No, w przypadku takich przymiotników jak "praski", "elbląski" można się upierać, że -żs- dalo -s- (nie było tu warunków do powstania fonetycznego -z- ze względu na ubezdźwięcznienie). No ale jeśli tak sprawiamy sprawę, to w takim razie dlaczego mężczyzna (skoro tu było -ższ-, które uprościło się do fonetycznego -sz-), do cholery? Skoro "męski", to analogicznie i "męszczyzna". Po prostu, do dupy nie podobna ta poreformowa ortografja. Nie dość, że ustala głupie reguły, to jeszcze się ich nie trzyma...
Zaś dlaczego to szkolne pierdololo, że "ż wymienia się na s" jest bullshitem - tego chyba na tym forze tłumaczyć nie muszę.
No ale w przymiotnikach takich jak wązki, nizki, ślizki it.p. już się w żaden sposób nie da obronić. Tu nigdy nie było żadnego -żs- ani formantu -ski (tutaj sufiksem jest -ki). To już zwykła degrengolada pisowniana.
A największym absurdem jest "rześki" (w sposób oczywisty związane z orzeźwieniem, a w dalszej etymologji też z "rzezaniem"). Unifikacja -ski niezależnie od etymologji (jakkolwiek spierdolona) to jedno, no ale -śki? xDDDDDDDDDD Co za móżdżę to dopuściło, to ja nawet nie...