Poza tym, bardzo nie chciałbym, żebyśmy pod tym względem wzorowali się na Francji (Paryż i nic - Warszawa i nic), bo pod względem równowagi bliżej nam do Niemiec. Warszawa-Berlin, Kraków-Monachium, Poznań-Frankfurt, GOP-Ruhra, Hamburg-Trójmiasto, czy jakoś tak. Jesteśmy zregionalizowani, a tożsamość regionalna również jest, tylko pod skórą. Wiele nie trza, by ją obudzić, tylko niech to nie będzie emancypacja bogatych regionów (GOP, w którym powodzi się - paradoksalnie - względnie dobrze) kosztem biedniejszych - a temu tylko ostatnio regionalizm służy.
Nasze regiony były i są bardziej ze sobą organicznie związane niż regiony niemieckie, ale jesteśmy mniej zcentralizowani niż Francja. Myślę, że drzemie w nas sentyment za lokalnym krajobrazem, za typową architekturą, i - nawet - za gwarą, choć jednocześnie, ze schizofrenicznym sadyzmem, ją zabijamy, gdzie wypuści kiełki.