Ćpaliście coś? Czy ja postuluję usunięcie angielskiego jako języka światowego w realu? Cały czas, od kilku postów, piszę, że to wszystko hipotezy oderwane od realiów finansowych, kulturowych, bla bla bla... A ten mi tu pisze, że oderwany jestem od rzeczywistości, bo kasa, bo nauczyciele. Albo nie umiecie czytać, albo nie czytacie wcześniejszych postów, tylko piszecie, żeby za wszelką cenę pokazać, jacy z was są wielce oświeceni myśliciele. Ogarnijcie się do diaska.