Choć brakuje Lüneburg > Glina. Granice Słowiańszczyzny sięgały ciut dalej niż NRDowo.
Gdzieniegdzie dalej, gdzieniegdzie bliżej. Wendland był ziemią pograniczną, niejednolitą etnicznie i zasiedloną dosyć późno. Podobnie np. Turyngia. Lüneburg i Uelzen być może nigdy nie były stricte słowiańskie. Ale oczywiście naniosę, podobnie jak poprawię parę innych błędów.
Chciałbym też parę wyjaśnień co do użytego prawopisu - rozumiem, że e z kropką poniżej to polańskie <i>? Osobiście nie podoba mi się ten znak. Kojarzy się z "ę", a przy takim "etymologicznym pisaniu" uważam, że polańskie <ą> powinno się zapisywać jako "ę", a <ǫ> jako "ą" (etymologicznie poprawnie [pomijając przypadki przegłosu], zgodnie ze starą ortografją kaszubską [i polską poniekąd], nie trzeba się też do jakiegoś ų [które mnie osobiście kojarzy się z zimnym, gdzie ma inną rolę, więc nie pasuje mi
]).
Nie, nie. "ạ" i "ẹ" to znaki odstępstwa - to znaczy, że w ostatniej sylabie oznaczają długie samogłoski /o/ i /i/, a w pozostałych /ă/ i /ĕ/. "â" i "ê" oznaczają samogłoski o czystej wymowie, /a/, /e/. Co do nosówek, to nie jestem przekonany do zapisywania innego dźwięku niż /ã/ - w języku, który taki dźwięk posiada - znakiem "ą". Ponieważ "o z ogonkiem" w czcionkach występuje rzadko, sądzę, że "ų" to niezłe wyjście.
Poza tem, Pozdub? A nie Postąpin (czy może raczej Postąpim', jak Oświęcim)?
Pozdųb; taki jest materiał historyczny: Potsdam: Potstam, Pottstamm, Potstamb, Pottsamb, Potstamp, Potstampf, Pothstamp, Pothsdamp, Potzdamb, Potzdamp, Poztamp, Pozstem, Potzdemp, Potzstemp, Postam, Postamp, Bostamp, Bostamp, Poztupimi. Tylko jeden zapis - wprawdzie najstarszy - przemawia za Postąpimiem, więc nie wiedziałem, jak postąpić. Zauważyłem jakąś analogię z nazwą Pasewalk, która była zapisywana: Pozdewolk, Pozewolk, Pozdewolc.
A, i jak twoim zdaniem powinien się nazywać po wendyjsku Bałtyk? Ja wysuwam teorję, że "Wielka Woda" była używanem przez Wendów określeniem Bałtyku, a nie rzeczownikiem pospolitym znaczącym "morze" (który zaświadczono, ale tylko w miejscowniku - mărî). Tak mi podpowiada mój conlangerski szósty zmysł. Rozum zaś (brzytwa Ockhama) podpowiada mi, że "Wielka Woda" to po prostu wymysł zapisywacza (który zapomniał słowa "morze"), a połabska nazwa Bałtyku zaginęła na zawsze. Słuchać rozumu czy szóstego zmysłu?
Rzeczownik /mori/ istnieje niewątpliwie. /vilt'ă vådă/ jest ryzykowna, bo istnieje niebezpieczeństwo, że badacz ciągnął Wenda za język i tłumaczył, czym jest morze, którego mógł na oczy nie widzieć, ale istnieje też możliwość, że faktycznie jest to nazwa morza - jedynego, prawdopodobnie, morza, które mogli znać Wendowie.
Wydaje mi się, że też dawno temu coś gdzieś czytałem na temat jakiejś dawnej słowiańskiej nazwy Hamburga, ale było to bardzo spekulatywne i niezbyt naukowe. Ale nie pamiętam za bardzo, może coś zmyślam...
Zastanawiam się też nad słowiańskim brzmieniem słowa Arkona (które jest podeźrzane w całej rozciągłości).
Muszę to jeszcze zbadać. Arkona najpewniej nie jest - i wcale nie musi być - słowiańską nazwą. Chociaż w
Pommersches Urkundenbuch mamy zapis z 1150 roku "Arcun", który trochę daje do myślenia.
PS 2: Cyce ftw.
Chwała!