Jak wiecie uczę się języków naturalnie
Oh duh...
Ale przynajmniej przyznałeś, że "uczysz się" :*
Wiedzenie, ale niepotrafienie opisać to zywkle niewiedzenie, tylko mienie złudzenia, że się wie.
Syndey is the best place to live in.Znaczy: Syndey to najlepsze miejsce do mieszkania (w).
Po prostu wysunięcie dopełnienia na początek. Przyimek (oznaczący dopełnienie dalsze) przesuwasz razem z czasownikiem.
Można tak zacząć:
I live in Syndey -
Sydney is the place, (that) I live inI'm writing to you -
You are the guy, I writing toAle najjaśniejsze jest chyba porównanie tego z klozą podrzędną:
House, I've moved to, is very big (Dom, do którego się wprowadziłem, jest bardzo duży);
I see a house, I live in - Widzę dom, w którym mieszkam.
Jasne?
Smutne to bardzo, że mimo iż polski tyle tego nagromadził, w 10% przypadków końcówki są zupełnie od czapy i żadnej w nich logiki (bo co to jest cztery wystąpienia?), a w 90% wchodzi nudne i banalne -ość.
Znaczy
zwykł defektywnym był już od poczęcia, nie że jakaś forma zanikła?
Z tymi, które podajesz to raczej kwestia tego, że są one w formie czystej dopełnione, a infiks -n- jest na tyle stary, że tworzone nim formy uznaje się za osobne słowa. Na tej samej zasadzie ułomne jest
giąć, bo
gnę jest od *
ginaćszto - to byłoby przydatne.