Pytania różne a rozmaite

Zaczęty przez Mścisław Bożydar, Sierpień 16, 2011, 23:29:20

Poprzedni wątek - Następny wątek

Τόλας

#1965
A czy ten Twój językoznawca prowadził jakieś badania nad znaczeniem przyimka "za" w tym kontekście? Robił jakieś ankiety wśród reprezentatywnej grupy rodzimych użytkowników polszczyzny? Jeśli nie, to jest to tylko jego osobista opinia. My też tu wyrażamy opinie, a nie przeprowadzamy badań. Bym jednak prosiła nie powoływać się na anonimowych językoznawców, których zdanie w temacie waży tyle samo, co zdanie każdego uświadomionego lingwistycznie człowieka. Przyimek "za" znaczy, co znaczy, i z moich obserwacji dokładnie to samo zarówno w polszczyźnie potocznej, jak i literackiej. Jeśli ten językoznawca ma inne odczucia, to ok. Liczy się jednak przeciętne rozumienie języka, a nie indywidualne widzimisię. A jeśli podpiera się swoim naukowym autorytetem, proszę przedstawić badania w tym temacie. Albo niech przynajmniej poda jakieś cytaty, gdzie pola znaczeniowe ww zaimka (w tym aspekcie, bo samo słowo ma wiele funkcji) w mowie potocznej i oficjalnej się rozjeżdżają.

render

#1966
Czyli określenie, za tydzień w piątek wypowiedziane we wtorek jest poprawne, mimo 7  dniowego znaczenia tygodnia? Jak to rozumieć, no to chyba wybieram intuicję, bo z liczeniem 7 dni to się nie dogadamy? Czy jest to poprawne?, w oficjalnej mowie i piśmie wydaje się, że nie, bo nie ma tam miejsca na intuicję tylko są słownikowe precyzyjne znaczenia słów. Więc język potoczny=intuicyjny jest niepoprawny.
  •  

Τόλας

#1967
W języku oficjalnym nie używa się formuły "za tydzień w piątek" nie dlatego, że jest niepoprawna, ale dlatego, że wyraża się w nim zdarzenia umiejscowione w czasie w inny, nie względny sposób. Nie otrzymasz listu z urzędu z obowiązkiem stawienia się "za tydzień w piątek po godz. 10", tylko z precyzyjną datą i godziną.

Potocyzmy nie są "niepoprawną" częścią języka, język potoczny stanowi inną warstwę komunikacji i odpowiada innym potrzebom niż oficjalny. Profesor prowadzący wykład raczej nie użyje tego zwrotu, tym bardziej w wersji pisanej, ale może go użyć po wykładzie np. "widzimy się w piątek za tydzień" i nikt nie będzie uważać tego za językowe faux pas. To jest kwestia stylu języka oficjalnego, a nie poprawności/niepoprawności.
"Za tydzień w piątek" wypowiedziane we wtorek jest wystarczająco konkretne, żeby być pewnym, o który dzień chodzi. A zwrot "za tydzień" jak wcześniej pisałam, nie oznacza "za siedem dni i ani sekundę wcześniej lub później", lecz wskazuje przybliżoną odległość w czasie.

render

#1968
Oki doki. Ale, tak jeszcze, rozumiem, że określenie za tydzień jest przybliżone. Natomiast np. mówiąc za tydzień w programie na jego końcu, zawszę mogę przyjąć punkt czasowy od, którego liczę czas, nie chwilę mówienia, a początek programu i mam doķładnie?
  •  

render

Jeszcze odnośnie, tego o czym już pisałem wcześniej, kupno i strata.
Toyatl, jeśli kupiona rzecz uległa zniszczeniu(stracone pieniądze), to można przyjąć taką wersję: kurde trzeba było nie kupować tej rzeczy, bo jak się okazało rzecz uległa zniszczeniu, więc okazało się, że wydane pieniądze były niepotrzebnie, a tym samym powiedzenie, że straciłem 100 zł(zakładam, że tyle kosztowała rzecz), odnosić do kasy wydanej w sklepie. A może przyjmuję błędne założenia?
  •  

Τόλας

To są błędne założenia. Bo to, ile straciłeś, zależy np. jak długo tę rzecz posiadałeś i w jakim stopniu zdołałeś wyciągnąć z niej profity. Jeśli n.p. kupiłeś za stówkę malucha i przez miesiąc wyrywałeś na niego panny pod Biedronką, a potem jakiś oszalały słoń, który uciekł z cyrku, ci go stratował dokumentnie, no to przecież trudno założyć, że straciłeś dokładnie taką samą sumę, jaką dałeś za to cudo techniki. Na ile zł wyliczysz te niezliczone przygody, ten wiatr we włosach, kiedy prułeś czterdziestką hajłejem z Kruszy Duchownej do Ludziska? I z powrotem? Więc powtarzam, co pisałam ci wcześniej - nie wiadomo, jaką stratę ponosisz w chwili utraty rzeczy. Można tylko próbować szacować.
  •  

render

Ok. Jasne, dzięki za zdanie.
  •  

render

Ok, w sprawie czasu, rozumiem, że określenie za tydzień w piątek  jest przybliżone.
Natomiast, jeśli profesor mówi na końcu wykładu, do zobaczenia za tydzień, to zawsze mogę przyjąć punkt czasowy, początek wykładu, od którego będę liczyć tydzień i będzie to dokładnie, nie tylko chwilę mówienia(Wiem, tłumaczyłaś to linijką, zgoda, ale zawsze mogę).

Generalnie, chciałem rozłożyć na czynniki pierwsze jak powinno się rozumieć(itp. określenia) określenie czasu(według mnie dosyć sprzeczne) za tydzień w piątek. Jakoś mózgownica wnioskuje, że chodzi o przyszły piątek, jeśli mówię to w poniedziałek to myślę = za tydzień w piątek = za 7 dni w piątek = za 7 dni od dzisiaj i doprecyzowanie w piątek = za 7 dni od najbliższego piątku = może jeszcze inaczej, a jak myślę?, czyli którą równość wybieram, to takiego to nabiera znaczenia, więc się pytam jak myśleć o tym?
Napiszesz jest to potoczne określenie, nieprecyzyjne i wszyscy rozumieją o co chodzi, ale jakoś to znaczenie musi powstawać.
  •  

CivilixXXX

Ježeli profesor mówi, iž widzimy się za tydzień, to prawdopodobnie mász jeden wykład w tygodniu. Wtedy siłą rzeczy musi być za równo tydzień.
Sei Kryoutxtuo Ki
  •  

Τόλας

Ale język działa w dużej mierze na domysłach, kontekstach, kodach zrozumiałych dla jego użytkowników. Definicja znaczenia danego słowa to rozmyta plama, większa lub mniejsza, a nie punkt. Słowo tydzień po polsku znaczy oczywiście 7 dni, ale chyba zgodzimy się, że intuicyjnie 7 dni jest bardziej precyzyjne niż tydzień. Bo tydzień jest większą plamą, tzn. pole jego znaczenia jest większe, niż wyrażenia 7 dni. To jest całkiem normalne. Pola znaczeniowe są różne dla różnych języków, a nawet mogą się w całości nie pokrywać. Np. ang. słowo nation ma szersze znaczenie, niż polskie nacja. Tak samo się dzieje w obrębie jednego języka. Słowo niebieski ma szersze znaczenie niż błękitny. Gdyby rzeczony profesor powiedział we wtorek: " Widzimy się za 7 dni w piątek." to nie brzmiałoby to logicznie. Użycie słowa tydzień nie wywołuje już w słuchaczach dysonansu.
  •  

render

Ok,  rozumiem. Więc według tego rozumowania oznacza, że określenie rok temu w lecie(pytałem o to wcześniej), wypowiedziane dzisiaj, też jest poprawnym? Mimo tego, że ubiegłe lato było jakieś 5 miesięcy temu, czyli rok temu = 5 miesięcy, no mamy jeszcze pojmowanie rocznikowe, więc prędzej to odnosić do rocznika.
Chciałem po prostu, wypowiedzi sprowadzać do konkretnych znaczeń słów dla określeń czasu.
  •  

Τόλας

To nie ma związku z poprawnością czy niepoprawnością, tylko z precyzją komunikatu. Pisałam o tym wcześniej. Precyzja i kontekst. Jeśli dzisiaj powiesz "Rok temu latem", to rozmówca z kontekstu wywnioskuje, albo się dopyta, o które lato chodzi. A jeśli powiesz "10 lat temu latem", no to mimo, że można by było sformułować to wyrażenie dokładniej, to większość kumatych ludzi się domyśli, że chodzi o lato roku 2009. Prosta zasada - zależy ci na precyzji, wyrażaj się precyzyjnie. W przeciwnym razie można przyjąć, że kładziesz akcent na inny aspekt niż czas akcji. Tak to jest: rok w potocznym, nie astronomicznym, znaczeniu jest mniej precyzyjnym terminem niż 365,25 dnia.

render

#1977
Ok. Więc moje głupkowate odliczanie czasu, od takich punktów czasu, aby było dokładnie jest bez sensu, takie wyobrażenie sobie odcinków czasowych, określanych przez przimek "za"?
Czyli generalnie odlicza się czas od chwili mówienia, chyba, że kontekst mówi inaczej, a wyobraźnia to już sprawa osobista.
  •  

render

#1978
Cytat: CivilixXXX w Styczeń 16, 2019, 11:42:14
Ježeli profesor mówi, iž widzimy się za tydzień, to prawdopodobnie mász jeden wykład w tygodniu. Wtedy siłą rzeczy musi być za równo tydzień.

No nie do końca, jeśli potocznie nie traktujesz określenia za tydzień, to twoje dokładnie za tydzień, to koniec wykładu(wtedy prof. powiedział do zobaczenia...), a zobaczysz się z profesorem przy rozpoczęciu wykładu, więc wcześniej niż dokładny tydzień 7x24h?😀
  •  

CivilixXXX

Mówiąc tydzień chodziło mi o 7 dni. Ty, render, juž názwyczajniéj trollujesz z tym za tydzień, za rok itp.
Sei Kryoutxtuo Ki