu Północnego do paktu Ribbentrop--Mołotow). Retorycznie odważny. Językowo zdarzają mu się jednak potknięcia - to prawdopodobnie wina pewnych uwarunkowań bydgoskich.
Czyli?
- Specyficzna intonacja, której czytelnikowi nie możemy jednak przekazać, bo będzie przecież naszą rozmowę czytał, a nie słuchał jej: niepoprawne akcentowanie czasowników, "tą" w bierniku; silnie wyodrębniające się "jot" w takich słowach jak "kjedy", "bjeda". Sikorskiemu brakuje czasem słów i potem mamy kłótnie o "dorżniemy watahy". Nie używa jednak Sikorski bydgoskich germanizmów. Nie słyszałem, by potwierdzał coś słowami "rychtyk" lub "dycht".
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75480,11110126,Mie__miɪnaszemu_kraju__czyli_polszczyzna_polityczna.html?as=3&startsz=x#ixzz1mR79U0zj
Heh, jak nie lubicie pluralium tantum, to cieszcie się, że nie jesteście Litwinami...A u nas plecy (dawniej "barki", sądząc po rosyjskim). ;p
Tam "bitwa", "popiół", "mąka", "wątroba", "rok", cztery strony świata to wszystko pluralia tantum...
Moja matka twierdzi, że istnieje "jeden brokuł" (rodzaju męzkiego). Ja z ojcem zaś upieramy się, że brokuły są plurale tantum.Hm, to jakby na odwrót niż w przypadku pozostałych owoców i warzyw, gdzie obok np. "groszku" zaczyna pojawiać się "marchew" czy "jabłko" w znaczeniu pojedynczym ("kupiłem dwa kilo marchwi") - HUNGARIAN MODE ;P
A u nas plecy (dawniej "barki", sądząc po rosyjskim). ;pBa, ongiś plecy były w liczbie podwójnej!
Czyżby faktycznie mój absolutny brak rozróżnienia zmiękczonych zwartych od zwartych plus joty, w niektórych słowach, był cechą regionalną? :-oNie wiem, ale ja też nie jestem z Bydgoszczy.
Wat.CytujCzyżby faktycznie mój absolutny brak rozróżnienia zmiękczonych zwartych od zwartych plus joty, w niektórych słowach, był cechą regionalną? :-oNie wiem, ale ja też nie jestem z Bydgoszczy.
Częściej używa nieco już archaicznych typu "myśmy postanowili" wobec częstszego "postanowiliśmy",Archaicznych? Ja ich używam chyba nawet częściej.
co do mnie to czasami mam take cuś, na prykład:
idę tą drogą.
widzę tą czy tę dziewczynę? - rodzaj ten som, a ni kak wiem, które poprawne?
widzioł ja na wykypedji o tym cuś, ale zapomniół heh, doch nie wim kak...
ide (kim czym?) - idę tą drogą.
widze (kogo czego?) tę drogę
nie poprawnie ;p --> ide tą dziewczyną
widze tę dziewczynę
myślę, że to tak 'winno być. : pp
ale takich przypadków jest więcej.
: pp
Nie rozumiem twojego problemu.
Kiedy po zaimku trafia się przymiotnik rzeczywiście można się pogubić.
Ale kiedy mamy do czynienia z rzeczownikiem to tylko kopiujemy końcówkę - żadnych analiz nie trzeba.
a jak ktoś poprawia moje "tą" na "tę", to ja mu każę mówić Mickiewiczowskim "moję duszę utęsknioną". ;)
Ja mówię "tę", "moję", "waszę" (zresztą, tak pisano do całkiem niedawna, nie jest to jakiś głęboki archaizm. Znam lepsze).
Ale jak pojawia się przymiotnik to upodabniam "tą dobrą kobietę".
A jak ktoś narzeka na "tę", to ja mu każę mówić "idłem", "ojcieca", "człowiecy" albo "o synie", bo to takie regularne.
A jak ktoś narzeka na "tę", to ja mu każę mówić "idłem", "ojcieca", "człowiecy" albo "o synie", bo to takie regularne.My nie narzekamy na "tę", tylko na tych, co narzekają na "tą".
widze (kogo czego?) tę drogę???
ale wszystkie inne zaimki odmieniają się przymiotnikowo.
a jedynie "ta" zachowuje się z jakichś dziwnych względów jak rzeczownik.
Gdyby "ta" zachowywała się rzeczownikowo w całej odmianie, to byłoby jeszcze pół biedy.
Jest to raczej dość powszechne...Yyy?? Bo ja nigdy tego u innych nie odnotowałem, więc myślałem, że to najwyżej dość rzadkie...
Gorzej, jak to się jeszcze dodatkowo zapisuje czasami, jak to mam w zwyczaju dziełać.
ZTCP w gwarach zachodniomałopolskich jest zaświadczona tendencja do słabego, dźwięcznego wymawiania "ch" między samogłoskami. I rzeczywiście, w szybkiej mowie moje kocham, trochę zbliża się częstokroć do "ko[ɰ]am", "tro[ɰ]e" (a może "koam", "troe", czort wié co to jest ale nie koTeż nie mam tam /x/!
- am, tro
- e).
ZTCP w gwarach zachodniomałopolskich jest zaświadczona tendencja do słabego, dźwięcznego wymawiania "ch" między samogłoskami. I rzeczywiście, w szybkiej mowie moje kocham, trochę zbliża się częstokroć do "ko[ɰ]am", "tro[ɰ]e" (a może "koam", "troe", czort wié co to jest ale nie ko[x]am, tro[x]e).TAK! Właśnie głównie w przypadku [x ] to zauważyłem, takie "no chyba" wymawiam prawie zawsze jako [nO 'G1ba].
Dziś byłem świadkiem, jak ktoś powiedział "zero pół".Bo to jest normalne...
Bo to jest normalne...
Takie mieszanie systemów:
U mnie się tak mówi (mat-fiz, wszystko na skróty):
0,5- zero pół
1,5 - jeden pół etc.
nie prościej byłoby po dawnopolsku:
pół
półtora
półtrzecia
półczwarta itd.?
Tak sobie dzisiaj zauważyłem, że czytając podświadomie zmieniłem "jezior" na "jeziór".A ja tam w ogóle mam jakieś dziwne tendencje do zamiany końcowego [O] na [u] w D. l.mn... Np. kiedyś stwierdziłem, że gdzieś jest dziwnie dużo "Dorót", czego interlokutor nie zrozumiał, i dopiero musiałem mu wytłumaczyć, że chodzi mi o dużo "dziewczyn o imieniu Dorota"...
"Byłbym spał"/"Spałbym był"eto
Znalazłem kolejny - "porwisty" wiatr.Ale tak ma chyba każdy, podobnie jak z "or(y)ginalny"...
Ale to Dynozaur, dla niego to już anarchia...Znalazłem kolejny - "porwisty" wiatr.Ale tak ma chyba każdy, podobnie jak z "or(y)ginalny"...
Czy tylko dla mnie "anomalja" to liczba mnoga?
ó~
ó~
lol
Ja dzisiaj:Co tylko dowodzi oczywistego...
zaokró~glmy to
Faktycznie, ą zaczyna przechodzić te same procesa, co "o".
Hmmm, ja póki co rozróżniam jeszce nosówki, nienosówki, więc coś takiego u mnie nie przejdzie. Aczkolwiek /a~/ występuje dość często, ale nigdy jako przegłos.Ja dzisiaj:Co tylko dowodzi oczywistego...
zaokró~glmy to
Faktycznie, ą zaczyna przechodzić te same procesa, co "o".
Swoją drogą, mimo że pewnie ja tej formy nie używam, to brzmi mi ona bardzo naturalnie, i jakby ktoś tak powiedział, to nawet tego bym nie zauważył...
"Kupować" na pierwszy rzut oka rozumiem, jako czynność defekcji, skojarzenie z zakupami pojawia się dopiero później.Dziwne… masz jakieś odmienne upodobania, czy co? oO
Ciekawe co po-jegowemu oznacza słowo "sklep"... ?"Kupować" na pierwszy rzut oka rozumiem, jako czynność defekcji, skojarzenie z zakupami pojawia się dopiero później.Dziwne… masz jakieś odmienne upodobania, czy co? oO
Ciekawe co po-jegowemu oznacza słowo "sklep"... ?
Ciekawe co po-jegowemu oznacza słowo "sklep"... ?
po mojemu "piwnicę". ;)
Czechizm? :D
Moja przyjaciółka w esemesie: "w domu byłam o 20 i jestem padła". Ha, od dawna mi się wydawało, że imiesłowy na -ł są w pewnym sensie produktywne.
1) Skąd pochodzi ta przyjaciółka?Urodziła się i mieszka w Gliwicach, ale jej ojciec jest z Siewierza, a matka z Lublina z rodziców kresowiaków - to o tyle istotne, że "ą" wymawia [ou].
"padły" to, jak "były", taki właśnie przecież imiesłów.Etymologicznie tak, ale są odczuwane raczej jak przymiotniki (a "padły" jest tylko w znaczniu "zdechły"). W tym przypadku normalnie powino się użyć raczej "padnięty", stąd moje zdziwienie.
W tym przypadku normalnie powino się użyć raczej "padnięty", stąd moje zdziwienie.
Hm, nawet nie zauważyłem, dla mnie nie a w tym nic dziwnego. A więc w tym przypadku rzeczywistość 1 : preskryptywizm 0.W tym przypadku normalnie powino się użyć raczej "padnięty", stąd moje zdziwienie.
Nie powinno. Imiesłów bierny od czasownika nieprzechodniego?
"Zgnity" jest niestandardowe
, a "śnięty" ze śnieniem nic spólnego nie ma, tylko pochodzi od dawnego śniąć (sъn-ęti) = zdjąć (por. śnieść ~ zjeść, śniadanie ~ zjadanie), a to już czasownik w pełni przechodni.
Moim zdaniem "śnięty" pochodzi od "uśpiony".
A przynajmniej tak mi się wydaje. Nie znalazłem tego słowa u Brü.../me trafia Dynozaura snajperką.
I zauważyłem ciekawą rzecz w moim idiolekcie - całkiem często w ogóle nie wymawiam "ł", zwłaszcza na końcu wyrazu, a "l" zaczyna mi się zbliżać do "ł" (albo "ɫ"). Ale ja to w ogóle dziwnie mówię.To nie takie znowu dziwne, bo ják przeciwstawienié ɫ:l znikło w polszczyźnie wskutek wáłczeniá, to miéjsce wymawianiá /l/ może sobie zacząć swobodnie wariowáć, a /w/ w pozycjách takich ják w polskim lubi sobie zniknąć.
Nie dam głowy, ale jakieś dziecko niedawno chyba powiedziało "alto".
To byłaby taka zemsta za prasłowiańską metatezę.
Może w sensie "lato"? To byłaby taka zemsta za prasłowiańską metatezę.
To tak można?! :O
Dla mnie ogółem dwa rzeczowniki obok siebie są podejrzane.
Dlaczemu?
Mauzer, rzadkie, nie nieobecne (król, książę, prezydent itp. do takich należą, ale np. królestwo już nie).No racja, tak tylko przypominam, że taka możliwość jest. Ciekawe, że jeszcze inaczej zachowuje się przypadek Państwa Izrael.
CytujMauzer, rzadkie, nie nieobecne (król, książę, prezydent itp. do takich należą, ale np. królestwo już nie).No racja, tak tylko przypominam, że taka możliwość jest. Ciekawe, że jeszcze inaczej zachowuje się przypadek Państwa Izrael.
Ze starych form aorystu/imperfektu, formy na -bych to w polszczyźnie ogólnopolskiej archaizm, ale zachowane zostały na Śląsku i na Kaszubach, no i u Czechów. Inna sprawa, że niektóre osoby z tendencją do archaizacji swojego idiolektu używają tej formy wtórnie.
Ja bym tego nie nazwał sposobem mówienia po polsku, tylko sileniem się na oryginalność :PBo to nie jest sposób mówienia po polsku, Henryk tak w ogóle nie mówi. To już ja mam w rzeczywistości więcej odchyłów od polszczyzny standardowej.
- krótkie formy przymiotnika (on jest inien)których krótkich form brak? bo z kontekstu nie wynika.
[...]
- brak krótszech forem
- rz > r' (jakoś nie wiem kiedy i jak... tak jakoś)ale wymawiasz to spálszczając czy przez r'?
[...]
- spolszczanie ruskiech słów (poprzez procesa, na przykład słowarz, miast słownika)
Bo to nie jest sposób mówienia po polsku, Henryk tak w ogóle nie mówi. To już ja mam w rzeczywistości więcej odchyłów od polszczyzny standardowej.Nie myślisz chyba, że przy ludziach tak będę mówił...
Nie myślisz chyba, że przy ludziach tak będę mówił...To przy kim? Sam do siebie? To nie idiolekt w takim razie :P.
W domu? Może nie wiész, ale nas jest dużo w domu, i mam do kogo mówić...W domu chyba też są ludzie...
Mój idiolekt jest bardziej alternatywny od waszych. Odchyły od normy:Dziwne, mówisz takim samym idiolektem, jak ja...
Mój idiolekt jest bardziej alternatywny od waszych. Odchyły od normy:Mówisz po gocku?!
Czy jest tu ktoś oprócz mnie, kto wymawia końcowe -ą jako [ɔm]?
(1)CookieMonster93 - Z tym, że oni tym symbolem chcą zaznaczyć, iż polskie "sz" różni się od angielskiego "sh", zakładając, że angielskie "sh" to [ʃ], co jest założeniem błędnym.
(2)A sugerowanie się tymi realizacjami gościa z IPA'y jest po prostu głupie, bo on sam (przynajmniej jednej trzeciej) tej tabelki wymówić nie potrafi.
Ja mówię "przyniós" zamiast "przyniósł", "zjat" zamiast "zjadł", "uciek" zamiast "uciekł" itp. :)
W sytuacjach formalnych oczywiście to "ł" wymawiam, bo wiem, że "tak trzeba i wypada", ale w codziennej mowie nie zadaję sobie tego trudu.
Ale zapewniam was, w języku polskim wymawianie wyrazów zgodnie z pisownią NIGDY nie jest hiperkorekcją.[masz ɕviɛ̃tɔ̃ ratsjɛ̃, szkɔda, ʒɛ inni tɛgo niɛ viɛd.zɔ̃]
Ja pier[...], dramat. Żeby Dynozaur jako jedyny myślał trzeźwo...Ja pierdolę, dramat. Żeby Dynozaur za taki debilizm dostawał pochwały…
A co, jeśli nie staram się udźwięczniać głosek na końcu, lecz wymawiam je tak naturalnie?
Mi się strasznie niepolskie wydają niektóre zbitki, co to je takowe ubezdźwięcznienia kreują, na przykład:
Wróg tak robi. - Cóż to ma być "wruktak"?
Mi się strasznie niepolskie wydają niektóre zbitki, co to je takowe ubezdźwięcznienia kreują, na przykład:
Wróg tak robi. - Cóż to ma być "wruktak"?
Ale jeśli nie - ile się nie będziecie silić, i tak wyjdzie "jabuko" i "zjadu". Co jest dosyć komiczne.Tak jak w tej reklamie: "fiku mik i siniak zniku".
Radziłbym potrenować nad swoją wymową, bo ja raczej nie mam problemów z wypowiadaniem słowa [ja.bw.kɔ].Wybacz, przy mojej dykcji zupełnie mnie zadowala, że da się mnie jakkolwiek rozumieć. Niemniej jednak, jeżeli jesteś przekonany, że wymawiasz [ja.bw.kɔ], spróbuj dokładnie przeanalizować nagrania, czy na pewno tak jest. To [w] nie wypada bez powodu.
Chciałbym wymawiać sceniczne ł, lecz wychowałem się na zwałczonym ł, dlatego trudno to zmienić.Też bym chciał, też bym chciał.
Mi się strasznie niepolskie wydają niektóre zbitki, co to je takowe ubezdźwięcznienia kreują, na przykład:
Wróg tak robi. - Cóż to ma być "wruktak"?
O! A co ze spójką "ną" w rozkaźniku od "wyciągnąć"?
A możesz podać przykład takiego słowa w polskim? Kombinuję i nie umiem znaleźć. W próbach na sucho mówię /Cɹj/ albo nawet /Cj/.„patriotyzm”, „aprioryczny”
W jakiéjś gwarze (rusinski?) te ou > ov...
"Rozdygotało mnie"
Za dużo myślenia o językach aktywnych. I inchoaktywności.
4. -owi > -u (temu człowieku)Też tak mówię.
Holandię?
Ja zawsze je tak mylę w angielskim.
Ej, niech ktoś zmieni nazwę tego tematu na mniej preksryptywistyczną.Fakt.
-ałem np. słyszałem, widziałem itp. (czas przeszły) => [æːm](najczęściej) lub też rzadziej [äɛ̭m] ([ɛ̭] jako glajd) lub [ɛɛ̭m](często), czasem też [ɛːm]"Ale śśiee naebaem". ;)
Mój kumpel wymawia zawsze dźwięcznie spółgłoski w wygłosie ???W sensie: zachowuje rozróżnienie dźwięczności, czy udźwięcznia też bezdźwięczne?
W sensie: zachowuje rozróżnienie dźwięczności, czy udźwięcznia też bezdźwięczne?Gdy następny wyraz zaczyna się samogłoską nie wiem, nie wsłuchiwałem się (choć pewnie udźwięcznia jak ja, i ponoć większość Ślązaków), ale ma dźwięczne na końcu wypowiedzenia, i to brzmi dziwacznie.
A co z "kurde"? Czy tam też występuje nosówka-widmo?O ile nie pochodzi to od rzeczownika a-tematowego «kurda», a więc o ile miałoby to być rodzaju nijakiego - nie. Nosówki w rodzaju nijakim zmiękczały: imię, kurczę, książę, dziecię, psię, kocię, wszędzie tam masz przed nimi spółgłoski miękkie lub historycznie miękkie.
EDIT: A osobiście obstawiam ściągnięcie od «kurczę blade» ...ale to kretyńsko brzmi... zdecydowanie preferuję "jasny szlag"lub ew. jebem ti majku u pičku fašističku!.
Interesujący domysł, zawsze miałem ten wyraz za losowe, eufemistyczne przekształcenie "kurwy". Swoją drogą, wikisłownik uważa, że to synonimy... może jednak nie całkiem?Bo równie prawdopodobnie mogło być tak jak mówisz i odwrotnie jak mówię ja - z losowej eufemizacji "kurde" rozwinęła się peryfraza "kurczę blade".
A "kurna" z "kurka wodna"? :PEDIT: A osobiście obstawiam ściągnięcie od «kurczę blade» ...ale to kretyńsko brzmi... zdecydowanie preferuję "jasny szlag"lub ew. jebem ti majku u pičku fašističku!.
Interesujący domysł, zawsze miałem ten wyraz za losowe, eufemistyczne przekształcenie "kurwy". Swoją drogą, wikisłownik uważa, że to synonimy... może jednak nie całkiem?
A "kuźwa"?
A "kurna" z "kurka wodna"? :PEDIT: A osobiście obstawiam ściągnięcie od «kurczę blade» ...ale to kretyńsko brzmi... zdecydowanie preferuję "jasny szlag"lub ew. jebem ti majku u pičku fašističku!.
Interesujący domysł, zawsze miałem ten wyraz za losowe, eufemistyczne przekształcenie "kurwy". Swoją drogą, wikisłownik uważa, że to synonimy... może jednak nie całkiem?
ruzumią, ale zrozumiedząto zdarzyło mi się chyba kiedyś "wygradzą".
*Wyraz "pamiętać" w szybkiej wymowie (zwłaszcza pod wpływem alkoholu) brzmi u mnie [pajentać], nie dam głowy czy nie z nosowym "j".
"Laptopa jadę kupuję"
Możecie tam tego nie widzieć, ale to bardziej niż serializacją czasowników, jest uprzechodnieniem "jechać".
Wasze "negatywne podniecenie" francuskim jest jeszcze większe, niż "pozytywne podniecenie" Réma.Ja całkiem francuskiego nie olewam, bardzo ciekawi mnie ze strony diachronicznej. W ogóle podoba mi się tutejszy diss na ten język, mile tak odpocząć trochę od obrażania niemieckiego (zwłaszcza że skoro Francja nigdy nas nie uciskała bo okupacja przez Napoleona X. Warszawskiego to było wyzwolenie, nie? :>, to musi mieć to podłoże czysto lingwistyczne).
Chociaż właściwie nie wiem, co mi się w tym języku nie podoba... Może to przez to, że nie prepadam za kulturą francuską (może poza średnioweiczną kulturą prowansalską)...To w sumie nie była wtedy kultura francuska, no i dalej poniekąd nie jest, nawet jeśli Oksytania i oksytanizm trzymają się słabo :)
No tak, rozumiem, iż każdy ma swe gusta, niemniej są pewne granice - myślę, że nikt by nie uznał brzęczenia pszczoły z akompaniamentem tłuczonego szkła za muzykę (chociaż punk już się skrada w rejony takiego czegoś), a w moim odczuciu francuski właśnie do takich języków należy.Każdy ma swoje gusta, twój jest taki i dlatego go nie uznasz. Mnie się np. okrutnie nie podoba niderlandzki i fiński i zupełnie nie wiem, co jest w nich pięknego, a wiem, że mamy tu na forum fanów tych języków.
jakoś nie widziałem by narody takie jak Arabowie, Chińczycy, Tajlandczycy li Amerykanie sugerowali, ażeby niemiecki był paskudnym językiemSłyszałeś (http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/3573699_700b.jpg) o tej (http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/3515763_700b.jpg) serii (http://www.flickr.com/photos/jpasden/6924808331/lightbox/) obrazków? (http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/3454216_700b.jpg) ;p
Że co, niby niemiecki? To w tym języku jest fleksja? xdPodobno tak ;p
myślę, że nikt by nie uznał brzęczenia pszczoły z akompaniamentem tłuczonego szkła za muzykę (chociaż punk już się skrada w rejony takiego czegoś)
myślę, że nikt by nie uznał brzęczenia pszczoły z akompaniamentem tłuczonego szkła za muzykę (chociaż punk już się skrada w rejony takiego czegoś)Jak to nie? A Sunn O)))?!
A od kiedy zaznaczamy ubezdźwięcznienia na piśmie?
Co zabawne, rzeczywiście /'Chodź 'donas/, ale już /'Chodź (')na 'szczyt/. /'Chodź 'naszczyt/ brzmi kompletnie nienturalnie.Uch, "idę 'na wieś" będzie jednym z wyjątków przypadków tegoż, natomiast z zaimkami jest to regułą.
A od kiedy zaznaczamy ubezdźwięcznienia na piśmie?
(BTW. to była mylna epifania. Przecież to akcentuacyjnie nie ma sensu :/)
Hm... racja. Ogarnia ktoś jaką to się rządzi regułą?Sprawa jest prosta: to element szerszej reguły, wedle której gdy dwie klityki (wyrazy normalnie nieakcentowane) staną obok siebie, pierwszy dostaje akcent. Teoretycznie więc powinno to działać tylko z zaimkami, ale kilka wyrażeń z rzeczownikiem z powodu frekwencji użycia też tu podpada ("na wieś", "na noc", podobno czasem "na mszy", ale też - co ciekawe - "na tor" w idiolekcie zapowiadaczy dworcowych!).
Może po prostu kwestia asymilacji? "Na wieś" jest na tyle powszechnym zwrotem, że akcent przesunął się na przyimek.
Co do zaimków to się zgodzę.
EDIT: W sumie to przejrzałem inne przykłady i "na noc", "na nos" też mają akcent na "na". Co do "mieszka na rwie" a "mieszka narwie" nie wiem; chyba też się tego nie rozróżnia...
Kurczę, sam już nie mam pojęcia.
Cytuj/'Chodź 'donas/No wai; gdzie ty, człowieku, żyjesz? W Kaszubach?
Sprawa jest prosta: to element szerszej reguły, wedle której gdy dwie klityki (wyrazy normalnie nieakcentowane) staną obok siebie, pierwszy dostaje akcent. Teoretycznie więc powinno to działać tylko z zaimkami, ale kilka wyrażeń z rzeczownikiem z powodu frekwencji użycia też tu podpada ("na wieś", "na noc", podobno czasem "na mszy", ale też - co ciekawe - "na tor" w idiolekcie zapowiadaczy dworcowych!).
Cytuj/'Chodź 'donas/No wai; gdzie ty, człowieku, żyjesz? W Kaszubach?
W Polsce. Wiesz, taki duży, biedny kraj na wschód od Niemiec.Cytuj/'Chodź 'donas/No wai; gdzie ty, człowieku, żyjesz? W Kaszubach?
I nie wiem, czy to jakieś pozostałości czy może nowe, spontanicznie pojawiające się procesa fonetyczne.Wydaje mi się, że to akurat spontaniczne, nietypowe udźwięcznienia przysonantyczne i międzysamogłoskowe. Sprawa też bardzo ciekawa, ale odrębna.
Rzeczywiście ciekawa, bo jak już to kiedyś pisałem, mnie też często zdarza się udźwięcznienie /x/ interwokalicznego. Co prawda raz czy dwa złapałem się na zlenizowaniu w ten sposób innych głosek, ale najczęściej jest to właśnie /x/. Możnaby to wytłumaczyć tym, że fonem ten nie ma swojego dźwięcznego odpowiednika, ale przecież to i tak stwarza tylko alofonię. Co ciekawsze, w czytanej właśnie przeze mnie ksążce o fonologii spotkałem się z opisem takiego samego przypadku w innym języku (oczywiście zapomniałem zapisać o co chodziło). Czyżby więc system fonetyczny dążył do "przygotowania pola" do późniejszej zmiany fonologicznej, np. przez redystrybucję fonów?CytujI nie wiem, czy to jakieś pozostałości czy może nowe, spontanicznie pojawiające się procesa fonetyczne.Wydaje mi się, że to akurat spontaniczne, nietypowe udźwięcznienia przysonantyczne i międzysamogłoskowe. Sprawa też bardzo ciekawa, ale odrębna.
Czyżby więc system fonetyczny dążył do "przygotowania pola" do późniejszej zmiany fonologicznej, np. przez redystrybucję fonów?Ja bym postawił hipotezę odwrotną: to zmiany fonologiczne są wręcz urzeczywistnionymi "dążeniami" systemu fonetycznego do stania się bardziej racjonalnymi; te "dążenia" rodzą się jako wahania idiolektów, po czym zazwyczaj te bardziej racjonalne, bardziej systematyczne "synchronizują" się ze sobą, przybierając konkretny kierunek.
A czemu w ogóle /ɣ/ zaginęło?No przecie w prasłowiańskim go nie było i ogromna większość polskich dialektów go nie miała.
CytujA czemu w ogóle /ɣ/ zaginęło?No przecie w prasłowiańskim go nie było i ogromna większość polskich dialektów go nie miała.
Czyli twierdzisz, że w tych djalektach NIGDY nie było rozróżnienia między "ch" i "h"?Fonemicznego na pewno nie. Oczywiście, osobną sprawą jest preaspiracja w niektórych z nich.
Czy tylko ja się obracam wśród ludzi, którzy nawet nie potrafią wypowiedziećJa wymawiam [x] :-) zaś [h] tylko mówiąc po niderlandzku :-P
- (albo wymawiają je bardzo rzadko i do tego przypadkiem)?
A u mnie jest to
- , które ma allofoniczne [χ]
Zaś [ɣ] występuje czasami jako allofon [g], i w paru słowach nieallofonicznie (na przykład boɣa, boɣi, noɣa).
Czy tylko ja się obracam wśród ludzi, którzy nawet nie potrafią wypowiedziećJa toże, sam wymawiam [h] `ch` - wreszcie to dzięki Wam odkryłem - i po temu nie podlega ono żadnym udźwięcznieniom w pozycjach typu Bohdan Klechda. Przy tym bardzo bym chciał, żeby to była cecha południowomałopolska, a nie moja wada wymowy, ale jednak obawiam się, że.
- (albo wymawiają je bardzo rzadko i do tego przypadkiem)?
Czy tylko ja się obracam wśród ludzi, którzy nawet nie potrafią wypowiedziećNie tylko ty.
- (albo wymawiają je bardzo rzadko i do tego przypadkiem)?
we wspomnianym niechybnie jest to dźwięczne [ɦ]. Jak wspomniałem, chyba jakiś wmówiony sobie rutenizm, może skojarzenie z „na pohybel”, które kiedyś nauczyłem się wymawiać dźwięcznie…Teoria spiskowa: wymawiasz natyhmiast, pozorny homofon natychmiast o odmiennej etymologii - z *na-tyg(o)-měst(ě) ;).
Kurde, a już miałem nadzieję, że to jakiś nowy regionalizm, z którego mogę być dumny. Wkurza mnie ten brak jakiejkolwiek odmienności językowej Ziem Odzyskanych. Nuda, wszystko radopolskie, a jak już jakieś różnice, to wynikające z tendencji ogólnopolskich. Ehh.
Kurde, a już miałem nadzieję, że to jakiś nowy regionalizm, z którego mogę być dumny. Wkurza mnie ten brak jakiejkolwiek odmienności językowej Ziem Odzyskanych. Nuda, wszystko radopolskie, a jak już jakieś różnice, to wynikające z tendencji ogólnopolskich. Ehh.
Ależ powstanie, nawet w USA powstały dialekty, tylko trzeba cierpliwości i dobrej woli.
Ależ powstanie, nawet w USA powstały dialekty, tylko trzeba cierpliwości i dobrej woli.
Mit "Nowych Djalekt Mieszanych" nigdy nie był prawdziwy, to pusty termin ukuty w latach 50. w naiwnej wierze, że z upchnięcia wysiedleńców z całej galaktyki w jedno miejsce naprawdę coś nowego powstanie...Fakt, niedawno byłem na Dolnym Śląsku i nawet najstarsze baby w najbardziej zapadłych wiochach mówią polszczyzną literacką (za to młody facet ze Świdnicy powiedział "winkiel").
Ale w sumie aż tak koszmarnie być nie powinno, chyba ze celowo rozpraszali całe wioski, no ale przecież do Wrocławia z tego co wiem przesiedlono prawie cały Lwów... Dlaczego więc nic z kresowych gwar tam się nie zachowało?
Jeśli używasz nosowego [i], to możesz się czuć oryginalny. ;P
Do najbliższej apokalipsy już nic ciekawego nie powstanie, bo w międzyczasie - w praktyce tak w latach 70. - powstały telewizory.A to, że telewizja przyczynia się do ujednolicenia języka, to nie jest tylko rozpowszechniony mit?
(...) Ona może przetrywać (jak to winno brzmieć, forumowi esperci od prasłowiańskiej morfologii?) (...)Nie jestem ekspertem, ale może po prostu "trwać"?
(...) Ona może przetrywać (jak to winno brzmieć, forumowi esperci od prasłowiańskiej morfologii?) (...)"przetrwawać" dla mnie brzmi ok, nie wiem, jak dla innych.
"przetrwawać" dla mnie brzmi ok, nie wiem, jak dla innych.
"wziąłem poszedł" = "poszedłem""byłem" = "poszedłem"
Ale na cholerę nazywać "zlewozmywakiem" coś, co można nazwać "zlewem"? To jakby nazywać okno "oknowyglądaczem" albo łóżko "łóżkoleżakiem".A "zlew" nie jest czasem skróceniem od "zlewozmywak"?
"Zlew" to jest ta komora, do której leci woda, a "zlewozmywak" to całe urządzenie.W moim językowym obrazie kuchni też tak jest, ale ciekaw jestem dziejów takiego źródłosłownego stanu ;).
Ja mówię "zlew" na całe urządzenie.Cytuj"Zlew" to jest ta komora, do której leci woda, a "zlewozmywak" to całe urządzenie.W moim językowym obrazie kuchni też tak jest, ale ciekaw jestem dziejów takiego źródłosłownego stanu ;).
Ja mówię "zlew" na całe urządzenie.Ja też, ale czuję metonimiczność takiego użycia.
Widać znaczenie słowa "zlew" rozszerzyło się na całe urządzenie.Plus intuicja podpowiada mi, że "zlewozmywak" - jako bardziej złożony - musi być późniejszy, zatem prehistoria językowego obrazu kuchni musiała być serią kompleksowych i płynnych przemian i przesuwek semantycznych skorelowaną z dokonującym się postępem technicznym :D.
Plus intuicja podpowiada mi, że "zlewozmywak" - jako bardziej złożony - musi być późniejszy (...)Raczyłbym się nie zgodzić, albowiem możliwym jest, iż pierwotnie słowo "zlew" mogło znaczyć coś innego, aczkolwiek podobnego znaczeniowo (na przykład "koryto", ogólnie coś, do czego się wlewa wodę, a ona tam pozostaje), a pierwotną nazwą na urządzenie do zmywania był "zlewozmywak", które dopiero później uległo wtórnemu skróceniu do "zlew".
Dynek, chyba sam siebie walisz. Nie znam nikogo, kto by gąbkę nazywał zlewozmywakiem, a ty się tak upierasz, bo... tak sobie uznałeś i ty się preskrypom nie kłaniasz.
Raczej "wziąłem" = "byłem"?Nie, "byłem" w znaczeniu "(po)szedłem".
PS: Nie każda gąbka to zlewozmywak.A nie każdy zlew to zlewozmywak.
Kupiłem dziś taką gąbkę i jest na opakowaniu napisane "zmywak do naczyń", więc nie pomyliłeś się bardzo.A dla mnie "zmywak" to taki okrągły druciak o podobnym przeznaczeniu, lecz odmiennej postaci, ewentualnie "zmywak" jako inne określenie tego samego, co "zlew(ozmywak)".
Co to właściwie jest zlewozmywak? Bo w moim idjolekcie to jest to.
Według mnie to to samo, co zlew (przynajmniej podobnie/tak samo wygląda). A to, co pokazałeś, to gąbka :P
(ale nie można nie przyznać logiki Twojemu skojarzeniu).
Ale na cholerę nazywać "zlewozmywakiem" coś, co można nazwać "zlewem"? To jakby nazywać okno "oknowyglądaczem" albo łóżko "łóżkoleżakiem".
A może prawidłowy zlewozmywak to dwie komory, zlew zaś - jedna? Diabli to by wiedzieli, chyba tylko jacyś szaleni doktoranci językoznawstwa mogliby o tym gdzieś pisać :/.
A "zlew" nie jest czasem skróceniem od "zlewozmywak"?
"Zlew" to jest ta komora, do której leci woda, a "zlewozmywak" to całe urządzenie.
W moim językowym obrazie kuchni też tak jest, ale ciekaw jestem dziejów takiego źródłosłownego stanu ;).
Ja mówię "zlew" na całe urządzenie.
Walę was. Dla mnie zlewozmywak zawsze będzie "zmywakiem do zlewu". Tak jak pomyks będzie pomyksem, a bląba bląbą. Pierdolić preskryptywistów!
CytujJa mówię "zlew" na całe urządzenie.CytujJa też, ale czuję metonimiczność takiego użycia.CytujWidać znaczenie słowa "zlew" rozszerzyło się na całe urządzenie.Plus intuicja podpowiada mi, że "zlewozmywak" - jako bardziej złożony - musi być późniejszy, zatem prehistoria językowego obrazu kuchni musiała być serią kompleksowych i płynnych przemian i przesuwek semantycznych skorelowaną z dokonującym się postępem technicznym :D.
Raczyłbym się nie zgodzić, albowiem możliwym jest, iż pierwotnie słowo "zlew" mogło znaczyć coś innego, aczkolwiek podobnego znaczeniowo (na przykład "koryto", ogólnie coś, do czego się wlewa wodę, a ona tam pozostaje), a pierwotną nazwą na urządzenie do zmywania był "zlewozmywak", które dopiero później uległo wtórnemu skróceniu do "zlew".
Swoją drogą to mógłby być ciekawy artykuł, gdyby ktoś pozbierał etymologie wszystkich sprzętów kuchennych i jak się tworzyły ich znaczenia. W ogóle całe tworzenie się nazw na współczesne przedmioty bywa bardzo interesujące. (za wyjątkiem jakichś samolotów i samochodów, do których się ogranicza cała ludowa etymologia)
Dynek, chyba sam siebie walisz. Nie znam nikogo, kto by gąbkę nazywał zlewozmywakiem, a ty się tak upierasz, bo... tak sobie uznałeś i ty się preskrypom nie kłaniasz.
Trzeba by przejrzeć jakieś stare teksta. Pewnie gdzieś w okolicach upowszechniania sie bieżącej wody na tyle, że można było używać jej do mycia. Swoją drogą podejrzewam, że jednak "zlew" mógł być wcześniej - kanalizacja chyba pojawiła się wcześniej, a w coś tą wodę trzeba było zlewać.
Dynek, chyba sam siebie walisz. Nie znam nikogo, kto by gąbkę nazywał zlewozmywakiem, a ty się tak upierasz, bo... tak sobie uznałeś i ty się preskrypom nie kłaniasz.
Wypraszam sobie, takie znaczenie słowa "zlewozmywak" stworzyła moja intuicja językowa. Masz coś do mojej intuicji językowej - masz coś do mnie!
PS: Nie każda gąbka to zlewozmywak.
Kupiłem dziś taką gąbkę i jest na opakowaniu napisane "zmywak do naczyń", więc nie pomyliłeś się bardzo.
Jakoś się dziwacznie dziś przejęzyczyłem i zamiast "przelew" powiedziałem "lejew".CytujRaczej "wziąłem" = "byłem"?Nie, "byłem" w znaczeniu "(po)szedłem".CytujPS: Nie każda gąbka to zlewozmywak.A nie każdy zlew to zlewozmywak.CytujKupiłem dziś taką gąbkę i jest na opakowaniu napisane "zmywak do naczyń", więc nie pomyliłeś się bardzo.A dla mnie "zmywak" to taki okrągły druciak o podobnym przeznaczeniu, lecz odmiennej postaci, ewentualnie "zmywak" jako inne określenie tego samego, co "zlew(ozmywak)".
I "zlew" to zarówno urządzenie, jak i komora. Na cholerę się rozdrabniać?(http://i0.kym-cdn.com/photos/images/original/000/001/582/picard-facepalm.jpg?1240934151)
Tylko nikt tutaj nie twierdzi, że melanina powoduje morderstwa.
Dzisiaj żem pedział "żałeśni".W jedném konlangu mam taką zależność: PS *e *o dało przed miękkimi /e/, a przed twardymi /o/ (medъ > m'odъ, noczь > neczь)
Tylko nikt tutaj nie twierdzi, że melanina powoduje morderstwa.
Tutaj nie... nieważne, bo Wielki Kot przyjdzie i nam da ostrzeżenia - gadajmy dalej o zlewach.
Tylko nikt tutaj nie twierdzi, że melanina powoduje morderstwa.
Tutaj nie... nieważne, bo Wielki Kot przyjdzie i nam da ostrzeżenia - gadajmy dalej o zlewach.
To była jakaś dyskusja pod moim postem o tym, że unikanie ludzi określonej rasy nie w każdych możliwych okolicznościach jest nieracjonalne? Śmieję się z Pingǐna,(...)
Przecież nie "ręce na górze"?! A wy Niemce to podobno gádácie jéno Hände hoch!
Ale o co konkretnie pytasz?
Na górze czyli na wielkim skalnym czymś albo na piętrze. Do góry to z ruchem, konkretnie kierunkiem albo znowu do wielkeigo skalnego czegoś.
EDIT: No to "na górę".
Skoro nie na przednim siedzieniu to na...?
Skoro nie na przednim siedzieniu to na...?Zadnim.
Zwłaszcza, że ma bliżej do ɨ niż ɪ.Według tabelki w Wiki (http://en.wikipedia.org/wiki/File:Polish_vowel_chart.svg) najbliższe jest to [ɘ]... A powód oznaczania tego pewnie taki, że językoznawstwo to najbardziej zakołtuniona i skostniała nauka na świecie. Gdyby IPA powstała w XVI wieku, wciaż pewnie <ó> oznaczalibyśmy jako
Zwłaszcza, że ma bliżej do ɨ niż ɪ.Stanowczo za dużo Niemena.
Razem :-) http://www.sjp.pl/gdzieniegdzie
Zauważyłem, że "ć" i "dź" prawie zawsze wymawiam jako /c/ i /ɟ/, ale "ś" i "ź" już jako normatywne "ɕ" i "ʑ"
W nagłosie też?
/cma/ lub /ɟɛɲ/?
Nagranie or didn't happen'.
Jeśli już to [c̟] (czyli takie [ʨ], tylko bez elementu szczelinowego),
[pʲuwsuʦkʲi]
To akurat nie jest dziwne, odnosiłem się do elslovako, bo prawdopodobniejsze by było, że nie zna IPA'y, niż że wymawia "ź" jako [ʝ] będąc Polakiem (bo to chyba Polak?).
Piłsudski [pʲuwsuʦkʲi
Przykłady?
A dużo ludzi z arabistyki to czytała?
W litewskim grupy typu sk, šk, zg ulegają przestawieniu przed inną spółgłoską, np. megzti „robić na drutach”, 3.poj. cz. prze. mezge, tr. rozk. l.poj. megzk, podobnie brėkšti „świtać, dosł. etym. «brzaszczeć»” — brėško.
Drugie widzę po raz pierwszy.
Tego drugiego nie znałem, więc i nigdy nie wymawiałemCiekawe jak to będzie wyglądać, gdy jeszcze bardziej okroją tą historię w szkołach...
/plantaženeći/Przez [dž], jak po angielsku.
Jak wymawiacie słowa "stalkować" i "Plantageneci"?
i /plantaženeći/, a jaka jest inna możliwość dla angielskiej dynastii?To jest sarkazm? Bo faktem jest, że członkowie tej dynastii przez dobre dzięsięć pokoleń nie mówili po angielsku, więc pewnie i podobnie to wymawiali. ;p
Tak a propos niedawnych wydarzeń.O właśnie. Ja bym wolał na użytek moich pisowni cofnąć tę reformę i pisać -zki, -ztwo, bo mnie gryzie, że po zlaniu się tych końcówek ze spółgłoską zwartą w -cki/-dzki, -ctwo/-dztwo etymologiczna dźwięczność jest pokazana, a przy zlaniu się ze szczelinową w -ski, -stwo — nie.
Skoro obecna norma ortograficzna każe nam pisać "męski" przez "s", to analogicznie powinien być też "męszczyzna".
To dowodzi jak idjotyczna jest norma post-1936 - część zasad stosuje konsekwentnie, a część nie. Bo skoro się uparto na zuniformowaną końcówkę -ski, to powinna być też jedna -szczyzna. Bo przecież -szczyzna = -ski + -izna. Jeśli męski, męstwo - to powinna być męszczyzna, jeśli mężczyzna - to męzki, męztwo.
jest poza tym zasada ortograficzna, mówiąca, że "s" może wymieniać się na "ż" (Uczyłem się w podstawówce zasad, gdzie pisać "ż" i tam to było)No coś podobnego..
np. bliski - bliższy; blisko - bliżej.
Ale zaraz, zaraz. Czy w w wymowie męski, boski kiedykolwiek było "z"? Z tego, co wiem, dawniej było mężski, bożski i zbitka żs uprościła się do s. Zapis męzki, bozki widzi mi się więc (paradoksalnie) trochę nieetymologicznym.
EDIT: jest poza tym zasada ortograficzna, mówiąca, że "s" może wymieniać się na "ż" (Uczyłem się w podstawówce zasad, gdzie pisać "ż" i tam to było)
np. bliski - bliższy; blisko - bliżej.
W ogóle powinniśmy pisać i mówić: blizki, nizki, mężski, czeszski, russki, studentski, miestski itd. Byłoby łatwiej. ^^mangiskājā!!!
Ale zaraz, zaraz. Czy w w wymowie męski, boski kiedykolwiek było "z"? Z tego, co wiem, dawniej było mężski, bożski i zbitka żs uprościła się do s. Zapis męzki, bozki widzi mi się więc (paradoksalnie) trochę nieetymologicznym.Niby tak, ale dalsze poszerzanie zakresu odkręcanych uproszczeń spółgłoskowych robi się mniej praktyczne, bo po pierwsze nie zawsze łatwo stwierdzić, skąd dane spółgłoski pochodzą, a po drugie komplikują się reguły wymowy (tzn. tłumaczenia z języka pisanego na mówiony).
Mnie zawsze denerwowało "Szwecja" i "szwedzki" skoro jest "Szwed" i "szwedzki" to skąd ta "Szwecja"?! Na mój chłopski rozum, nie bacząc na etymologie od niepamiętnych czasów pasowało mi tam "dz". Chciałbym by sobie była taka "Szwedzja" i co zrobisz?Ale jak już to chyba na odwrót? Szwecja, Szwet i szwecki? Przecież to jest od łacińskiego Svaetia w końcu.
Zastanawiam się teraz nad legki i mięgki.
Zastanawiam się teraz nad legki i mięgki.
Legki tak.
Miękki nie.
W przypadku "mięgkiego" ruski się myli. Ale legki jak najbardziej (lżejszy). Sam tak zresztą piszę.
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana (…)?Nie jest wcale.
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?Bardzo. Substandardowo.
No OK, radopolski preskryptywizm jest fe, ale nie czujesz jakiegoś zgrzytu, kiedy ktoś na egzaminie do profesora powie, że "Kniaź Radziwiłł sprawił se kosztowne stroje i egzotyczne kordiały na pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej", dajmy na to? Nie idzie oczywiście o ocenę etyczną, tylko odczucie pewnego stopnia niegramatyczności pragmatycznej?CytujJak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana (…)?Nie jest wcale.
No OK, radopolski preskryptywizm jest fe, ale nie czujesz jakiegoś zgrzytu, kiedy ktoś na egzaminie do profesora powie, że "Kniaź Radziwiłł sprawił se kosztowne stroje i egzotyczne kordiały na pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej", dajmy na to? Nie idzie oczywiście o ocenę etyczną, tylko odczucie pewnego stopnia niegramatyczności pragmatycznej?Wiem, jestem dziwny, ale nie. Jeśli o mnie chodzi, to każdy se może tego używać wszędzie tam, gdzie można użyć "sobie", dla mnie nie ma między tymi słowami żadnej różnicy poza długością.
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?Całkowicie normalne w języku mówionym, chyba nigdy nie używam sobie (brzmi mi to jak masochizm). Co do
nie czujesz jakiegoś zgrzytu, kiedy ktoś na egzaminie do profesora powie, że "Kniaź Radziwiłł sprawił se kosztowne stroje i egzotyczne kordiały na pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej", dajmy na to?Ciężko powiedzieć nawet wyobrażając sobie tą sytuację, ale wydaje mi się, że jeśli jest tu jakiś zgrzyt, to w kwestii kontrastu leksykalnego (se vs. kosztowny, sprawić, kordiał), a nie sytuacyjnego - skoro raz na zajęciach dopiero rechot grupy uświadomił mi, że użyłem do starszej wiekiem wykładowczyni sorry.
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?Właściwie to wcale, może poza jakimiś wybitnie starannymi formami czy językiem pisanym.
nie czujesz jakiegoś zgrzytu, kiedy ktoś na egzaminie do profesora powie, że "Kniaź Radziwiłł sprawił se kosztowne stroje i egzotyczne kordiały na pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej", dajmy na to?Nie byłbym zdziwiony, gdyby kilka minut wcześniej to profesor posłużył się taką formą.
Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?
Hm, mnie, gdy się nad tym zastanowię, też brzmi wieśniacko, ale gdy używam tego w swobodnej rozmowie, wtedy już całkowicie normalnie...Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?A mi to dla odmiany brzmi niebotycznie wieśniacko.
Hm, mnie, gdy się nad tym zastanowię, też brzmi wieśniacko, ale gdy używam tego w swobodnej rozmowie, wtedy już całkowicie normalnie...Jak bardzo dla was postać celownika zaimka zwrotnego se jest nacechowana i w jaki sposób (potoczne, bardzo potoczne, wulgarne, substandardowe, gwarowe?)?A mi to dla odmiany brzmi niebotycznie wieśniacko.
Ostatecznie każdy Polak mówiący "ł" [w] jest wieśniakiem.W ogóle, cały polski język brzmi wieśniacko. Mówmy po starocerkiewnemu.
Poza tym współczesna Polska dzieli się z grubsza na wieśniaków i wieśniaków in denial.W sumie zgodnie z nazwą.
Zgiń.Tylko dlatego, że kilkaset lat temu pewna grupa ludzi zaczęła uznawać za oficjalny dialekt, który był bliższy temu, którym ty mówisz, a nie temu, którym mówi on?
Mi się zdarza mówić "su" zamiast "są"
Mi się zdarza mówić "su" zamiast "są"
Dostrzegam wpływ słowackiego.
Ach, te komentarze chcącego mi dogryźć Felesa za każym razem, gdy coś napiszę, oraz pochwały tych, co mnie nie lubią. ^^
Mi się zdarza mówić "su" zamiast "są"
Dostrzegam wpływ słowackiego.
Mi się zdarza mówić "su" zamiast "są"
Dostrzegam wpływ słowackiego.
Ja u siebie w tym wyrazie zauważyłem kiedyś sylabiczne [m].
Przecież to nawet logiczne nie jest…Why not? Analogia do typu "wzion" (niby "wzionł"), gdzie -n jest wzięte z "wzionć" (gwary trzymają się przy standardzie erjotpowskim). Inna sprawa, że nie pamiętam być używał tej drugiej formy...
Mówię: "on jest umarty" zamiast martwy
Mówię: "on jest umarty" zamiast martwy
Ja też wielokrotnie byłem umarty, ba - nawet ukasi byłem i ulałry tesz; co w tym nadzwyczajnego?
Często (zawsze) zdarza mi się tworzyć sztuczny czas przyszły dokonany od "poznać" (nie "poznawać"). Ponieważ "poznają" w moim odczuciu jest niedokonane (ściślej - dokonywane), to mówię: "poznadzą".
W sumie brzmi to nawet bardzo ładnie i naturalnie.
Zawsze odmieniam wyrazy z wymianą -ia-/-ja- na -ie-/-je-.
wywiad : wywiedzie
krabojad : krabojedzie
najada : najedzie
gniady : gniedzi
itd.
Mówię "dżrzemka" miast "drzemka".Ale ten wątek służy do postowania odstępstw od normy.
E, nie. Wymowa krakowska to „pociąg do Czebini stoi na peronie czecim” (w tłumaczeniu na warszawski: „pociąg do Lublyna przez Demblyn”)I jest to krzepiące, że te wymowy naprawdę można usłyszeć na dworcach w Krakowie/Warszawie. No, nie na Krakowie Głównym, bo tam nic nie można usłyszeć, ale już na Płaszowie czy PKS-ie - owszem.
Mówię "dżrzemka" miast "drzemka".Ale ten wątek służy do postowania odstępstw od normy.
patyk to [pätk̩] itp.
trening, łomżing [trɛniɴ] [wɔmʒiɴ].
Tożto sam ostatnio pisałem, że to właśnie /t/ się afrykatyzuje. Szczerze mówiąc nie słyszałem nigdy, żeby ktoś wymawiał "Dance" z afrykatą.Miranda Cosgrove – Dancing Crazy, czy jakoś tak, Amerykanka, polecam posłuchać na YT
*miłym, miłyś, miły, miliśmy, miliście, mili.
I tak mają wszyscy. To trochę zapomniana, a trochę zawsze leżąca na bocznym torze część polszczyzny.
nie ma czegoś takiego jak "błąd językowy" [...] języki ewoluują na wszelkie możliwe sposoby
\nie ma czegoś takiego jak "błąd językowy"
‹poniedziałek› /pɛɲdʑawɛk/
[ɔʃɔwɔm]
Wyżnij, wyżnąłem, wyżnęłaś, wyżnął, wyżnęła, odmiana taka sama jak w "wyrżnąć" jak dla mnie, nie widzę w tym nic nienaturalnego. Tak czy inaczej wydawało mi się, że wszyscy jednak mimo wszystko mówią "wycisnąć".Niekoniecznie. Np. w moich okolicach, słowa „wyżąć” nadal się powszechnie używa, choć głównie w formie rozkaźnika 2. os. l.p., który brzmi „wyzmij” (sic, z mazurzeniem).
Tak czy inaczej wydawało mi się, że wszyscy jednak mimo wszystko mówią "wycisnąć".
U mnie raczej: wykręcić (szmatkę)Heh, kolejne miejsce na badania regionalizmologiczne. Chyba nawet napiszę do tego zautomatyzowany skrypt, myślę że po sesji.
Cytat: GubiertBtw jakiś radopolec by uznał z pewnością Ghosterze, że mówisz o ścinaniu zboża — twój czas przyszły jest innowacyjny.Mój "czas przyszły"?
Ale fakt, "wyżynać" i "żnąć" w formach odmienionych stanowią u mnie homofony; u was jest inaczej?
Ten z -n- i ten z -m- to dwa różne czasowniki o takim samym bezokoliczniku.Wyżnij, wyżnąłem, wyżnęłaś, wyżnął, wyżnęła, odmiana taka sama jak w "wyrżnąć" jak dla mnie, nie widzę w tym nic nienaturalnego. Tak czy inaczej wydawało mi się, że wszyscy jednak mimo wszystko mówią "wycisnąć".Niekoniecznie. Np. w moich okolicach, słowa „wyżąć” nadal się powszechnie używa, choć głównie w formie rozkaźnika 2. os. l.p., który brzmi „wyzmij” (sic, z mazurzeniem).
straciliłyście o_O...Mnie też to się zdarza z rozpędu. Nawet ładnie brzmi na twoim przykładzie!
Chciałem dzisiaj kupić książkę pt. "Absurdy [uɲɪɝɒpɛjscɛj]".Uńieråpejskiej? Przestawiłaś się na jakiś nibyangielski w okolicach granicy sklejonych słów?
Chciałem dzisiaj kupić książkę pt. "Absurdy [uɲɪɝɒpɛjscɛj]".Uńieråpejskiej? Przestawiłaś się na jakiś nibyangielski w okolicach granicy sklejonych słów?
Co to jest caban?Pasterz owiec.
No i jeszcze klirt (przycisk na lewym dolnym rogu klawiatury)A nie krikt?
Pasterz owiec.Ale super, nigdy tego w polskim nie słyszałem!
A nie krikt?"Ceerteel" u mnie.
A nie krikt?
No i jeszcze klirt (przycisk na lewym dolnym rogu klawiatury)(http://www.alegrzana.pl//res/cache/730..20131201220457_prawy_control.jpg)
Często (u mnie) w zwrocie akcent pada tak: "poza tym". Może być to jakaś reguła, że przy jakiś złożeniach z zaimkami akcent zacznie się przesuwać?Ależ to przecież powszechna i nienowa reguła, że dwie klityki obok siebie zachowują się akcentuacyjnie jak jeden wyraz.
Samolotot, telefonon – nié wiém skąd mi się to wzięło.
To nie literówka. Jak wspomniałem dotyczy to 1/3 wystąpień słowa, literówki nie zdarzają się tak często.
Jeśli już to chodzi ci o kontaminację; i to brzmi bardzo prawdopodobnie. Choć cały czas ciekawi mnie rozkład tego.
Czy to nie będzie początek kolejnego wymieszania nosówekW tej pozycji to raczej nie jest wymieszanie nosówek, nie wiem, kto sili się na taką pretensję, żeby akurat tam to ą/ę unosawiać. Elementy harmonii już mamy tu i ówdzie, sam przed chwilą zastanawiałem się, czy nie zapisać mądrego słowa w poprzednim zdaniu jako *unasawiać", z tego, co widzę w Internecie, nie jestem w takich dylematach odosobniony.
Może to nie dokońca polszczyzna, ale zapożyczenie: mianowicie bardzo nie podoba mi się /n/ w nrawi się i zamieniam to na /mrawi się/. Wydaję mi się, że w polskim chyba nie ma słów zaczynających się na /nr/, zato jest dużo na /mr/ jak: mrówka, mruczeć, mrok itd.
Temat nosówkowy za 1.. 2.. 3.. (http://demotywatory.pl/4380140/Rodacy)mъlvjǫtъ*
Nie, powinno być bez "po".Preskryptywizm w obrębie prasłowiańskiego?
I *mъlvętъ; *chodętъ; chъtętъ; *orbętъ; *prosętъ; *zvonętъ; soldętъ
Polskie formy z jotacją i -ą są wtórne, analogiczne do 1 os. l.poj. W przypadku czasowników typu "robią", "dzwonią" nie robi to różnicy (bo uninosówka), ale np. zamiast "chodzą" regularnie powinno być "chodzią".
Nie, powinno być bez "po".Preskryptywizm w obrębie prasłowiańskiego?
I *mъlvętъ; *chodętъ; chъtętъ; *orbętъ; *prosętъ; *zvonętъ; soldętъ
Polskie formy z jotacją i -ą są wtórne, analogiczne do 1 os. l.poj. W przypadku czasowników typu "robią", "dzwonią" nie robi to różnicy (bo uninosówka), ale np. zamiast "chodzą" regularnie powinno być "chodzią".
(http://i.imgur.com/tnZI4jj.jpg?1)
„naczy” jest chyba dosyć popularne, większość osób, które znam tak to wymawia.O_o Jak?! Gdzie?!
"bryloczek" i "akmulator"To śmieszne, bo ja mówię "akumlator".
Inaczej jest dziwnie. A wymawianie tego pierwszego "u" w "akumulatorze" to zwykła hiperpoprawność, tak jak dobijający i budzący we mnie najniższe instynkta "hy-dra-u-lik" (każdego, kto tak mówi mam ochotę zajebać gołymi dłońmi).
Heh, ja o istnieniu "muzłumanina" dowiedzialem się tak gdzies koło dwunastych urodzin co sprawiło, że cały mój świat sie zawalił
Całkiem przypadkowo przypomniało mi się przez inny wątek:Według mnie:
tak [täʔ], nie-e [ɲɛ̝ʔ]
Zdarza mi się też wymawiać końcowe ą jako [ɔŋ], choć zazwyczaj mówię standardowe [ɔɰ̃], jak to na pograniczu Kujaw i Mazur. (Chociaż w dalekich Mazurach to w sumie bardziej [ɔw̃] mówiɔw̃, ale moja rodzina z tych bliskich pochodzi)
U mnie opcjonalnie nie` [ȵɛ̝ʔ], no` [nɔʔ], ale ta’ [tä]~[tɜ].Z tego, co zauważyłem, występuje i ma to takie znaczenie, jak i w polskim. Ale rosyjski ma jeszcze "t" do wyboru w wygłosie, więc raczej skorzystają pewnie z tego.
Słyszałem, że nie` ze zwarciem krtaniowym w wygłosie występuje też w rosyjskim.
Heh, u mnie ostatnio występują dość silne wahania w wymowie e i o. Raz ulegają podwyższenie, raz zeszwieniu, a nieraz przechodzą w i~y u, jednak z lekką zmianą napięcia w czasie wymowy.W jakich słowach?
dolam mu - doleję mu
naumieć (się)- nauczyć (się) (naum mnie tego - naumij mnie ego?)
Inną sprawą jest welaryzacja /l/ w niektórych kontekstach, to też ciekawa sprawa.Mógłbyś podać przykład?
Skoro ojciec do syna powiedziałby "synu", to chyba "skurwysynu" bardziej pasujeSyn ma zakonserwowany wołacz z u-deklinacji (który poza tym przeszedł do miękkotematycznych) z powodu frekwencji, skurwysyn nie ejst tak czesty, i widać też nierozumiany etymologicznie (jak zapożyczony bawół, który, przeciwnie, przez folketymologię dostał dopełniacz bawołu).
jak zapożyczony bawół, który, przeciwnie, przez folketymologię dostał dopełniacz bawołu).
Czy ktoś się spotkał z wymową "jabułko"? :-)
Wyrazy nieetyczny, zaawansowany i zoologia wymawiam z przedłużoną samogłoską. Gdy chcę bardzo oddzielić, wstawiam delikatne [h] lub jego dźwięczny odpowiednik. Kontinuum zdecydowanie przez [uwu], u mnie "tytułuj" i "kontynuuj" się idealnie rymują ze sobą. Tak samo statua i szkatuła w moim wykonaniu różnią się tylko nagłosem. Gdy śpiewałem w Requiem Mozarta "lux perpetua" oraz "gloria tua", z wielką dbałością wymawiałem [w], choć nikt nie prosił o to.
Bez fajerwerków czy fajerwerek?
Bo ja uznaję tylko "fajerwerek".
Ale Werk jest tak czy owak nijakiego rodzaju, hehe.
Bez fajerwerków czy fajerwerek?I tak, i tak.
Bo ja uznaję tylko "fajerwerek".
Używa się w mojej rodzinie piszczeć, w znaczeniu narzekać na coś, niekoniecznie słownie, ale dawać do zrozumienia, że się coś nie podoba.Mnie się wydaje, że używam piszczeć w znaczeniu piszczeć o coś (jak stękać o coś), tak więc nie jesteś sam.
Zastanwiam się, czy to ogólnopolskie.
I jeszcze inne pytanie. Czy tylko ja używam stroić w znaczeniu budować?
A z polskiego pewnie Pogus.
Zdarzyło mi się powiedzieć: [nie lubię tego] telewizoru, słoneczniku, rowera, punkta, a nawet i chlebu, papierosu, zębu. Ach, ten nasz nieszczęsny dopełniacz… Może i wy często nagminnie mylicie jakieś dopełniacze?
BTW wiecie, że presktyptole niepotrzebnie mają ból dupy o tych meczy, bo w radopolskim tę formę akceptuje m.in. prof. Miodek? xDDDDDDDDDD
(...) dopuśćmy (...)Jeśli dobrze myślę, to dopuśćmy to kalka sensu przypuśćmy z rosyjskiego допустим?
Dołączam do listy liśćmi, gęśmi, kośćmi itd.Z narzędnikiem to chyba jest to kwestja tego, żeby temat kończył się na ś(ć) - gośćmi, kośćmi, gęśmi, liśćmi, miłośćmi* - nawet w miarę regularnie.
Poza tym nie wyobrażam sobie mówić o tym skurwysynu czy też z końmi trojańskimi (na komputerze)…
Na (nie)szczęście nazwy własne rządzą się własnymi zasadami, np. Tarnobrzega, ale: (Koło)brzegu, kluczy, ale: Klucz, zęba, ale: Zębu, hełmu, ale: Chełma, brandenburczyk, ale: petersburżanin.
W sumie to bardziej sensu "przyjmijmy".Cytuj(...) dopuśćmy (...)Jeśli dobrze myślę, to dopuśćmy to kalka sensu przypuśćmy z rosyjskiego допустим?
I jeszcze te podwójne formie typu króli/królów, rodzai/rodzajów.
pies Żurka, ale talerz żurku (partitiv?)No i przyglądam się mojemu kotu, ale: Tomaszowi Kotowi
nié ma Baracka, ale nié ma baraku
o! synieRadopolski mówi „niet” dla synie.
o ty skurwysynie/-nu!
o, na domieA dla mnie strasznie dziwne jest mówienie o domu publicznym, aż mi się nasuwa domie. Co ciekawe, w litanii mamy wyłącznie: Domie złoty, módl się za nami!
w domu
Radopolski mówi „niet” dla synie.Faktycznie, "synu złoty" - coś mi się pochrzaniło.
Króli to współcześnie jest niedorzeczownik, bo zawsze się mówi królów, ale wyjątkiem jest Trzech Króli, ot takie cóś :)O ile w przypadku Trzeciego Maja można to pod pewną poetyzacyę podpiąć, o tyle króli to faktycznie niedorzeczownik.
I drugim cóś jest to, że z liczebniki z miesiącami zawsze tworzą w radopolskim związek rządu, jedynym wyjątkiem jest pieśń Trzeci Maj.
A dla mnie strasznie dziwne jest mówienie o domu publicznym, aż mi się nasuwa domie. Co ciekawe, w litanii mamy wyłącznie: Domie złoty, módl się za nami!O, świetnie! Ktoś jeszcze tak mówi? Po radopolsku miejscownikowe i wołaczowe domie to archaizm, ale widocznie jeszcze tak się mówi.
…ludźmi, końmi, płoćmi, pieniędzmi… :PDołączam do listy liśćmi, gęśmi, kośćmi itd.Z narzędnikiem to chyba jest to kwestja tego, żeby temat kończył się na ś(ć) - gośćmi, kośćmi, gęśmi, liśćmi, miłośćmi* - nawet w miarę regularnie.
Poza tym nie wyobrażam sobie mówić o tym skurwysynu czy też z końmi trojańskimi (na komputerze)…
Na (nie)szczęście nazwy własne rządzą się własnymi zasadami, np. Tarnobrzega, ale: (Koło)brzegu, kluczy, ale: Klucz, zęba, ale: Zębu, hełmu, ale: Chełma, brandenburczyk, ale: petersburżanin.
W sumie tak...…ludźmi, końmi, płoćmi, pieniędzmi… :PDołączam do listy liśćmi, gęśmi, kośćmi itd.Z narzędnikiem to chyba jest to kwestja tego, żeby temat kończył się na ś(ć) - gośćmi, kośćmi, gęśmi, liśćmi, miłośćmi* - nawet w miarę regularnie.
Poza tym nie wyobrażam sobie mówić o tym skurwysynu czy też z końmi trojańskimi (na komputerze)…
Na (nie)szczęście nazwy własne rządzą się własnymi zasadami, np. Tarnobrzega, ale: (Koło)brzegu, kluczy, ale: Klucz, zęba, ale: Zębu, hełmu, ale: Chełma, brandenburczyk, ale: petersburżanin.
płoćmi
A co do tych pokojów/pokoi, meczów/meczy to pamiętam, że bodaj u naszej kochanej Paulinki z Mówiąc Inaczej słyszałem, że ponoć, chociaż można mówić :pokoi", nie powinno się już mówić np. "napoi", bo ktoś to może pomylić z czasownikiem "napoić". Że co xD?
@Siemoród, z tymi nazwami własnymi to trza pamiętać, że wahanie -a/-u występuje wyłącznie w nieżywotnych - żywotne zawsze mają -a (co pewnie wiesz). Więc jest "Baracka", bo oczywiście prezydent jest jak najbardziej żywotny. Choć, z drugiej strony, jakoś bym się nie opierał przed formą "baraka" dla budynku.To prawda. Nie zmienia to faktu, że zależność od długości słowa jest co najmniej dziwna.
A co do tych pokojów/pokoi, meczów/meczy to pamiętam, że bodaj u naszej kochanej Paulinki z Mówiąc Inaczej słyszałem, że ponoć, chociaż można mówić :pokoi", nie powinno się już mówić np. "napoi", bo ktoś to może pomylić z czasownikiem "napoić". Że co xD?Może też powinniśmy mówić řyć na czeską manierę, bo się może pomylić z żyć?
Może też powinniśmy mówić řyć na czeską manierę, bo się może pomylić z żyć?
I może zmieńmy imperatyw czas. tłómaczyć na tłómaczyj bo z zawodem się pomylić może?
Jeszcze nie mówmy piec tylko *pekti, względnie *petji, bo jeszcze ktoś to z piecem pomyli.
Dyftongizacja?
Ach, te moje wstrętne rusycyzmy!Łączę się tu z kolegą.
Przyłapałem się na mówieniu "na ulicy" zamiast "na zewnątrz", "na dworze".
Podobnie raz powiedziałem "oranżowy" zamiast "pomarańczowy" i "siny" zamiast "niebieski".
Ciekawym moim błędem też było mówienie "telewizor pracuje" zamiast "telewizor działa", a nawet "sklep pracuje od … do …" zamiast "sklep jest otwarty od … do …".
No i "naleźć" zamiast "znaleźć".
Jeszcze jedno: dlaczegoś (kalka почему-то)
W zasadzie tak samo mylące jak gdzieś był.Jeszcze jedno: dlaczegoś (kalka почему-то)
To już może być mylące z np. "dlaczegoś to zrobił", ale tu niestety nie ma dobrego i krótkiego odpowiednika w języku polskim.
Również na Ziemiach Pozyskanych. Zdawało mi się, że to ogólnopolska forma.
"wziął kupił"
"wziął i pojechał"
"weź mię nawet nie denerwuj"
"Wziąć" nic tu nie znaczy. Takie trochę "no".
Coraz częściéj słyszę te w miejsce to i one w miejsce ono. Co się dzieje?
Coraz częściéj słyszę te w miejsce to i one w miejsce ono. Co się dzieje?Zwykła analogia do większości, w końcu tylko wymienione przez ciebie (plus owo) zachowały do dzisiaj końcówke odmiany twardej, za to arakcyjność -e jest potęgowana przez przymiotnik.
U mojej rodziny występuje to, choć też w formie żeńskiej pojedyńczej czaCoraz częściéj słyszę te w miejsce to i one w miejsce ono. Co się dzieje?
–„mam kupić cze?!”
Heh, u mnie też czasem mówi się „cza”, a także „czen” lub nawet „czo”, tylko to całe „cze” jakoś tak stosuje się konsekwentniej. Nie wiem tylko czy to zaczęło jako jakiś żart, przejęzyczenie czy cokolwiek.Czyżby co zaczęło się odmieniać przez osoby i liczby?
To nawet niegłupie.U mojej rodziny występuje to, choć też w formie żeńskiej pojedyńczej czaCoraz częściéj słyszę te w miejsce to i one w miejsce ono. Co się dzieje?
–„mam kupić cze?!”
Swoją drogą - czy czo pochodzi od co czy bezpośrednio od *čьso (jak słowackie čo)?Raczej poprostu od słowa "co" w D., C., N. i Ms.
Choć wciąż nie rozumiem sensu rodzaju gramatycznego;)dla co.
Choć wciąż nie rozumiem sensu rodzaju gramatycznego dla co.Nie, póki nie przejmie funkcji zaimka kto, co już się często zdarza :)
Skąd ty kurwa jesteś?Łagodniej proszę :P
Zamiast "w Niemczech" mówię "w Niemcach", "na Węgrzech" mówię "w Węgrach"
W po niecmiecku "taras" jest "Terasse". Dlatego nauczyłem się mówić na "taras" "teras".
Zamiast "oni jedzą" to mówię "oni ją", albo "oni powiedzą" to mówię "oni powią"
Ja formy dawają nie znam.
Za to powiedziałem dzisiaj przygotowię (zdaje się kalka приготовлю).
Mieszkasz w Czechach?
widzieć kogoś/coś coś robić
jeździe na kole
Teraz kilka bohemizmów we fleksji – Londyna zamiast Londynu, Rzyma zamiast Rzymu, pięć tysiąc zamiast pięć tysięcy i listopadu zamiast listopada. Wspomniane przeze mnie Elvisu Presleyu chyba też z czeszczyzny rodem.
Bohemizmy w fonetyce to głównie typu dóm i kóń.
Cytujwidzieć kogoś/coś coś robić
Co jest w tym niepoprawne ???
Ta wielce popularna konstrukcja w językach germańskich nie przejdzie w polskim, trzeba używać imiesłowowego równoważnika lub zdania złożonego – widzieć kogoś/coś robiącego coś (rzadziej: widzieć kogoś/coś, który robi coś) lub widzieć, jak ktoś/coś robi coś, lub potocznie (tzn. nie "po radopolskiemu"): widzieć kogoś/coś, jak robi coś.No nie powiedziałbym, że tak rzadziej.
Właśnie się dowiedziałem, że zwać odmienia się zwę, zwiesz, zwie... a nie zowę, zowiesz, zowie...
Choć jest to pono jakaś archaiczna forma tego czasownika.
Tak w temacie: skąd do jasnej cholery się wzięło to durnowate śmiechłem / śmiechłę??!!! Jest to jedna z najbardziej drażniących mnie po uszach polszczyźnianych "nowości" i takie coś ode mnie za Chiny nie dostanie aprobaty normatywnej.
Emm... Kojarzysz może taki czasownik jak uśmiechnąć? To dodaj sobie jeszcze krótkie formy w czasie przeszłym czasowników na -nąć (kopłem, walłem, machłem...) i voilà — masz tą formę gramatyczną.
A budowane czasowników na zasadzie rzeczownik+nąć chyba ostatnio się stało dość popularne w potocznej polszczyźnie, vide raknąć.
Tak w temacie: skąd do jasnej cholery się wzięło to durnowate śmiechłem / śmiechłę??!!! Jest to jedna z najbardziej drażniących mnie po uszach polszczyźnianych "nowości" i takie coś ode mnie za Chiny nie dostanie aprobaty normatywnej.Na szczęście żargon internetowy nawet nie ma takich roszczeń lol.
osierodek
Nie, to ośrodek, w którem pojawił się pełnogłos.osierodek
Dom dziecka?
Ja zamiast "siedziba" mówię "siedźba"
Tak samo np. zamiast "uchodźcy" to "uchodzcy", zamiast "siedzieć" to "siedziec", po prostu jak dwa spółgłoski w typu "ć" w następującej sylabie występują, drógą wymawiam z mazurzeniem.
To nie ma związku z ié?Raczej nie, bo w żadnem z wyżej przedstawionych czasowników nie ma końcówki -eti, a są -jati, -iti lub -ěti (>-ał, -eli)*
osierodekJedna karyna z mojej licbazy, która wstawiała protetyczne e w każdą jedną grupę Cr. Serio.
któś jeszcze tak mówi?
Teraz przypomniało mi się preskryptywistyczne bóldupienie większości Polaków, jak to forma pachnąć jest nieprawidłowa… A przecież to jest prawidłowa i równoprawna forma xDDDDDDDA jaka według nich jest słuszna? pachniać? Nie jestem w stanie niczego
A ja zamiast grupa w wszystkich sensach używam "skupina".
w wiedrze
Polski chyba zapomniał o przegłosie w tem miejscu.
w wiedrze
Polski chyba zapomniał o przegłosie w tem miejscu.
Właśnie o tem mówię - polski zapomniał, że tu jest przegłos je:ja i nawet w miejscowniku mamy ja. Ja z kolei z jakiegoś powodu uznałem, że skoro tam jest jać, to w miejscowniku mamy je.w wiedrze
Polski chyba zapomniał o przegłosie w tem miejscu.
Przecież to jest w pełni regularna forma.
To "wiadrze" jest wtórne.
Właśnie o tem mówię - polski zapomniał, że tu jest przegłos je:ja i nawet w miejscowniku mamy ja. Ja z kolei z jakiegoś powodu uznałem, że skoro tam jest jać, to w miejscowniku mamy je.
Dzisiaj się złapałem na tym, że nie odmieniam słowa metro. W końcu ja nie ze stolycy to mi wolno.
I swoją drogą - czy telko ja mam mam o ruchome w słowie Chochoł (dop. Chochła)?
Ja pomijam że, żeby:
Myślę, pójdę tam jutro.
Mam nadzieję, będzie słonecznie.
(to chyba nie brzmi zbyt dobrze po polsku)
Ciekawa moja konstrukcja w idiolekcie, a właściwie to rodzaj skrótu myślowego – używanie czasowników nieprzechodnich w sensie kauzatywnym.
Wybuchłem coś – eksplodowałem coś, spowodowałem wybuch;
Posiniałem jego skórę – sprawiłem, że on ma sińce na skórze;
Zgniłem jabłko – zostawiłem jabłko na świeżym powietrzu i przyczyniłem się do jego gnicia.
(…)Dla mnie to absolutnie nie błąd i żadni preskryptywiści nie powinni tego za błąd uznawać.Raczej żadni preskryptywiści nie powinni istnieć, bowiem w ich naturze leży uznawanie czegoś za błąd. A na drzewach, zamiast liści… ;-)
Ja pomijam że, żeby:Ja mam tak tylko z widzę, ale u mnie to jest powszechny czasownik posiłkowy jakiegoś niestandartowego trybu.
Myślę, pójdę tam jutro.
Mam nadzieję, będzie słonecznie.
Ja pomijam że, żeby:Ja mam tak tylko z widzę, ale u mnie to jest powszechny czasownik posiłkowy jakiegoś niestandartowego trybu.
Myślę, pójdę tam jutro.
Mam nadzieję, będzie słonecznie.
w kościołu > w kościełuAni jedna, ani druga forma nie występuje w polszczyźnie (a przynajmniej się nie spotkałem), mamy bowiem w kościele.
Przestań już...
Gdy nawet Dynozaur ma dość dziwactwa twojego idiolektu, wiedz, że coś się dzieje.
Przypomina mi się moja wychowawczyni z podstawówki, która zawsze mówiła wyciąg dzienniczek albo obciąg roletę.Ja mówię czasami zdejm to albo ściąg buty (takie skostniałe wyrażenia odziedziczne po babci)
Moja matka zamiast schowaj często mówi schow. Nawet nie macie pojęcia, jak mnie to wkurwia.
To po pierwsze, a po drugie każdy Twój post zawiera przykłady "co mówicie, a mówić nie powinniście, czyli zmutowany polski". Naprawdę nie musisz tu pisać każdego przykładu po kolei.Ja wogle nie wierzę, że ci wszyscy Nowi Użytkownicy chwalący się jakimi to nie są językowymi hipsterami rzeczywiście używaja większości tych rzekomych dziwactw, podobnie jak Pogan wiecznie piszący o tym, jakiego to surżyka używa, poza tym że nie.
Lubelaki tak mówio.Mówioł*
(…) głoski się wymawia, a litery się czyta i nie należy tego mieszać.LOL
Moja kalka rosyjska na dziś: "pić tabletki/lekarstwa" zamiast "brać tabletki/lekarstwa".Jeszcze brakuje djalektalnego исть(<ѣсть) молоко.
Jakiego używacie dopełniacza od słowa serdel (WTF? Frajerfoks to podkreśla...)?Serdla, choć i tak częściej mówię serdelek, chociaż i tak ich nie jadam.
"Serdla" czy "serdela"?
Bo jak dla mnie odpowiedź na to pytanie zawsze była oczywista, ale "serdelowa" zasiała ziarno wątpliwości...
Rozum i Godnośc Człowieka (RiGCz) - cecha charakteryzująca ludzi, występuje głównie wśród libertarian.Lol, dostałem raka.
Rozum i Godnośc Człowieka (RiGCz) - cecha charakteryzująca ludzi, występuje głównie wśród libertarian.
Also, czy na tym zdjęciu jest młody laszlo? xDDDAno xD Jeszcze z czasów, gdy był padawanem Pana Janusza.
Zdarza mi się powiedzieć Wołosz, miast Wołoszczyzny
Nie, tylko tak pisze na forum conlanger, jak wszyscy, którzy tu "mutują" ;)
Nie, tylko tak pisze na forum conlanger, jak wszyscy, którzy tu "mutują" ;)Umrzyłeś ten wątek. :-D
Trochę robienie damy legkich obyczajów z słowiańskiej morfologji. Nie mówiąc już o traktowaniu przymiotników jako rzeczowników - neutra* na -e zawsze mają miękki temat. Zawsze.Nie, tylko tak pisze na forum conlanger, jak wszyscy, którzy tu "mutują" ;)Umrzyłeś ten wątek. :-D
Ja spróbuję go ożywić.
Wprawdzie tak nie mówię, ale często w prywatnych notatkach odmieniam rzeczownikowo przymiotniki pełniące rolę rzeczownika. Jeśli wyraz kończy się y, i, odmieniam, jakby kończył się e ruchomym i j. Przykład: Spięty zemdlał. Masza rozpięła Spiętja. Kiepski łyknął, czy Kiepskja łyknęło?, por.: Lidl, Lidla. Jeśli kończy się a, odmieniam jak rzeczowniki na a. Jeśli kończy się e, odmieniam jak rzeczowniki rodzaju nijakiego. Przykład: Czarne zostało szarem, a szare szaru jest nierówne. Tak samo deklinuję konklawe - na konklawie, z konklawa, por.: prawo. No i odmieniam łacińskie pożyczki na -um.
Trochę robienie damy legkich obyczajów z słowiańskiej morfologji.Słowiańska morfologia nie jest Przenajświętszą Panienką, żeby nie można było sobie nieco z nią pofiglować z dala od postronnych oczu.
CO KURWAAAAAAAAAAAAAAAAACapslock ci się zepsuł.
Nie, tylko tak pisze na forum conlanger, jak wszyscy, którzy tu "mutują" ;)Umrzyłeś ten wątek. :-D
Ja spróbuję go ożywić.
Wprawdzie tak nie mówię, ale często w prywatnych notatkach odmieniam rzeczownikowo przymiotniki pełniące rolę rzeczownika. Jeśli wyraz kończy się y, i, odmieniam, jakby kończył się e ruchomym i j. Przykład: Spięty zemdlał. Masza rozpięła Spiętja. Kiepski łyknął, czy Kiepskja łyknęło?, por.: Lidl, Lidla. Jeśli kończy się a, odmieniam jak rzeczowniki na a. Jeśli kończy się e, odmieniam jak rzeczowniki rodzaju nijakiego. Przykład: Czarne zostało szarem, a szare szaru jest nierówne. Tak samo deklinuję konklawe - na konklawie, z konklawa, por.: prawo. No i odmieniam łacińskie pożyczki na -um.
To przyszli go oglądać czy jeść?Oglądać go, jak je, por. ang. watch him eat.
Mam kilka uwag, dywagacji, zastrzeżeń, cokolwiek
Ciekawy ten temat uregularniania do koniugacji I (-am, -asz), bo to jest żywy, postępujący proces gramatyczny (np. klaskaj, *gwizdaj, *kopaj), no ale taki błąd jak w pewnej znanej discopolowej piosence Łobuzów (tj. *skakamy) to jest już gwałtem na naszej pięknej, słowiańskiej mowie ojczystej. A mróz / marznąć to jeden z ładniejszych przykładów reliktów apofonii praindoeuropejskiej i radzę go szanować ;)Chociaż staropolski miał kłamać - kłamam, kłamasz...
"puści" jednak wymawiam jakoś inaczej, mam długie i jakoś, tak jakbym "puścij" powiedział bym::-) ::-) ::-)
"byj" zamiast "bądź" jeszcze mam
"Byj dobry w maturze" - "Bądź dobry w maturze"
Mam to 100% od "wyj", co jest rzeczywiście prawidlowną formą
Nie pomyliłeś działów?xD (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?board=3.0)
Ale na serio to u mnie występuje zamrażalka, podobnie do twojego kaloryfela
Poruszę problem składni. Czy ktoś ma z was problem z szykiem wyrazów? Ja przyznaję się, że tak. Np. pod wpływem niemieckiego czasem zdarza mi się umieścić czasownik zbyt "późno", np. Wiem, że na wczorajszym wykładzie twój kolega z ławki koleżankę zaczepia albo Chciałbym kiedyś ci w tej sytuacji bardziej pomóc. Kolejnym, ale za to częstszym błędem jest u mnie umieszczanie partykuł i okoliczników w niewłaściwym miejscu, np. Mój kolega pokłócił się znowu z żoną, Na egzaminie u niego najgorzej wypadło słownictwo.
Częstsza odmiana rzeczowników na -ia jako -´ w dopełniaczu liczby mnogiejW sensie, mówisz standardowym polskim?
Rozbijanie trudniejszych zbitek w wygłosie za pomocą e
Częstsza odmiana rzeczowników na -ia jako -´ w dopełniaczu liczby mnogiej
Poza tym podzielę się jeszcze inną ciekawostką: stosuję w swoim idiolekcie taką innowację, że na dziecko urodzone np. w czerwcu lub lipcu mówię odpowiednio czerwcówka lub lipcówka. Ktoś tak jeszcze mówi (na spójnym obszarze bądź nie)?Tak. Na jabłka i inne owoce.
Ja mam coś z zanikaniem "ł" w czasownikach cz. przeszłego 1. osoby liczby pojedynczej zakończonej na "-łem" poprzedzonym samogłoską. Np.:W idiolektach niektórych osób nawet zaszła lenicja powiedziałem > pedziam.
Miałem = Miaem
Chciałem = Chciaem
Ja mam coś z zanikaniem "ł" w czasownikach cz. przeszłego 1. osoby liczby pojedynczej zakończonej na "-łem" poprzedzonym samogłoską. Np.:
Miałem = Miaem
Chciałem = Chciaem
gwieździstySkąd to ci się wzięło? To słownikowa postać. Chociaż taki obraz Van Gogha to został przetłumaczony jak Gwiaździsta noc z niewiadomych przyczyn
Z powodów, które wymieniłeś stałem się zwolennikiem ortografii bez zaznaczonego współczesnego przegłosu.Nie wiem. We współczesnym uśrednionym polskim™ istnieje wyraźna różnica między, dajmy na to, /zmʲaɲɛ/ a /zmʲɛɲɛ/, albo /bʲali/ a /bʲɛli/.
(…)Ortografia powinnna nieść ze sobą coś więcej niż mowa(…)Dlaczego?
To ja zaużywałem ude mnie:Czy nie chodziło ci o Dopiero przed chwilą wstałem?
"Przed chwili dopiero stałem" zamiast "Przed chwilą dopiero stałem"
"Przed chwili dopiero stałem" zamiast "Przed chwilą dopiero stałem"Przed chwili to błąd gramatyczny, niepoprawna rekcja - genetivus zamiast instrumentalisa, nie ma dla niego uzasadnienia w historii języka ani w gwarach.
"Ile pokoji ma te mieszkanie?" zamiast "Ile pokojów ma te mieszkanie?"Oba zdania są poprawne. Jest wiele dubletów w polskim genetivusie liczby mnogiej, zwłaszcza w rzeczownikach z miękkimi tematami, np. tramwaj - tramwajów / tramwai.
Przed chwili to błąd gramatyczny, niepoprawna rekcja - genetivus zamiast instrumentalisa, nie ma dla niego uzasadnienia w historii języka ani w gwarach.
Toż to najnormalniejsza cecha polszczyzny mówionej chyba wszędzie.Ale na początku to niby często występowało w gwarze warszawskiej, co potem się rozprzestrzeniło na niemal całą Polskę.
Swoją drogą, jak u was wygląda kwestia końcówek czasu przeszłego? Wciąż są dla was bliższe enklitykom czy już się całkiem zsufiksowały?
Prawie dokładnie tak samo mam ude mnie, mówię "orenżada", jednak ale już "pojedyjnczy" (a właśnie przed każdym "ń" tak mam, np. "Poznajn") i "jednaście" (bez "y")
muśliśmy zamiast "musieliśmy" zauważyłem ude mnie
Tak samo jak czujcie zamiast "czujecie"...
Nie wiem czy to gwara czy tylko poloniokizm...
Jak chodziłem na zajęcia z polskiej gramatyki, to na fonetyce uczyliśmy się, że /ń/ przed c i dz, to właśnie [jn] np. słońce [ˈswɔ̃j̃nt͡sɛ]Prawie dokładnie tak samo mam ude mnie, mówię "orenżada", jednak ale już "pojedyjnczy" (a właśnie przed każdym "ń" tak mam, np. "Poznajn") i "jednaście" (bez "y")
Ciekawe, realizowanie /ń/ jako [jn] to, zdaje się, cecha łużycka. Jakiś wynik wpływu niemieckiej fonologii?
Przykładowo: gąb
Żłobek mi nawet przez gardło nie przechodzi.
Według Gógla (najlepsze narzędzie do badania częstości leksykalnej, tak) proporcja to 9:200, więc bez przesady. Szkoda, że polski tak leci w kulki z obocznościami o:ó i ę:ą, bo skoro jest od Lwowa Lwówek, to czemu nie ma od żłobka żłóbku? (wiem, od Boga jest bożek, ale to tylko pokazuje, jakim dziwactwem to jest)Żłobek mi nawet przez gardło nie przechodzi.
A 99,99 procentom Polaków to przejdzie przez gardło. Normictwo?
3. Żylaki ude mnie są żelakami, coś czuję, że tutaj było kiedyś pochylone e...A ja coś czuję, że to kontaminacja z żelem.
3. Żylaki ude mnie są żelakami, coś czuję, że tutaj było kiedyś pochylone e...A ja coś czuję, że to kontaminacja z żelem.
Moja babcia wymawia słowo żylaki właśnie jako żelaki. Ogólnie moja babcia wiele słów wymawia inaczej, np. mówi okieć zamiast łokieć, albo jjeść. Jakby co, to pochodzi z Lubelszczyzny i mówi, że tam wszyscy tak mówią.3. Żylaki ude mnie są żelakami, coś czuję, że tutaj było kiedyś pochylone e...A ja coś czuję, że to kontaminacja z żelem.
No ja nie mam racji, bo korzeń jest *žila, więc żadne pochylone e. Żeby być szczerzy to ja to zawsze w ten sposób akustycznie zrozumiałem, jak babcie i stare ciocie mojej rodziny przy kawcę narzekali na swe "żelaki". Tutaj jest ale waszne że ta część rodziny nie pochodzi ze Śląska, ale z Małopolski, a dokładnie ziemia Częstochowska (jestem więc Pół-Ślązak i Pół-Małopolanin), może rzeczywiście to jest gwarowo (albo źle słyszałem)
Dobry pomysł, można by było zrobić jakiś „język poloniocki” :-)
Ja kupiłem komputerAle tak jest właśnie poprawnie :-)
Moja babcia wymawia słowo żylaki właśnie jako żelaki. Ogólnie moja babcia wiele słów wymawia inaczej, np. mówi okieć zamiast łokieć, albo jjeść. Jakby co, to pochodzi z Lubelszczyzny i mówi, że tam wszyscy tak mówią.3. Żylaki ude mnie są żelakami, coś czuję, że tutaj było kiedyś pochylone e...A ja coś czuję, że to kontaminacja z żelem.
No ja nie mam racji, bo korzeń jest *žila, więc żadne pochylone e. Żeby być szczerzy to ja to zawsze w ten sposób akustycznie zrozumiałem, jak babcie i stare ciocie mojej rodziny przy kawcę narzekali na swe "żelaki". Tutaj jest ale waszne że ta część rodziny nie pochodzi ze Śląska, ale z Małopolski, a dokładnie ziemia Częstochowska (jestem więc Pół-Ślązak i Pół-Małopolanin), może rzeczywiście to jest gwarowo (albo źle słyszałem)
CytujJa kupiłem komputerAle tak jest właśnie poprawnie :-)
Żelaki to zapewne popularne w polskich dialektach obniżenie i/y → e przed ł/l, tak samo jak w beł, beła.
(…) Normalne jest jak na Śląsku (Katowickim) się mówi "jo boł"? Bo ojciec mojego wujka cały czas tak mówiTak. Ja bym prędzej powiedział (jo) żech boł, co prawda, ale jo boł jest OK.
Cytuj(…) Normalne jest jak na Śląsku (Katowickim) się mówi "jo boł"? Bo ojciec mojego wujka cały czas tak mówiTak. Ja bym prędzej powiedział (jo) żech boł, co prawda, ale jo boł jest OK.
EDIT: Pomyliłem przypadki, ma być biernik, a nie dopełniacz
Dużo Ślązaków jakich ja spotkałem i tych co mieszkali przez dłuższy czas na Śląsku mówią "jo boł/był", bez "żech". Nie wiem skąd się to wzięło
A wszystko jedno, mało kto używa dopełniacza w "ulicznym" niemieckim.
To chyba raczej kaszubszczyzna, a nie śląszczyzna powinna pomijać żech, jem, jestem czy co tam.
Poloniok godosz jak translator.
Poloniok godosz jak translator.
Dziynki za uwaga, ale kaj genau jo tak godom? Dej przikład
Poloniok godosz jak translator.
Dziynki za uwaga, ale kaj genau jo tak godom? Dej przikład
Jeszcze zapomniałem mianować że mówię (...).
Pierwsza zasada by była nie używać biernika (...).
I tak dalej.
Ee tam, czepiacie się. Od tego waszego pisania mu się magicznie nie poprawi.
Jak ludzie kaleczą angielski to jakoś rzadko to komu przeszkadza :).
Pierwsza zasada by była nie używać biernika (...)Ej, też zdarza mi się tak powiedzieć! Nie rozumiem co jest złego w tej konstrukcji. Kalka z niemieckiego?
"Mianować" znaczy takie coś jak "wspomnieć", nie?Nie (https://sjp.pwn.pl/slowniki/mianowa%C4%87.html):
A drugie zdanie jest chyba nie poprawne, bo musiałbym napisać "Pierwsza zasada by była ta, żeby nie używać..."?Nie. Pierwszą zasadą było by nieużywanie biernika (na przykład).
Pierwszą zasadą było by nieużywanie biernika
CytujPierwszą zasadą było by nieużywanie biernika
Czemu było? Przecież zasada ma płeć żeńską
PS Piszemy "byłoby" (łącznie) -- polski to nie rosyjski.Niestety obecna polska ortografia nie jest logiczna. Przecież partykuła "by" zachowuje się jak odrębne słowo, o czym świadczy akcent na sylabę "by", zamiast na sylabę przedostatnią. W tym wypadku wolę akurat rozwiązanie rosyjskie.
CytujPierwszą zasadą było by nieużywanie biernika
Czemu było? Przecież zasada ma płeć żeńską
Dlatego że w języku polskim (inaczej niż w angielskim czy niemieckim) tutaj podmiotem jest "nieużywanie biernika" (ponieważ wyrażenie jest w mianowniku), natomiast "pierwszą zasadą" jest to orzecznik (bo jest w narzędniku), a czasownik się zawsze dostosowuje do podmiotu.
PS Piszemy "byłoby" (łącznie) -- polski to nie rosyjski.
pierwszą zasadą by było nieużywanie biernikaTeż myślałem nad taką formą, jednak coś mi podpowiedziało, żeby to 'by' było po.
Cytujpierwszą zasadą by było nieużywanie biernikaTeż myślałem nad taką formą, jednak coś mi podpowiedziało, żeby to 'by' było po.
Cytujpierwszą zasadą by było nieużywanie biernikaTeż myślałem nad taką formą, jednak coś mi podpowiedziało, żeby to 'by' było po.
Z jakiegoś powodu polski język pisany unika oddzielania (przesuwania przed czasownik) cząstki by w sytuacjach, gdzie jest to zupełnie naturalne w mówionym. Podejrzewam wpływ łaciny.
Mieszanie takich rzeczy i upraszczanie jest typowe dla znikających języków, lub osób odizolowanych.
Ale uregularyzowana odmiana dawać, tak jakby był to zwykły czasownik a-tematowy jest bardzo popularne w dialektach (w tym w śląskim, więc to nie poloniokizm), a nawet, w ograniczonym co prawda zakresie, w potocznej polszczyźnie. Osobiście np., forma nadawają jest dla mnie równie naturalna, co nadają i jestem pewien, że gdzieś już taką formę słyszałem i sam używałem (no może niekoniecznie z tym czasownikiem - trudno powiedzieć - ale na pewno z jakimś derywatem dawać, których jest przecież od groma.).
wybudowywują
Zauważyłem, że mówię zabudowlane, a nie zabudowane. Nie wiem skąd to "l" się wzięło. Tak samo mówię na budowę budowla
senatorium
senatorium
To pewnie przez jakaś kontaminacja z "ode".
To pewnie przez jakaś kontaminacja z "ode".
Nie rozumie czemu akurat się mówi "ode mnie", ale już "u mnie".
Co jeszcze mnie dziwiło i dziwi jest podwójna negacja. "Nie chcę nic" jest poprawnie, ale już "Chcę nic" jest błędnie. W niemieckim nie ma podwójniej negacji, by się mówiło "Ich will nichts", a nie "Ich will nicht nichts". Dlatego do mnie podwójna negacja jest nielogiczna: Jeżeli nie chcę mieć "nic", to bym chciał mieć wszystko lub co kolwiek coś, bo "nic" by było coś co ja bym chciał uniknąć
Co jeszcze mnie dziwiło i dziwi jest podwójna negacja. "Nie chcę nic" jest poprawnie, ale już "Chcę nic" jest błędnie. W niemieckim nie ma podwójniej negacji, by się mówiło "Ich will nichts", a nie "Ich will nicht nichts". Dlatego do mnie podwójna negacja jest nielogiczna: Jeżeli nie chcę mieć "nic", to bym chciał mieć wszystko lub co kolwiek coś, bo "nic" by było coś co ja bym chciał uniknąć
Użytkownicy języków romańskich jakoś normalnie z tym żyją i przez podwójne przeczenia nie postradali rozumu:
Je ne veux rien, No quiero nada etc.
I skąd tam d?
Dziwnie, jak ja miałem Francuski w szkole nigdy nam powiedziano że to podwójna negacja. Zawsze myślałem że to jedyna negacja, tylko że to "ne" jest takie potrzebne słówko powiedzmy.
Podwójne przeczenie zgodnie z logiką powinno dawać twierdzenie (tak jest m.in. w współczesnym angielskim i chyba niemieckim), natomias podwójne twierdzenie to nadal twierdzenie, nie ważne jak się na to patrzy (no chyba, że są jakieś języki, w których to daje przeczenie, ale wątpię bo to naprawdę nie ma sensu).Co ciekawe, w wielu językach preferujących książkowo pojedyncze przeczenie, często w mowie potocznej pojawia się podwójne. Mam wrażenie, że ma to charakter "uzgodnienia negacji", coś jak uzgodnienie rodzaju,
Podwójne przeczenie zgodnie z logiką powinno dawać twierdzenie (tak jest m.in. w współczesnym angielskim i chyba niemieckim), natomias podwójne twierdzenie to nadal twierdzenie, nie ważne jak się na to patrzy (no chyba, że są jakieś języki, w których to daje przeczenie, ale wątpię bo to naprawdę nie ma sensu).Kiedy to właśnie angielski i inne germańskie robią to w zjebany sposób. Normalne języki robią to tak samo, jak polski. (http://wals.info/chapter/115)
One would not, after all, want to say that only a few Germanic languages are "logical". In fact, it seems that ultimately the normative criticism of "double negation" is not based on logic, but on the prestige of Latin, which served as the model for the standard varieties of several western European languages, and which had negative indefinites precluding predicate negation (cf. Haspelmath 1997: §8.2).
Podwójne przeczenie zgodnie z logiką powinno dawać twierdzenie (tak jest m.in. w współczesnym angielskim i chyba niemieckim), natomias podwójne twierdzenie to nadal twierdzenie, nie ważne jak się na to patrzy (no chyba, że są jakieś języki, w których to daje przeczenie, ale wątpię bo to naprawdę nie ma sensu).Kiedy to właśnie angielski i inne germańskie robią to w zjebany sposób. Normalne języki robią to tak samo, jak polski. (http://wals.info/chapter/115)
Co zresztą w germańskich nie jest naturalnym rozwojem, tylko najpewniej wpływem łaciny:CytujOne would not, after all, want to say that only a few Germanic languages are "logical". In fact, it seems that ultimately the normative criticism of "double negation" is not based on logic, but on the prestige of Latin, which served as the model for the standard varieties of several western European languages, and which had negative indefinites precluding predicate negation (cf. Haspelmath 1997: §8.2).
Tylko, że nie jest to podwójna negacja, tylko oznaczenie jednej negacji wszędzie, gdzie to możliwe.
Bo to nie jest podwójna negacja. Por. „nie mogę nie robić” = „muszę robić”; „nie mówię, że nie chcę” ~= „mówię, że chcę”.Podwójne przeczenie zgodnie z logiką powinno dawać twierdzenie (tak jest m.in. w współczesnym angielskim i chyba niemieckim), natomias podwójne twierdzenie to nadal twierdzenie, nie ważne jak się na to patrzy (no chyba, że są jakieś języki, w których to daje przeczenie, ale wątpię bo to naprawdę nie ma sensu).Kiedy to właśnie angielski i inne germańskie robią to w zjebany sposób. Normalne języki robią to tak samo, jak polski. (http://wals.info/chapter/115)
Co zresztą w germańskich nie jest naturalnym rozwojem, tylko najpewniej wpływem łaciny:CytujOne would not, after all, want to say that only a few Germanic languages are "logical". In fact, it seems that ultimately the normative criticism of "double negation" is not based on logic, but on the prestige of Latin, which served as the model for the standard varieties of several western European languages, and which had negative indefinites precluding predicate negation (cf. Haspelmath 1997: §8.2).
Przez jaką rację ma być podwójna negacja logiczna?
Przecież dwa minusy równia się plus, tak w szkole się uczy (3 -(-3) = 3+3 = 6)(-3) + (-3) = -6.
Bo to nie jest podwójna negacja. Por. „nie mogę nie robić” = „muszę robić”; „nie mówię, że nie chcę” ~= „mówię, że chcę”.Podwójne przeczenie zgodnie z logiką powinno dawać twierdzenie (tak jest m.in. w współczesnym angielskim i chyba niemieckim), natomias podwójne twierdzenie to nadal twierdzenie, nie ważne jak się na to patrzy (no chyba, że są jakieś języki, w których to daje przeczenie, ale wątpię bo to naprawdę nie ma sensu).Kiedy to właśnie angielski i inne germańskie robią to w zjebany sposób. Normalne języki robią to tak samo, jak polski. (http://wals.info/chapter/115)
Co zresztą w germańskich nie jest naturalnym rozwojem, tylko najpewniej wpływem łaciny:CytujOne would not, after all, want to say that only a few Germanic languages are "logical". In fact, it seems that ultimately the normative criticism of "double negation" is not based on logic, but on the prestige of Latin, which served as the model for the standard varieties of several western European languages, and which had negative indefinites precluding predicate negation (cf. Haspelmath 1997: §8.2).
Przez jaką rację ma być podwójna negacja logiczna?CytujPrzecież dwa minusy równia się plus, tak w szkole się uczy (3 -(-3) = 3+3 = 6)(-3) + (-3) = -6.
To z tym "nie mogę nie robić" jest świetny przykład na to, że np. "nikt go nie widział" nie jest podwójną, a lecz pojedynczą negacją.Inny ciekawy przykład na negacyjne niuanse:
Przykład: "wiedzieć" wymawiam wiedziec
Przykład: "wiedzieć" wymawiam wiedziec
To jest akurat kaszubienie, a nie mazurzenie.
Zapomniałem wczoraj tutaj napisać, ale dodatkowo zdarza mi się, że końcówkę "-ść" wymawiam jako "-(j)ś". Przykłady: cześ, ijś, szejś, jeśNo to jest akurat w miarę częste w szybkiej mowie, choć może też wystąpić wariant bez tego "j", np. bardzo częste "cześ".
To może dziwne, ale nigdy nie zdarzyło mi się tak powiedzieć. Prędzej wyszło by mi jakieś " czejć" albo "czeć".Zapomniałem wczoraj tutaj napisać, ale dodatkowo zdarza mi się, że końcówkę "-ść" wymawiam jako "-(j)ś". Przykłady: cześ, ijś, szejś, jeśNo to jest akurat w miarę częste w szybkiej mowie, choć może też wystąpić wariant bez tego "j", np. bardzo częste "cześ".
Że właśnie akurat tutaj można mówić o kaszubieniu. Jak napisałem, że wymawiam z Mazurzeniem, to miałem na myśli, z Mazurzeniem i z Kaszubieniem, nie wiedziałem, że Mazurzenie dotyka tylko cz, sz i ż (inny przykład dla mojej niepoprawnej wymowy byłby czescyzna). Jeżeli się staram poprawnie mówić, mi się ten fenomen nie zdarza, tylko mi się zdarza, jeżeli szybko mówię (co u mnie normą jest).Musisz chyba bardziej osłuchać się z poprawniejszą wymową. I poczytać trochę też. Mutowanie mutowaniem, ale twoja polszczyzna jest szczególnie narażona na poważną erozję przez zmniejszony z nią kontakt za granicą, więc nie kultywowałbym tych dziwnych nawyków, które tutaj prezentujesz - zwłaszcza że ewidentnie jesteś świadomy, że to niekoniecznie są dobre nawyki.
Zapomniałem wczoraj tutaj napisać, ale dodatkowo zdarza mi się, że końcówkę "-ść" wymawiam jako "-(j)ś". Przykłady: cześ, ijś, szejś, jeś
No to jest akurat w miarę częste w szybkiej mowie, choć może też wystąpić wariant bez tego "j", np. bardzo częste "cześ".Prauda. Myślę, że to jedno z zjawisk fonetycznych, które może zajść za naszego życia - w końcu nie wiem czy język polski utrzyma pozycje s-sz-ś na stałe. Często przed ową miękką szczelinówką pojawia się j, a owa czasem staje się twarda, czasem upraszcza się grupa (podobny proces już zaszedł: wiejski, ojciec etc...). Mi cześć zdarza się wypowiedzieć jako /cześś/ - z długim /ś/. Jestem ciekaw czy ten proces zachodzi tylko w wygłosie, czy też przed spółgłoskami i czy dotyczy nosówki ń kojn?
CytujNo to jest akurat w miarę częste w szybkiej mowie, choć może też wystąpić wariant bez tego "j", np. bardzo częste "cześ".Prauda. Myślę, że to jedno z zjawisk fonetycznych, które może zajść za naszego życia - w końcu nie wiem czy język polski utrzyma pozycje s-sz-ś na stałe. Często przed ową miękką szczelinówką pojawia się j, a owa czasem staje się twarda, czasem upraszcza się grupa (podobny proces już zaszedł: wiejski, ojciec etc...). Mi cześć zdarza się wypowiedzieć jako /cześś/ - z długim /ś/. Jestem ciekaw czy ten proces zachodzi tylko w wygłosie, czy też przed spółgłoskami i czy dotyczy nosówki ń kojn?
Przecież to jest prawie niewymawialne.E tam. Przecież chyba nikt nie ma problemu z wymówieniem słowa kombajn.
Już nie wspominając o biednych Niemcach i Anglikach, którzy muszą się mierzyć z takimi słowami jak /majn/, /fajn/, /lajn/, /zajn/, /dajn/, /rejn/, /pejn/, /sejn/, /vejn/...Przecież to jest prawie niewymawialne.E tam. Przecież chyba nikt nie ma problemu z wymówieniem słowa kombajn.
U mnie zauważyłem wymowę właśnie taką. Poznań wymawiam Poznajn na przykład. O tym niedawno temu tutaj nawet pisałem.
karp [karpʲ]A jsk wymówisz nazwisko Gołąb, jeśli odmienia się zgodnie z normą (https://dobryslownik.pl/slowo/Go%C5%82%C4%85b/164523/4/)?
Wrocław [ˈvrɔ.t͡s̪wafʲ]
Tak, występuje u mnie wtórne zmiękczenie wygłosu pod wpływem przypadków zależnych. Kiedyś dziwiłem się nawet, że w alfabecie polskim nie ma "p" z kreską.
Nie uznaję takiej odmiany.karp [karpʲ]A jsk wymówisz nazwisko Gołąb, jeśli odmienia się zgodnie z normą (https://dobryslownik.pl/slowo/Go%C5%82%C4%85b/164523/4/)?
Wrocław [ˈvrɔ.t͡s̪wafʲ]
Tak, występuje u mnie wtórne zmiękczenie wygłosu pod wpływem przypadków zależnych. Kiedyś dziwiłem się nawet, że w alfabecie polskim nie ma "p" z kreską.
karp [karpʲ]
Wrocław [ˈvrɔ.t͡s̪wafʲ]
Tak, występuje u mnie wtórne zmiękczenie wygłosu pod wpływem przypadków zależnych. Kiedyś dziwiłem się nawet, że w alfabecie polskim nie ma "p" z kreską.
Nie wiem czemu ale zauważyłem u mnie srebrno, a nie srebro. Jakoś wydaje mi się to więcej naturalno, przecież nie mówimy srebry...Sufiksem jest tu -ny, a nie -y.
Nie wiem czemu ale zauważyłem u mnie srebrno, a nie srebro. Jakoś wydaje mi się to więcej naturalno, przecież nie mówimy srebry...Sufiksem jest tu -ny, a nie -y.
A twoja reanaliza tego wyrazu jako podstawy [srebrn+] i sufiksu [+y] zasugerowała mi, że to nie było jasne.
Tam jest końcówka -ny.
Szczerze, to ja też nie rozumiem o co Ci chodzi :P
Nie wiem czemu ale zauważyłem u mnie srebrno, a nie srebro. Jakoś wydaje mi się to więcej naturalno, przecież nie mówimy srebry...