Dzisiaj prezentuję pierwszy stworzony przeze mnie konlang derywowany z innego konlangu. Robiłem kiedyś coś podobnego z anatolskim, ale na dużo mniejszą skalę, no i to była raczej ewolucja, a zmiany niewielkie. Tutaj natomiast porwałem się na coś bardziej 'monumentalnego'. Nawiasem mówiąc, od zawsze planowałem stworzenie własnej rodziny językowej, a teraz, kiedy przyszło mi współpracować przy tworzeniu Psiego Świata, wcieliłem rzecz w życie.
Język nazywa się
stàdap trùgil, wywodzę go ze
staɣdap trudakiz. Zapewne zauważyliście, że w prajęzyku większość spółgłosek miało po trzy kontrastujące odmiany (zwykłą, palatalizowaną i faryngalizowaną). Oprócz tego były cztery spółgłoski nienależące do tej grupy (/ʔ h j w/), zwane spółgłoskami pojedynczymi, oraz cztery spółgłoski, mogące być również zgłoskotwórcze (/r l m n/). W drodze ewolucji, system spółgłoskowy uległ dramatycznemu przeobrażeniu. Spółgłoski "zwykłe" i miękkie zlały się ze sobą, dając spółgłoski bezdźwięczne. Natomiast spółgłoski faryngalizowane utraciły faryngalizację, i przeszły w spółgłoski dźwięczne (w uproszczeniu).
W prajęzyku forma rdzenia rzeczownika wyglądała tak: (C1)(C2)VCC.Były tutaj również inne obostrzenia (niektóre dotyczące fonotaktyk całego języka)
1. Spółgłoski z różnych rzędów (na przykład miękkie i faryngalizowane) nie mogły występować w jednej zbitce.
2. W zbitce wygłosowej musiała być przynajmniej jedna spółgłoska rzędowa (i zazwyczaj była ostatnia), a bardzo często były dwie.
3. Samogłoska przednia nie mogła występować przed spółgłoską faryngalizowaną, a tylnia przed miękką - wskutek czego mieliśmy alternacje samogłoskowe - bo niektóre sufiksy wymuszały palatalizację/neutralizację/faryngalizację (patrz punkt 1). Prawo to nie dotyczyło spółgłosek położonych przed samogłoską (co okaże się istotne później).
4. /j/ nie mogło występować w zbitce wygłosowej.
5. W zbitce nagłosowej /j w ʔ h/ nie mogło występować na pierwszym miejscu.
Pierwsze zmiany następowały jednocześnie. Było to (wspomniane już wcześniej) uproszczenie systemu spółgłoskowego, tonogeneza, i uproszczenie deklinacji. Jak wiadomo, w prajęzyku mieliśmy aż 11 przypadków, z których ostały się ledwo cztery (mianownik, dopełniacz, biernik, miejscownik), różniące się tylko tonem (końcówki odpadły zupełnie, zostały tylko pojedyncze spółgłoski w jednej-dwóch formach).
Za to wytworzyły się tony. W nienagłosowych zbitkach spółgłoskowych znikała pierwsza głoska, o ile była rzędowa. W zależności od tego, do którego rzędu należała, taki ton powstawał. Spółgłoski faryngalizowane powodowały ton opadający, palatalizowane rosnący, a zwykłe neutralny. Niedługo później zaczęły znikać spółgłoski faryngalizowane i miękkie, utrzymywanie alternacji samogłoskowych nie miało już sensu. Nieco wcześniej samogłoski przestały korelować przedniość/tylność ze spółgłoską po, i zaczęły ze spółgłoską przed. Wyrównało to większość alternacji samogłoskowych.
Zniknęła samogłoska /æ/. Po miękkich/zwykłych przeszła w /ɛ/ (zlewając się z pierwotnym /e/), natomiast po faryngalnych w /a/ (i zlała się z pierwotnym /ɒ/).
Zanikanie spółgłosek w zbitkach miało też inny ciekawy efekt. Mianowicie, jeśli zbitka była w wygłosie, samogłoska ulegała dyftongizacji (Vi jeśli przed miękką/zwykłą Vu przed faryngalną). Na dyftongach powstawały tony rosnąco-opadające, jak i opadająco-rosnące.
Przykład (formy trugilskie po wyrównaniach. Akut oznacza ton rosnący, grawis opadający. Na dyftongach akut oznacza ton opadająco-rosnący, a grawis rosnąco-opadający):
stàd ‘dźwięk’
Nom /stàd/ < */stɒxˤtˤur/
Gen /stád/ < */stæxt’as/
Acc /staùd/ < */stɒxˤtˤ/
Loc /stad/ < */stæxke/
Wpływ na tony miały również spółgłoski /j w ʔ h/:
/taroù/ < */tarruʔ/ ‘potem’ (dyftong z powodu ostatniej sylaby)
/úmb/ < */ʔumbo/ ‘my ekskluzywne’
/laùgr/ < */ljaxˤr/ ‘człowiek (Acc)’ (dyftong z /u/ powodowany przez /j/, a nie spółgłoskę faryngalizowaną)
/mei/ < */mwe/ ‘partykuła trybu łączącego’ (odwrotnie, /w/ powoduje dyftong z /i/)
/eú/ < */eʔe/ ‘zaimek zastępujący powtórzony zaimek’ (to już w ogóle dziwny przypadek)
Tony rosnące ani opadające nie mogły występować jeden po drugim w tym samym wyrazie. Pierwszeństwo miał oczywiście ton gramatyczny, jeśli istniał

.
Końcówki przypadków nie zniknęły jednak zupełnie, jak by się mogło wydawać. Sporo z nich się usamodzielniła, i obecnie funkcjonuje jako przyimki. Natomiast jest jeszcze jeden naprawdę dziwny (nomen omen) przypadek. Z przypadku oznaczającego identyczność powstał ułomny, nieodmienny czasownik ‘być’ /rak/.
Ogólnie koniugacja nie uległa takim uproszczeniom jak deklinacja, przetrwały wszystkie tryby, imiesłów, nawet końcówki 3 osoby i perfectum. Oczywiście wszystko przemielone przez zmiany fonetyczne.
To na razie tyle, wspomnę tylko, że na skutek zmian fonetycznych z jednego schematu deklinacji powstało aż 5, a nie musiałem temu pomagać (a wręcz przeszkadzałem, wprowadzając uproszczenia i wyrównania). Następnym razem będą tabelki i przykłady. Aha, i zapis pismem chińskim
