A nie lepiej uczyć się islandzkiego?
Nie dość, że żyw, to jeszcze do języka z tematu bardzo podobny (słyszałem, że Islandczycy bez żadnego przygotowania rozumieją sagi w staronordyjskim).
Nie.
Interesuje mnie staronordyjski, nie islandzki

Bardzo podobny, ale jednak mnie nie interesuje.
Jest w zasadzie taki sam, a znajomość staronordyjskiego - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że naucza się go z wymową współczesną islandzką - wystarczy, żeby islandzki rozumieć. Kwestia nomenklatury i tego, czy język bardziej interesuje jako źródło innych języków, czy jako środek komunikacji w codziennym życiu i atut w CV.
To mnie bardziej przekonuje, niż to że bym rozumiał sagi w staronordyjskim, aczkolwiek po co mi znajomośc takiego języka w CV

Trochę już próbowałem z islandzkim, jednak to nie to.
Mimo to, większą frajdę daje mi czytanie o staronordyjskim (bardzo immersyjnie do tego podchodzę i się wczuwam) i myśl o tym, że uczę się wymarłego języka jest zajebista.
