Dobra, więc na początek garść wiedzy:
Fajnie zrobiony artykuł o
wymowie łacińskiej z czasów dawnego Rzymu autorstwa Widsida. Jeżeli ktoś nie wie, istnieje tez polska redakcja łaciny, z wymową:
ae,
oe jako /e/, zmiękczeniem
c przed
i oraz
e do
/ts/,
qu jako
/kf/ (co ciekawe, to nie polski wymysł, a niemiecki). W dawnej łacinie wielką wagę miał iloczas, aktualnie w nauce jest pomijany, a ważny jest pochodny odeń akcent (to jest ogólna zasada wygląda tak: jeżeli druga sylaba od końca jest krótka, to akcent pada na trzecią sylabę, jeżeli jest tam samogłoska długa, to akcent pada na nią). Jest to współcześnie ważne, ze względu na użytek w modlitwach. Jeżeli ktoś z Was ma mszalik trydencki to zobaczy tylko zaznaczony akcent. W większości tekstów jeżeli cokolwiek jest zaznaczone, to właśnie akcent, a nie długość. Dlatego osobiście uważam, że pieczołowite sprawdzanie iloczasu w słowniku dla każdego słowa jest przerostem formy nad treścią i bardzo spowalnia naukę.
Co do czytania - polecam wszystkim chyba każdemu znaną
Lingę Latinę per se illustratę. Tu możemy zacząć czytać tekst po łacinie nie mając żadnej wiedzy o języku. Ogólnie genialna metoda.
Polecam tez sławetną stronę pewnego texańskiego uniwersytetu
>>>link<<< sprawdź sam!
Co do samego procesu zabawy - rozplanujmy tymczasowo cały proces na 30 dni. Każdy z dni będzie miał swojego kuratora - dlatego proszę wszystkich zainteresowanych o zgłaszanie się, kiedy macie czas (nie każdy musi być kuratorem). Kurator wprowadza jakby temat (czy. przekopiowuje fajności, które znalazł w necie tutaj), a my staramy się sumienie używać języka. Będzie też oddzielny temat do rozmów w łacinie (podobny do rozmów konlangowych). Inaczej robimy to co zazwyczaj, wchodzimy, czytamy o języku, ale nie kończymy po trzech czterech dniach, tylko wspólnie staramy się ogarnąć jak dużo zrobimy.
Initiāmus!