Głoski saliwarne!
Raczej "saliwalne"; podoba mi się termin, tylko problem w tym, że trudno do końca powiedzieć co on tak naprawdę określa.
Mogłabybyć na przykład taka: bilabialno-dentalno-saliwarna drąża polegająca na zgromadzeniu śliny przed językiem i zaokrągleniu ust, a następnie przelewaniu z głośnym dźwiękiem śliny przez szparę między zębami.
Cóż, taka głoska zdaje się być na równi z uderzeniową szczękowo-żuchwową (szczęk zębami - HapanaKtoś tego użył w jakimś konlangu), "niepojawialna" w żadnym natlangu, ale skoro człowiek może wydać taki dźwięk ustami, to uważam, że to fonetyki winno się to kwalifikować.
BTW, jakie ludy miałyby bardziej nawilżone usta: te, które mieszkają na Saharze czy te z lasów deszczowych?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie komentując to jakimś zachwycającym argumentem (chociaż wydaje mi się, iż jednak duża ilość głosek uwularnych/gardłowych w językach semickich jest powodowana tamtejszym klimatem i jego wpływem na narządy mowy), ale kiedyś pisałem tutaj o swojej amatorskiej teorii, jakoby ludy żyjące w zimniejszych rejonach (Słowianie, Chińczycy, Eskimosi?) miały tendencje do szeleszczenia, co miałoby być (załóżmy) konsekwencją zimnego powietrza, które zdaje się ocieplać w ustach przy artykulacji głosek szczelinowych (w przeciwieństwie do głosek, dajmy na to, zwartych). Tym samym jeśli chodzi o ślinienie się różnych narodów to nietrudno odnieść wrażenie, iż Mongołowie strasznie saliwalnie artykułują to swoje /ɬ/ (wiele razy można usłyszeć, jak w środku zdania robią małą pauzę na "zassanie śliny", coby im nie wyleciała z ust).
Care to elaborate?
Zbierając dostatecznie dużo śliny w jamie ustnej i pozwalając jej ściec na korzeń języka możesz spowodować zatkanie kanału gębowego; przez wypuszczanie powietrza z płuc powstała bańka pęka, lecz na jej miejsce powstaje nowa. Kończy się to tym, iż powstaje wibrujący dźwięk gardłowy; z tym tylko, iż nie wibruje język, a... No właśnie, ślina, jakby to nie brzmiało.
Przy czym ja zawsze uważałem, że praktycznym wymaganiem wobec spółgłoski jest także możliwość odpowiednio głośnej jej artykulacji - a to może być trudność w tym wypadku. Z tego powodu niektóre niepoświadczone mlaski są dla mnie dość wątpliwe.
Nie mogę się z tym zgodzić; wszakże nieplozyjne zwarcie krtaniowe zamykające sylabę jest chociażby fonemiczne z tajlandzkim (jeśli się mylę, niech mnie ktoś poprawi). Tak samo jestem przekonany, iż mlask welarny istnieje i potrafię go wyartykułować, ale jest tak cichy, że nie wiem czy możliwa jest jego rejestracja bez profesjonalnego sprzętu.