Ok, w sprawie czasu, rozumiem, że określenie za tydzień w piątek jest przybliżone.
Natomiast, jeśli profesor mówi na końcu wykładu, do zobaczenia za tydzień, to zawsze mogę przyjąć punkt czasowy, początek wykładu, od którego będę liczyć tydzień i będzie to dokładnie, nie tylko chwilę mówienia(Wiem, tłumaczyłaś to linijką, zgoda, ale zawsze mogę).
Generalnie, chciałem rozłożyć na czynniki pierwsze jak powinno się rozumieć(itp. określenia) określenie czasu(według mnie dosyć sprzeczne) za tydzień w piątek. Jakoś mózgownica wnioskuje, że chodzi o przyszły piątek, jeśli mówię to w poniedziałek to myślę = za tydzień w piątek = za 7 dni w piątek = za 7 dni od dzisiaj i doprecyzowanie w piątek = za 7 dni od najbliższego piątku = może jeszcze inaczej, a jak myślę?, czyli którą równość wybieram, to takiego to nabiera znaczenia, więc się pytam jak myśleć o tym?
Napiszesz jest to potoczne określenie, nieprecyzyjne i wszyscy rozumieją o co chodzi, ale jakoś to znaczenie musi powstawać.