Przypuszczam że język wyglądałby tak:
-bez gramatyki
-zbitki słów nie mające sensu
Szczerze? Jeśli podstawowym zadaniem języka aniołów miałoby być wychwalanie boga, to takie rozwiązanie mnie nie dziwi. Jak popatrzeć po religiach, to dość powszechne są modlitwami czy liturgią w niezbyt zrozumiałych dla ogółu martwych językach (łacina, literacki arabski), a nadużywanie archaizmów jest nagminne. Wiele osób (w tym moja babcia) zwyczajnie uważa, że ta niezrozumiałość tekstów religijnych wynika z tego, że łączą się z niepojętym bogiem.
Ludzie, którzy nie widzą sprzeczności w odmawianiu "zdrowaśki" do św. Antoniego, to znowuż przykład tych, dla których modlitwa - nawet we własnym języku - jest tylko magiczną całostką, formułką do odklepania,
zbitką słów nie mającą sensu.
A teraz przenieśmy to całe zjawisko o jeden (?) poziom w górę, tj. do poziomu aniołów. Osobiście do braku gramatyki dopisałbym jeszcze brak głosek (bo i po co one w tych anielskich trelach?) i w ogóle jakichkolwiek poziomów niższych niż poziom tekstowy.
Inna rzecz, że w życiu nie chciałoby mi się zajmować takim conlangiem.