Czyli ten wygłos ma być adaptacją czysto morfologiczną, chyba że tak. Jednakże, jeżeli chcieć zapożyczać ze współczesnych słowiańskich, wzmaga się problem arbitralności (czemu przyjąć formę fonetycznie rosyjską albo polską), więc bliższe mi jest jednak rekonstruowanie.
Też nie jestem zwolennikiem takiego pozyskiwania słów, ale jeśli naśladujemy tendencje rzeczywistych języków słowiańskich, to myślę, że i u Wendów pojawiłaby się chęć "powrotu do korzeni" i wykurzenia pewnych zapożyczeń (zwłaszcza, że u nich było ich faktycznie dużo), a przecież ci nasi "wyidealizowani Wendowie" nie mogliby sami "improwizować" rozwoju fonetycznego danego wyrazu (musiałby to być naród wykształconych językoznawców...). Myślę, że główną inspiracją dla wendzkiego odrodzenia byliby mimo wszystko Polacy - najbliższy im historycznie i językowo duży naród słowiański i mogliby część takich "młodszych" słów pożyczyć właśnie z polskiego.
Nie ma moim sensu rekonstruować słowa, które w rzeczywistym języku połabskim (przynajmniej w takim stadium, z jakiego go znamy) zwyczajnie nie istniało - zapiski świadczą dobitnie, że zdolność liczenia u Wendów... trochę się zapadła, "tysiąca" swojego też nie mieli (to "dziesięć pięćsztyg" jest przecież tworem zaimprowizowanym
ad hoc), prawdopodobnie powyżej setki liczyli po niemiecku. A więc mogła się u nich pojawić później (kiedy, teoretycznie, kodyfikowaliby swój język literacki) potrzeba ich zapożyczenia. Dlatego wydaje mi się, że forma
stü jest bardziej prawdopodobna niż
såtü, które może kiedyś u Wendów istniało (choć niekoniecznie w takiej formie fonetycznej), ale zanikło. Jedynym problemem jest to, że trudno od tego stworzyć Gen. pl - i to jest ewentualny argument przeciwko takiej formie.
No chyba, że uznajemy, że Wendowie byli na tyle mądrzy, że potrafiliby wpaść na to, żeby zapożyczyć "sto" jako "såtü"... Ale tak czy inaczej, słowo powinno być traktowane jako pożyczka, nie rekonstrukcja. Rekonstruujmy wtedy, kiedy to ma sens.
Ale nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że takich pożyczek powinno być dużo, albo że odrodzony połabski powinien być purystyczny. Po prostu trzeba tworzyć z głową - kiedy zna się trochę zabytki i słownik języka Wendów, to można mniej więcej na intuicję stwierdzić, czy dane słowo (którego potrzebujemy, a którego nie ma w materjale) powinno być prasłowiańskie czy pożyczone z niemieckiego, czy jeszcze w inny sposób utworzone. Na pewno nie można wszystko "na hura" rekonstruować z prasłowiańskiego.