Dzięki, chłopcy, za dobre słowa. Zwłaszcza serce grzeje wspominanie o ahtialańskim jak o czymś wybitnym, kiedy w sumie jedyne, co nadaje mu rangę, jest to, że jest stary, i się strasznie rozrósł (ma bardzo duży słownik jak na to co nasza społeczność tworzy i nawet bogatą literaturę). Ale to nadal nooblang, po prostu bardziej dojrzały.
Odniosę się do poszczególnych komentarzy, powiem jak ja to widzę.
chej, mam pomysł na pismo, niech każda litera wygląda jakoś ładnie (według mnie)" i zdarzył się etap kolejny, to jest "tym pismem trzeba w końcu jakoś sprawnie pisać, ergo symbole muszą się nieco uprościć/łączyć, żeby pisanie było płynne i w miarę szybkie"
W moim przypadku to raczej było to, co zawsze kształtuje ten język: chwilowy kaprys, potrzeba zmian, albo pomyłka, której efekt tak mi się spodobał, że go zaakceptowałem. Pismo ahtialańskie w swojej naturze jest bardzo, ale to bardzo kanciaste (wielkie litery), a mniejsze litery tworzę tylko tak, żeby uniknąć błędów powodowanych przez moją dysgrafię. Wobec tego np. czasem dostawiam jakiś dodatkowy szlaczek do literki bo ręka z rozpędu i tak by go maznęła. Pewna mieszanina kanciastych liter i ładnych robaczków mi się podoba, na pewno nie podoba mi się ani
takie coś, ani pismo arabskie (chociaż kaligrafia gołsterowska wgniata w krzesło).
Fakt faktem: to wszystko też nie znaczy, że niektórych zmian nie wszcząłem tylko dlatego, że litera była brzydka. Pozwólcie, że pokażę, jak zmieniała się mała litera "a":
W 2005 roku projektowałem małe litery, nie zawsze na podstawie wielkich, "bo łacinka ma duże i małe to ja też chcę" (t. chłodny czternastolatek). Dość szybko stwierdziłem, że wygląda jak pentagram, a ponieważ szatan to zło, brudas i słucha metalu, to zacząłem to zmieniać, ale potem za bardzo upodobniło się to do greckiej alfy - i choć nie miałem nic przeciwko temu skojarzeniu, w końcu COŚ poszło bardzo nie tak i "a" wygląda tak jak wygląda.
Niemniej, uważam, że to pismo ma swój własny charakter, i to mnie zadowala.
Co do transkrypcji ahtialańskiego: wiem, że jesteś przywiązany do cyrylicy, ale zdaje się ona być naprawdę zbędna.
Z tą opinią naprawdę się nie zgadzam. Obowiązkowe i oficjalne przestawienie się na łacinkę cztery lata temu było kompletną katastrofą, nie dość że powstały alfabet był do granic szpetny, to jeszcze niepraktyczny. Ahtialańska cyrylica lepiej sobie radzi z fonetyką ahtialańskiego i do tego ma własne charakterystyczne akcenty, takie jak użycie łacińskiego "s" w charakterze [ s ] (tłumaczone tym, że jakoby w tej cyrylicy grafem dla [ s ] pochodzi od sigmy końcowej lub od wielkiej litery). Ostatecznie przestawiłem wszystko z powrotem na cyrylicę i jestem w trakcie przekładania każdego słowa w słowniku z łacinki na cyrylicę.
Ale taka cyrylica, kojarząca się mi z najdalszymi zadupiami Rosji, nadaje temu językowi rumieńców.
To!
No i nagrania, żądam jakichś nagrań, bo chyba nigdy nie słyszałem ahtialańskiego.
Oj, to trzeba będzie naprawić. Ale już może nie dzisiaj.