Gdzie powiedziałem o anarchizmie? Ten postulat jest UTOPIĄ, słowo "mój system" odnosi się tylko do nierealnych marzeń, bo autor wie, że to by spowodowało zamieszanie.
Tak, właśnie o to chodzi, aby obywatel nie czuł "negatywnych" skutków podatków. Oczywiście nieistnienie pieniędzy wyklucza pojęcie podatku, ale znowu mówię, że to są wymienione utopie w tych założeniach, a w innych punktach są kompromisowe rozwiązania.
Jeśli chodzi o wysokość płac, to tylko można nie wyrazić zgody lub wyrazić zgodę i to TYLKO w wypadku urzędników państwowych i przedstawicieli dużych firm, bardzo nierozsądne byłoby pytanie o płace.
Ogólnie wiecie, że jak jest wolność, to nie ma równości i że jak jest równość, to nie ma wolności. Dlatego oczywiście nie może istnieć anarchia w czystym tego słowa znaczeniu, chodzi raczej o uwolnienie od złych przepisów i różnych form przymusu tak bardzo, jak się da.
Stąd przyjęto zasadę: ktoś może mieć mniejszą wolność, jeśli jest to potrzebne dla bezpieczeństwa oraz ktoś może stać wyżej, jeśli jest to potrzebne dla uznania trudnej pracy. Dotyczy to też ekonomii, przy czym decyzje powinny zapadać "w imieniu całej lokalnej społeczności".
Stąd płace obywateli nie mogą się wiele różnić na tym samym stanowisku i nie ma czegoś takiego jak premie. Można tylko obniżyć płacę w przypadku niewywiązania się z obowiązków, ale wtedy na ogół rozdziela się niezarobione pieniądze między innych pracowników lub za zgodą pracowników odkłada się je na inwestycje. Jest jeszcze nieformalna zasada, że prezes rozdaje część swojego zysku między swoich pracowników.
Ogólnie podatkami są podatki od zysku wynikającego z obrotu dóbr i usług (one idą na inwestycje państwowe, tzn. edukację, coś typu "projekty unijne") i podatek od dochodów (one idą na ubezpieczenia, zasiłki, renty i emerytury, przy czym państwo MUSI zwrócić część podatku w wypadku śmierci płacącego podatki, im więcej lat pracy, tym większa rekompensata). Nie ma dodatkowych podatków typu akcyzy. Wszystkie podatki MUSZĄ być bezpośrednie. Nie ma też zjawiska bezrobocia długotrwałego, bo obowiązuje zasada, że każda młoda firma musi być w ciągu określonego czasu przygotowana na zatrudnienie nowych pracowników. NIE WOLNO też państwu pobierać kar, opłat sądowych i mandatów ze względu na to, że to nie są dobra i usługi, chociaż w wypadku bogatszych obywateli czasem stosuje się wyjątki, ale dzisiaj nie jest to częste. Jest jeszcze zasada, że kto nie może podjąć pracy zarobkowej, bo studiuje, to traktuje się go jak pracownika i dostaje płacę na ogół odpowiadającą średniej krajowej. Podobnie jest z osobami niepełnosprawnymi, ale tyle dobrego, że leczenie niepełnosprawnych ZAWSZE jest z podatków, choć praktyka jest taka, że ich jest mało, bo pewna część z nich poddaje się eutanazji i matki często dokonują aborcji ze względu na wady płodu.
Czyli zasada wyspiarskiego systemu ekonomicznego to: widzialne pieniądze (w postaci płacy) są na prywatne potrzeby, na inne służą tylko zgromadzone zyski (prywatne inwestycje) lub podatki (państwowe inwestycje). Są też inwestycje wspólne, czyli mieszanina tego i tego, z przewagą pieniędzy prywatnych. Druga zasada: obywatele mają spory wpływ na to, jakie wydatki mają być państwowe (właściwie to samorządowe), więc jakby sami decydują, ile podatków ma być odprowadzanych. W ostatnim referendum zwrócono uwagę na obiekty użyteczności publicznej, dostarczanie mediów (gaz, woda, prąd), środki komunikacji, mieszkania, edukację, ubezpieczenia i zasiłki.
Niedługo będzie całkowite wyjście z pieniędzy walutowych, a będą zastąpione tzw. pieniędzmi ilościowymi, które z założenia mają lepiej oddać współczynnik zapotrzebowania na usługę,