Pora się wziąć do roboty.
No przyjemne, choć zawsze mnie zastanawiał sens passivusa, który i tak musi dorabiać na boku jako jeden z pozostałych przypadków. Bo gdy wołam syna opiekuna, to ten syn i tak pełni rolę biernika, gdy woła mnie syn opiekuna, to i tak ten syn jest podmiotem i tak samo, a gdy stoję przy synu opiekuna to i tak ten syn jest lokatywem.
Chodzi Ci chyba o possesivusa? W zaprezentowanych przykładach ukazałem jedno z jego użyć, chyba to w sumie podstawowe. Pokażę jeszcze jak wygląda proces nazywania rzeczy. Do tego wykorzystuje się słówko "lēj" ['leːɣ]. Oznacza ono dokładny zakres znaczeniowy innego słowa, do którego jest przypisane. W sumie może pełnić funkcję jakby "zaimka znaczenia". Np. jeżeli w tekście pojawi się słowo "drangur" (pułapka), potem wyrażenie "drangur lēr" ("znaczenie/esencja pułapki"), a potem samo "lēj", będzie się to "lēj" odnosić do nie konkretnej pułapki jako obiektu namacalnego, ale do jej idei. Można w tjevango powiedzieć "zastawiłem (zrobiłem) pułapkę" - "vranganētl drìangur" [vra.ŋga'neːθ 'draŋgur]. Potem, w dalszej części tekstu może pojawić się wyrażenie z zaimkiem, które przetłumaczylibyśmy jako "zastawiłem (zrobiłem) ją". I tu nasuwa się pytanie. Czy pod tym zaimkiem kryje się znaczenie "zastawiłem pułapkę" w sensie przedmiot fizyczny (ściąłem drzewo na deski, kupiłem liny, powiązałem je na supły i złożyłem z nich konstrukcje, która umożliwi mi złapanie zwierzyny), czy metaforyczny (zaczekałem z mieczem w krzakach, aż wyskoczy na mnie zwierz - w sumie tę sytuację po polsku określilibyśmy bardziej jako "zasadzka"). W pierwszym wypadku powiemy "vranganētl 'ur", w drugim - "vranganētl llej".
Każdy wyraz posiada dokładnie jeden przypisany do siebie "lēj" - niejaki "kod genetyczny", informacje, które decydują o całkowitym znaczeniu wyrazu. A jako, że ten "kod" ma fizyczną reprezentację w postaci tego zaimka, można nim manipulować.
Używa się takiej manipulacji w dwóch przypadkach. W pierwszym chcemy nadać całkowicie nowemu wyrazowi jakieś znaczenie. W drugim wyrazowi o starym znaczeniu nadajemy znaczenie nowe.
1) Na potrzeby toku rozumowania chcemy stworzyć jakieś pojęcie od podstaw. Tworzymy więc wyraz pozbawiony początkowo znaczenia, lub bierzemy wyraz pozbawiony znaczenia (przez brak jego znajomości) dla odbiorcy/nadawcy, a w rzeczywistości takie posiadający np. "būrgūr" (napój). Chcemy teraz, aby uzyskał on znaczenie innego wyrazu - jego "lēj". "Būrgūr" możemy opisać jako "rzecz do picia/którą się pije" - "lìatl tlanlinē" ['ʎaθ θaʎi'nɛː]. A więc napiszemy równoważnik zdania:
-
Būrgūr lìanī tlanlinē lēr - tłumaczymy jako "Picie to coś, co się pije)
['buːrguːr ʎa'niː θaʎi'nɛː 'leːr]
{napój
NOM.SING rzecz
POSS.PAS pić
INF.ALL znaczenie
POSS.AC}
Zobaczmy, co tutaj zaszło. Użyte zostały trzy elementy w szyku posiadania: 1->2->3
1 - jest to wyraz, który chcemy nazwać/określić/zdefiniować. Może on być w dowolnym przypadku, w zależności od kontekstu zdania.
2 - jest to znaczenie wyrażone opisowo, które ma posiadać nasz wyraz 1. Jest ono w possesivusie pasywnym, gdyż jest elementem pośrednim w zbiorze posiadania wyraz[znaczenie(lēj)].
Warto jednak w naszym zdaniu zwrócić uwagę, że czasownik "pić" jest w formie bezokolicznika odmienionej przez allatyw, który wyraża cel, coś do czego się dąży. A więc czasownik przez niego odmieniony wskazuje na czynność, która ma zamiar być wykonana, wypełniona. Pasywny jest tu wyraz "rzecz", gdyż czynność jest wykonywana na niej: "coś, co się pije -> coś, co jest pite/ma być pite". Gdyby był on aktywny ("lanī"), całe wyrażenie oznaczałoby "rzecz, którą się pije/która służy do picia" i de facto pełniłby rolę narzędnika. Z góry jednak wiadomo, że nigdy to wyrażenie nie będzie oznaczać "rzeczy, która pije", gdyż odmieniony czasownik przez przypadek nie będący wynikiem składni zdania podrzędnego nie tworzy nigdy związku podmiot-orzeczenie.
3 - jest to zawsze wyraz "lēj" w possesywie aktywnym, jako rzecz, którą posiadają wszystkie zbiory wyraz[znaczenie(lēj)] - jest więc posiadana i przez wyraz 1, i przez znaczenie 2.
2) Potrzebujemy istniejącemu już wyrazowi (lub znanemu odbiorcy/nadawcy) przypisać ponownie inne znaczenie. Przykładowo mamy jakiś wywód filozoficzny i nagle nasz zwykły wyraz būrgūr (napój) musi stać się uogólnieniem, esencją czegoś, co pozwala nam żyć. Napiszemy więc następujący równoważnik:
-
Būrgūr vàlìanī tlanlinē bînlatl-gè lēr - tłumaczymy jako "Napój to nie coś, co się pije, a esencja [życia]"
['buːrguːr vʌʎa'niː θaʎi'nɛː 'bʲiːʎaθge 'leːr]
{napój
NOM.SING nie
PRAEP.KL.NEG.-rzecz
POSS.PAS pić
INF.ALL gè
PRAEP.KL.NEG.SKŁ. znaczenie
POSS.AC}
Składnia jest podobna, jednak została poddana pewnej podyfikacji. Na schemacie posiadania można przedstawić ją w ten sposób: 1->[2a-fałsz/2b-prawda]->3
1 - jak wyżej
2a - jest to znaczenie, które jest standardowo przypisane do wyrazu. Musi więc zostać zanegowane inicjatorem klauzulii negacji và-, który jest w postaci klityki.
2b - jest to nowe znaczenie, które ma być przypisane do wyrazu. Skąd pojawiła się klityka klauzuli negacji składni -gè? O tym później.
3- jak wyżej.
Zajmijmy się teraz klityką -gè. Jak już wcześniej pisałem, szyk w języku ma znaczenie semantyczne:
-
Kàn kvanlur tlanlotl gę̄rātjonō - Człowiek pije wino - zdanie oznajmujące SVO
-
Kàn tlanlotl (Artę̄n) kvanlur gę̄rātjonō - Człowiek pije wino (przez Artura)/Człowiek został poczęstowany winem (przez Artura) - zdanie kauzatywne VSO
Wyraz Artę̄n to rzeczownik "Artur" w lokatywie. Zwykle przypadek ten służy do określania miejsca i przestrzeni, gdzie dzieje się akcja zdania. Jednakże kiedy w tym przypadku znajduje się rzeczownik w zdaniu z konstrukcją kauzatywną (np. oznaczający osobę), który nijak takim miejscem być nie może (lub wiadomo o co chodzi z kontekstu), to wtedy służy do określania sprawcy, lecz nie wykonawcy czynności orzeczenia. Tłumaczy się to tym, że w Tjevango czynność odbywa się "w warunkach styczności fizycznej/mentalnej" wykonawcy ze sprawcą. Jednakże taki rzeczownik gdy jest w zdaniu niekauzatywnym, oznacza on bliskość, obecność:
-Kàn kvanlur tlanlotl Artę̄n gę̄rātjonō - Człowiek pije wino, a Artur stoi obok/z Arturem (który niekoniecznie pije)/obok Artura - zwykłe zdanie oznajmujące SVO.
Wróćmy jednak do klauzuli negacji składni z inicjatorem "gè". Inicjator owy może pojawić się w trzech postaciach:
1) Jako akcentowany przyimek zyskujący iloczas, negujący całą wartość semantyczną składni:
-
Kàn tlanlotl (Artę̄n) kvanlur gę̄rātjonō - Człowiek pije wino (przez Artura) - kauzatywne VSO
-
Gē kàn tlanlotl kvanlur gę̄rātjonō - Człowiek pije wino - szyk kauzatywny VSO, lecz znaczenie zwykłego zdania oznajmującego.
W ten sposób tworzy się zdanie z szykiem przestawnym
2) Jako nieakcentowana proklityka, która wyłącza tylko ten jeden wyraz z całej składni:
-
Kàn tlanlàtl Artur kvanlur gę̄rātjonō - Artur i człowiek piją wino (przez kogoś) - szyk kauzatywny VSO
-
Kàn tlanlàtl Artur gèkvanlur gę̄rātjonō - Artur i człowiek piją wino (Artur przez kogoś, a człowiek sam z siebie) - Mamy tutaj zdanie kauzatywne z podmiotem złożonym, lecz wewnętrznie zróżnicowanym. Szykiem mogło by być więc VS1S2O. S1 (Artur) jest objęty normalnie kauzatywnością, jest więc wykonawcą, lecz nie sprawcą. S2 (kvanlur- człowiek) dzięki klauzuli negacji składni jest niejako "wyjęty" z szyku kauzatywnego i zachowuje się jednocześnie jako sprawca i wykonawca czynności.
3) Jako nieakcentowana enklityka, która przedłuża dany szyk na następne słowa. Otóż wiele konstrukcji (np. wcześniej omawiana possesywna) umożliwia jedynie jednemu wyrazowi wejście w związek syntaktyczny. Weźmy omawiany w poprzednim poście przykład:
-
Ītotl drìanāvur mêjenrij mānmār. - wołam syna opiekuna miasta (tłumacząc dosłownie: wołam miasto, które ma opiekuna, który ma syna i tego syna właśnie wołam). Zbiory posiadania można oznaczyć: miasto[opiekun(syn)]
{wołać1.SING miastoNOM.PAS opiekunPOS.PAS synPOS.AC}
-
Ītotl drìanāvur mêjenrij-gè mānmār. - wołam syna opiekuna i miasta (tłumacząc dosłownie: wołam miasto i opiekuna, którzy mają syna). Zbiory posiadania można oznaczyć: [miasto^opiekun](syn)
{wołać1.SING miastoNOM.PAS opiekunPOS.PAS-gèPRAEP.KL.NEG.SKŁ. synPOS.AC}
Jak widać, w tym wypadku kolejne głębsze następujące po sobie zbiory posiadania są odrębnymi wyrazami (coś jak wyrażenie po polsku "syn ciotki matki ojca wujka stryja żony brata siostry męża", gdzie zmiana kolejności wyrazu zmieniłaby informację, gdyż są połączone liniowo). Aby więc zrównać "na jeden szczebel" dwa wyrazy, stosuje się tę enklitykę. Może może dobitny przykład dla ilustracji:
1) przyjaciel siostry żony brata - brat ma żonę, która ma siostrę i ta ma przyjaciela
2) przyjaciel siostry żony-gè brata - brat ma żonę, która jest jego siostrą i ta osoba (żona i jednocześnie siostra) ma przyjaciela. Kazirodztwo D:<
A więc w przykładzie z konstrukcją possesywną:
-
Būrgūr vàlìanī tlanlinē bînlatl-gè lērTa enklityka -gè zrównuje w pozycji frazę vàlìanī tlanlinē i bînlatl i schemat posiadania wygląda wtedy tak: wyraz[[FAŁSZ:rzecz do picia/PRAWDA:esencja](znaczenie)]
Gdyby jej nie było, ten schemat wyglądałby tak: wyraz{-rzecz do picia[esencja(znaczenie)]} - zbiór {rzecz do picia} jest zaprzeczony, więc nie istnieje, a więc jego podzbiory również nie istnieją i wychodzi na to, że to zdanie nie ma sensu.
Z chęcią opiszę jeszcze w tym poście kilka rzeczy:
KOLEJNE REFORMY
1) Wywaliłem krótkie [ɛ]
2) Mała reforma ortografii:
- jako że nie ma już krótkiego [ɛ], każde krótkie "e" to od dzisiaj [e]. Grafem <è> stał się więc praktycznie zbędny. Zachowałem go jednak w sytuacjach, kiedy potrzeba zachować krótką samogłoskę /e/, która nie wynika z budowy sylaby (np. w omawianym "gè"). Dlatego w tym poście pisałem już "tjevango", a nie "tjèvango".
- obrzydliwy grafem [ḕ] oznaczający długie [eː] został zastąpiony przez <ē>.
- fonem długiego "e otwartego" [ɛː] reprezentowany dotychczas przez <ē> uzyskał nowy grafem <ę̄>. Wziął on się z oznaczenia "e otwartego" w "A short grammar of Middle English" J. Flisiaka, który nie używał go do transkrypcji, a do wyróżnienia samogłoski długiej otwartej w tekście (używał grafemów <ę̄> i <ǭ>). Na początku mnie to raziło jak diabli, ale potem tak mi się to spodobało, że postanowiłem to tutaj zaimplementować. Tłumaczyć to sobie należy chyba tym, że "ogonek" znajduje się na dole grafemu, co odciąża górę tekstu.
3) Okazuje się, że mój język jest na granicy fleksji i aglutynacji.
4) Oficjalnie ogłaszam, że opisywany tutaj język jest prajęzykiem, a więc będzie mi dopiero od teraz ewoluował, a prawdziwe tjevango dopiero powstanie. Póki sobie wszystko pisałem na papierze to było ok, ale jak zacząłem mówić na głos teksty, zauwazyłem, że pojawiły mi się nosówki przed [ŋg] i [ŋk], zbitka "uvl" [uʋ] przeszła mi w długie /ū/ oraz plątał mi się porządnie język w zbitkach płynnych i szczelinowych. Będę więc na bieżąco opisywał zmiany, jakie mi zaszły praktycznie same.
Nosówki zacząłem wymawiać dosyć konsekwentnie i zastanawiam się nad wprowadzeniem grafemów <ã, ẽ, ĩ, õ, ũ,>. Grafem <ę̃> uwielbiałbym <3. Byłoby to ważne, gdyż takie samogłoski nosowe wskutek wchłonięcia [ŋ] przed [k,g] byłyby długie. Jednak uważam, że taka ingerencja w zapis byłaby zbyt poważna i na tym etapie rozwoju języka zbyt postępowa, a społeczeństwo tjevangono, jako kreowane na starożytne, byłoby raczej konserwatywne w tej kwestii.
Miałbym też do was pytanie. Czy jeśli pojawiły mi się nosówki przed [ŋ], to muszą się też pojawić przed [m] i [n]? Wolałbym jednak tego uniknąć, bo wyrazy stały by się jednymi wielkimi nosówkami...
I jeszcze jedno. Zwykła fleksja przeszła mi na coś w rodzaju aglutynacji. Powiedzcie, jak jest bezpieczniej skategoryzować ten język? Słowotwórstwo przejawia cechy podobne do tych indoeuropejskich (jakby "okrzepła aglutynacja").
***
W następnym odcinku: słowotwórstwo i zreformowana odmiana czasownika przez przypadki.