Wybaczcie porę późną, ale co miałem zrobić, to zrobiłem.
Kyon
EPIZOD II: KROK W PRZYSZŁOŚĆ!
Chciałbym rozpocząć nowy epizod od podsumowania tego, co już dokonaliśmy. A więc, po pierwsze Canisowi udało się znaleźć ciekawy kawałek skały w kosmosie, który zamieszkuje teraz wiele narodów, który podzielony jest na wiele państw, ośrodków cywilizacyjnych, na którym wszystko jest jakże podobne do naszego rodzimego świata, a jednocześnie samo spojrzenie w niebo nas, ziemian, powaliłoby z nóg. Nie udały się wszystkie zamierzenia Canisowe (religie i wierzenia), ale no cóż, to nie jest, jak się teraz okazało, żaden problem. Po drugie udało się nam jednak wiele, wiele rzeczy: mamy wiele map, dzięki którym możemy spokojnie rozwijać swoje własne państwa, ich religie i kultury, wiele języków i wiele opisów samego psiego układu. Nie mamy tu jeszcze wszystkiego. Nie mamy tu do końca rozpisanych map ludów i języków, niektórych wierzeń, i nawet niektórych państw. Historie większość naszych państw przeplatają się w małym stopniu. Nie mamy ustalonych kontaktów kulturowych i handlowych między naszymi krajami, a szkoda. Także i inne pola leżą. Z drugiej strony, wiele, wiele rzeczy, o których nikt nigdy nie prosił, zostało przez Was samoistnie wprowadzonych, w wyniki czego świat jest jeszcze ciekawszy. A zatem, jako nowo mianowany naczelnik (zastępca canisowy) projektu, chciałbym wprowadzić także parę drobnych zmian, udogodnień i podzielić się z moimi pomysłami.
Zasad garść
Chciałbym wprowadzić parę zasad:
1)
Realizm. Powinniśmy jak najbardziej naśladować to co jest na Ziemi, a to, co na niej nie występuje, odrzucić, jako mało realistyczne. Cywilizacja i łąki na Kyontarktydzie? Niestety, nie. Wiem, że lepiej brzmi wielka kwitnąca cywilizacja, niż uzależniony od jednej oazy na środku lud pustynny, ale niestety wielka cywilizacja tu nie powstanie. Tak samo na Kyontarktydzie. (Poza tym sam osobiście sądzę, że wielki kraj może być nudniejszy niż ten jeden dogorywający lud, jeżeli jest fajnie opisany).
2)
Ważniejsze jest pierwsze słowo. Ktoś może podjąć decyzję uwzględniając działanie innej osoby, następnie nie podoba mu się jednak tego efekt, anuluje to, i osoba, która nadbudowała to, zostaje na lodzie. Tak jak czasu nie można cofnąć, to tu (o ile nie ma zgody wszystkich zainteresowanych) też tej możliwości być nie powinno.
3)
Pragmatyzm. Starajmy się pomyśleć, jak działali by władcy naszych państw, gdyby Kyon istniał, a więc kierujmy się nie układem sił na forze, a u nas w świecie.
4)
Umawianie się. Oczywiście wyjątkiem od tych zasad powinien być moment, gdy parę osób zdecyduje się między sobą dogadać (i nie szkodzi to nikomu). Wiem, że zasada jest najmniej potrzebna, bo sądzę, że każdy się domyślił sam i to naturalne, ale na wszelki wypadek...
Strony Świata
Albo bardziej otwarcie mówiąc: regiony Kyonu. Po co to jest? Ma to sens? Dlaczego miałoby to być? Otóż tłumaczę. Zaczynamy tworzyć naszą wspólną historię. I będziemy mieli problemy z oddziaływaniem między sobą naszych cywilizacji. I co jeszcze gorsze, będą z tym niedługo problemu, kiedy to wszystko ruszy. Dlatego sądzę, że podzielenie Kyonu na podregiony (co u nas na Ziemi występuje też samoistnie i podyktowane jest geografią) i wspólne opisy historii danego regionu, a dopiero potem państw, mogło by pozwolić na pozwolić na lepsze opisanie wydarzeń. Choć to wszystko dopiero to zarodek pomysłu. :
Kalendarium
Alternatywnym sposobem do oddzielnego pisania historii jest kalendarium. Sądzę, że najlepiej działało by to z podziałem Kyonu na mniejsze regiony, i historię poszczególnych państw (gdzie znajdowałaby się główna informacja). Sądzę, że powinny występować dwa kalendaria: jedno, wspólne dla wszystkich (powiedzmy: 1500: [Neszszi]: Zdobycie Meleki przez Neszszów) i poszczególne dla państw, by móc dużo lepiej móc załapać punkty orientacyjne. I o ile, przy państwach własnych każdy chyba powinien używać własnego kalendarza, to przy ogólnym raczej od jakiegoś arbitralnie ustalonego roku (i dodatkowo liczby po kyońsku z pomocą kalendarza Todsmera).
PS: Lepiej by było, gdyby na wikiKyonie mapy językowe i polityczne oddawały stan pierwotny, a zmiany polityczne, etniczne, lingwistyczne i etc, powinny być zapisywane w historii.
PPS: Chciałbym zaznaczyć, że to są tylko pomysły na rozwiązanie problemu opisania historii.
Egzonimy
Powinna (i najprawdopodobniej zrobię to jutro, pojutrze, chyba, że Borlach czy ktoś inny mię wyręczy) tabelka na wikiKyonie, gdzie będziemy mieli tabelkę język : nazwa własna. Nazwa własna w języku oryginału powinna nam pomóc wybrać własne wewnętrzne nazwy na istniejące kraje, miejsca.
Kontakty międzyjęzykowe
Na wiki powstanie miejsce, gdzie będą wypisywane "internacjonalizmy", czyli nazwy na terminy (nazwy endemicznych zwierząt, towarów, zwyczajów, elementów kultury) w językach oryginalnych - i oczywiście w językach pochodnych. Pozwoli to na zwiększenie kontaktów kulturowych. Na forze powstanie miejsce, gdzie będziemy się mogli spytać, jak jakieś słówko brzmi w danym języku. Lub chwalić się tym, jak na przykład nazywa się mamut po neszszyjsku lub słoń leśny. Sądzę, że to doda trochę smaczku

Ręce i nogi
...i głowy. Czyli postacie. Nie wiem jak Wy, ale mnie najbardziej dziwi mnie brak postaci w naszym świecie. Mamy ładnie opisane historie, i w ogóle, ale nie wiemy kto rządzi z imienia i nazwiska kieruje naszymi państwami. Kiedy się urodził, jaki ma charakter i ile będzie żył. O ile do momentu, gdzie wpływy między nami są małe, da się je ustalić, i nasi bohaterowie wpływają bardziej lokalnie, nie ma większego problemu. I tu chciałbym zaczerpnąć coś, co używane jest w dziale historii alternatywnej na historykach, co pozwalało tworzyć takie nitki jak
to cudo. Otóż tu tworzone są postacie w ściśle określony sposób. Ich daty życia i śmierci są losowane (nie przez osobę zainteresowane), tak samo liczba dzieci (ważne dla monarchii) i ich płeć, a ich charakter, działania i tym podobne mają podstawę na osobach działających w rzeczywistości. Co pozwala bardzo urealnić cały Kyon. Teraz, gdy działamy między sobą na małą skalę może nie ma to dużego znaczenia, ale niedługo będziemy zarzynali się o planety w najbliższych Układach Słonecznych! O tym, jak, kto i gdzie będzie losował powiem później.
Kości zostały rzucone
I tu chcę chyba wprowadzić najważniejszą zmianę w Kyonie: odejście tylko od naszej woli, a pozostawienie kształtowania się naszego świata jemu samemu! O co chodzi? Otóż, miejmy my bitwę morską między Tangią a państwem Neszyjskim w jakimś miejscu. Niestety, ja się nie przychylę, by przegrać (chyba, że zyskam gdzie indziej), tak i nikt inny się na to nie zgodzi. A teraz wyobraźmy sobie, że na podstawie tego, co wcześniej pisaliśmy (może akurat Tangia ledwo żywa wyszła z innej bitwy morskiej?) ustalamy prawdopodobieństwo:
*Całkowita anihilacja statków Tangii 1-5
*Tangia przegrywa ale uchodzi mniejszość statków, Tangijczycy też w złym stanie 6-20
*Tangia przegrywa ale uchodzi większość statków 21-50
*Remis, ciężkie straty po obu stronach 51-75
*Remis, brak strat 66-75
*Neszszi przegrywają, małe starty 76-95
*Neszszi przegrywają, dużę straty 96-100
Jak widać, prawdopodobieństwo nie jest rozłożone po równo, tylko jak (załóżmy przy przewadze neszyjskiem) mogą się potoczyć losy bitwy. Jeżeli jednej ze stron się nie podoba, zawsze można dyskutować. Nie powinniśmy losować rzeczy, które jawnie da się przewidzieć (jeden statek na całą flotę padnie). No tak, ale co teraz.
Otóż to! Możemy tu rzucać monetę (częsty sposób na wybranie płci dziecka, rzucamy tylko złotówkami!

), wylosować przypadkowe daty (zazwyczaj po parę, i np. ustalić zawczasu, że wybieramy najskrajniejszą korzystną, niekorzystną, lub znowu zostawić losowi), a więc daty urodzin i śmierci już mamy. Daty ślubów i innych bitew powinniśmy wybierać już sami, gdyż nie są to zdarzenia losowe. Data ślubu monarchów może być tradycyjnie ustalona, tak samo np. z powodów religijnych data bitwy może się przesunąć. Tak samo zależy od prędkości wojska etc.
Sądzę, że dużo nam może pomóc lektura tego tematu na tym forze 
Kończąc...
Kończąc, chciałbym tylko powiedzieć, że Kyon ma duże szanse na stanie się czymś naprawdę wyjątkowym. Jest to ciekawy i inny świat, choć tak podobny do naszego. Ciekawe jest, jak "nasi" ludzie poradzą sobie w tym całkowicie innym świecie