Co myślicie o nadrodze (rodzaj nijaki) dla tramwaja?
Procesy fonetyczne! Jak już coś, to nadroże. Po czesku to oznacza dworzec.
Ale poloniok nie chciał tu chyba urobić rzeczownika za pomocą przyrostka -e, ale po prostu znominalizować wyrażenie przyimkowe. Brzmi to niby głupio, ale już nie takie rzeczy się w mowie potocznej widziało.
No o to mi chodziło, ale ze względu na "brzydkość językową" odrzucam to i kieruję się ku
nadroże (bo sens tego słowa w sumie jest jeszcze zrozumiały i być może dopuszczały!).
Miałem to tak na myśli, iż dawno temu (w takiej alternatywnej Europie), gdy tramwaje trafiły do Polski (lub obszar polsko-języczny), to zamiast używać nową nazwę "tramwaj", starszy ludzie - ze względu na żaden interes na "nowe określenia" - zaczęli nazwać go potocznie "to na drodze". To się tak upowszechniło że zdecydowało się na przyjęcia słowa "nadrodze", rodzaj nijaki, do języka polskiego. To słowo w taki sam sposób by się stworzyło jak "przydasię" na przykład.
Ale widzę, że żadna normalna Rada Językowa by wprowadziła takie słowo do języka
PS: Być może że dworzec to kalka z niemieckiego (porównaj
dworzec kolejowy vs
Bahnhof). A więc może zaraz coś innego pomyśleć dla dworca. Tylko tak z ciekawości pytam: Czemu Czesi nazywają go
nadroże, która to ta "logika" owego słowa? Mi lepiej pasuję dla tramwaja, a dla dworca może coś w stylu
postojnisko...