Wiesz, trochę mi trudno odpowiedzieć, bo Ty masz tę przewagę, że wiesz jak ten świat wygląda, ale możemy mieć taką sytuację:
Są trzy państwa: Ludziowie Nadrzewni, Ludziowie Naziemni, Ludziowie Naziemni 2. I powiedzmy, że obszar zamieszkiwany przez nich jest właśnie w ten sposób ułożone (LD : LZ : LZ2). I powiedzmy, że LZ chce połknąć LZ2, bo jak sam ująłeś, dobre warunki. Zgaduję, że LD by się to nie spodobało (hegemon!), więc najprawdopodobniej zawarli by sojusz z LZ2. I dlatego będąc na miejscu LZ, to zaatakowałbym na samym początku właśnie LD (zanim by było jasne, że moim celem prawidzywm są LZ2), wypaliłbym im te ich krzaczory, zniewolił ich czy tam wprowadził socjalizm i poobsadzał spółki skarbu państwa. a dopiero potem najechałbym LZ2.
Bo LZ2, tak jak i LD, zakładają, że zachowuję się logicznie, i są wtedy dwie możliwości:
1) Albo się zorientują, wtedy dojdzie do wyprzedzającego ataku.
2) Albo się nie zorientują, i wygraję.
Ale to moje spojrzenie. Tak jak mówiłem na początku, nie wiem kto z kim walczy. Trudno mi też sobie wyobrazić jakiś obszar, który mógłby być niezamieszkalny dla jednej rasy, a dla drugiej już tak (chyba że woda : ląd).