Wylosujemy ze słownika - urojonego, znajdującego się w naszej głowie - 4 przykłady:
kupować v. trans.
handlować v. intrans.
jeść v. trans.
iść v. intrans
Ilu argumentów wymaga "kupować" (trans.)? Dwóch (agensa i pacjensa), ponieważ trzeba powiedzieć: "Ktoś kupuje coś". Nawet jeżeli można rzec "Ktoś kupuje", to jest to nacechowana ogólnością wersja pierwszego zdania, no i po niej też możemy postawić "coś": "Ktoś kupuje (coś)" i wiemy, że brzmi to OK. A skoro tak, to możemy też odwrócić toto w stronę bierną.
Ilu argumentów wymaga "handlować" (intrans.)? Jednego (tylko agensa), trzeba powiedzieć: "Ktoś handluje". Nie można powiedzieć "Ktoś handluje coś". Można wprawdzie powiedzieć "Ktoś handluje czymś", ale "czymś" jest tu nie argumentem, a określeniem, bo takiego zdania nie można odwrócić w stronę bierną.
Podobnie z "jeść" i "iść". Nawiasem mówiąc, mój papierowy słownik polskiego z lat 60. nie informuje o (nie)przechodniości czasowników. Większość słowników angielskiego czyni to. Tak czy siak, nic to nie zmienia w fakcie, iż przechodniość jest cechą leksykalną czasownika, to jest przypisaną danemu czasownikowi raz na zawsze - nie można odmieniać przez przechodniość, to absurd.
PS. To niby banały, ale w sumie wałkowanie tego problemu pozwala potem lepiej zrozumieć ergatywność.