Jeszcze jest jedna kwestia. My postrzegamy "akcent w muzyce" przez rozumienie Zachodnie, tj. że akcent muzyczny powinien się zgadzać z metrycznym. Wynika to z sily dzisiejszego akcentu muzycznego (zespoły instrumentalne poli/heterofoniczne + głos muszą się jakoś utrzymywać, aby sie nie rozlecieć i stąd silna tendecja do akcentowania "na raz"). Inaczej jest w muzyce monofonicznej wokalnej. Tam akcent muzyczny nie musi już mieć takiej siły wobec czego jego niezgodność z akcentem wyrazowym nie jest już taka rażąca. W muzyce starogreckiej (choć wiem, akcent toniczny) akcent muzyczny wynikający z rytmu rzadko kiedy się zgadza z akcentem wyrazowym, który jednak jest zaznaczony wyższym dźwiękiem. Np. w tym hymnie Gubiertowym do
Mesomedesa mamy wyraz "πτερόεσσα"; patrząc się naszymi kategoriami zaakcentowana rytmicznie jest pierwsza sylaba πτε-, ale za to sylaba -ρό-, która posiada właściwy akcent wznoszący jest uwypuklona wyższym dźwiękiem*. Tak więc akcent rytmiczny często nie gra jakiejś istotnej roli w muzyce monofonicznej.
To co mówi Dynozaur też jest bardzo istotne, bo folklor uwielbia wchłaniać w siebie różne rzeczy. Wszystkie piosenki typu umpa-umpa to chyba twory późniejsze (zakładałbym od XVIII wieku wzwyż), które przejęły rytmikę muzyki "wysokiej", często nieudolnie.
Jak chcecie sobie obaczyć coś polskiego, polecam "Puszczę Kurpiowską w Pieśni" ks. Skierkowskiego. Umpa-Umpa też tam są, ale trafiają się perełki o niezwykle nieregularnej rytmice, skali i melodii, np. "
Na smętarzu, "U Jeziorecka" i inne. W tym pierwszym widać ewidentnie, jak słaby jest akcent rytmiczny (po, prawdę mówiąc, bez teoretycznych półśrodków nie da się go dokładnie ustalić), choć sądząc po tematyce i języku nie jest to pieśń wcześniejsza niż XVII wiek.
*Chociaż trzeba uważać, bo to pochodzi bodajże z II wieku n.e., jeszcze długo po zmianach akcentu komponowano muzykę wg starych reguł. Ale przykład Wam znany, więc podaję.