Ja tam bym utrzymał rozróżnienie między zdaniem, a niezdaniem, czyli zbiorem wyrazów nieposiadających orzeczenia. Tylko, że w polskim ta reguła jest uproszczona do idiotyzmu pt. czasownik w formie osobowej i też zawsze uważałem to za głupie.
Bo np. ja czuję wyraźnie, że "na stole" albo "wczoraj" albo "kanapkę" albo "przy użyciu ciężkiej gazrurki" to nie są zdania, bo wymagają czegoś innego, aby mogły opisywać rzeczywistość. Mogą być odpowiedzią, dodatkiem do zdania, ale same nie występują, bo nic nie znaczą.
Ale "natychmiast mi stąd spierdalać" albo "to mój ojciec" albo "nic nie słychać" to jak najbardziej zdania.