Wirylność nie miała wpływu na fleksję przymiotnika - dowody na to są w Gramatyce (gen. pl. rzecz. na -üv, forma "vilcĕ lesai" `wielkie lasy`), więc według wszelkiego prawdopodobieństwa - też na rzeczownik. Trzeba zastanowić się tymczasem nad kwestią zaimków raz jeszcze.
Właśnie chciałem podać te "wielcy lesi" na kontrprzykład istnienia wirylności w narzeczu wendyjskiem, aleś mnie ubiegł.
Tak czy inaczej, zgadzam się. Chociaż miałem spiskową teorję, że męzkie z Nom. pl. na -åi (z *-y) mogły przyjmować desynencje* rodzaju żeńskiego. Tak czy inaczej, nie ma to nic spólnego z wirylnością, bo przecież jest zaświadczonych od groma nieosobowych, a nawet nieżywotnych męzkich z liczbą mnogą na -ai (jak ci psi, lesi). Pewnie ten temat jeszcze się przewinie, bo jest kilka rzeczy do ustalenia.
*Kurwa, jak jest po polsku "desinences"?
Ja tymczasem robię sobie przerwę na zebranie sił, na sesję i na kompilowanie tekstów źródłowych o słowiańskiej kosmogonii
.
Ze słowiańskiej kosmogonji to ja znam tylko Gagarina i Hermaszewskiego...