Pomijając kibelki i leżących pijaków, najbardziej śmieszą mnie u nich przystanki autobusowe na autostradach i zielone strzałki w lewo. Z polskim spotkałem się dwa razy w samym Wilnie - na cmentarzu na Rosie pewien pan bardzo chciał mnie tam oprowadzić, drugą osobą była kasjerka w hipermarkecie (przez cały czas stania w kolejce miałem nieodpartą ochotę skomentować jej chęć do życia, na szczęście się powstrzymałem).