Dokładnie, tak samo czem jeden, a nie jedzień/jedzien
Był sobie kiedyś liczebnik
jedzin. Łączyła go wielka przyjaźń z przymiotnikami, jako że odmiana jego była taka sama jak ich, więc jego dopełniacz brzmiał
jedzinego, celownik
jedzinym i tak dalej - resztę niech Czytelnik sam sobie dopowie. Ale źli ludzie odmieniając go zaczęli wyrzucać brutalnie jego i - ponoć z lenistwa tak czynili, często go używając i nie chciało im się wymawiać pełnej formy (pamiętajcie drogie dzieci! lenistwo jest złe, dlatego zawsze sprzątajcie swój pokój i pomagajcie mamie w kuchni!). Tak więc jego dopełniacz brzmiał
jedźnego, ale mianownik wciąż jedzin - więc przymiotniki odtrąciły go, mówiąc "Już nie jesteś taki jak my! My wymieniamy na zero tylko
e!" Nasz liczebnik zaczął być smutny, nie robił cały dzień nic tylko płakał w kącie. Gdy tak rozpaczał, pojawiła się dobra wróżka i rzekła do niego: "Nie martw się! Mam dla ciebie dobrą radę. Zmień swoje
i na
e, wtedy znów będziesz przypominał przymiotniki, i one będą cię lubić!".
Jedzin jak nie ucieszyło się na tę myśl, i natychmiast stało się
jedzien. Trwało tak pewien czas, aż jego przypadki zależne zmieniły
dź na
d (Tak zresztą zrobiło więcej słów). W końcu, jako że nie podobało mu się, iż jest taki nieprzewidywalny - wszak raz miał
dź, a raz
d! - postanowił zastąpić to pierwsze drugim. A potem żył długo i szczęśliwie, aż umarł i trafił do świata gdzie trafiają po śmierci wszystkie aksjomaty.