Obracając się wokół kontrowersyjnych zjawisk w Słowiańszczyźnie, to wolę już bałkanizowanie narzeczy w Polsce niż na Bałkanach. Ostatecznie, dzięki takim "złym preskryptywistom z Dengi" śląski może zachować dużo wartościowych i swoistych cech dialektalnych, a nie być bezsensownym napierdalaniem germanizmów do godki Bercika. Na Bałkanach idzie o to, żeby były to języki dla państw, nie proponuje się organicznej, twórczej pracy nad językiem, tylko próbuje rozbijać normę, poprzestając na łatwych różnicach (trochę słownictwa, prawopis, z wymowy same pierwociny). Tak czy siak, ja ostatnio lubię nazwę "sztokawski"