Co was wkurza w kwestiach językowych [s/z/wi/]

Zaczęty przez Silmethúlë, Sierpień 20, 2011, 13:34:19

Poprzedni wątek - Następny wątek

Canis

Cytat: Henryk Pruthenia w Luty 10, 2015, 23:35:18
Wkurza mię unikanie nazw produktów w TV, które przyszejszłe z Hahahahahameryki. Tam, to ma sens, firmy tłuką się o każdą sekundę antenową, ależ, no kurczę, by ludzie w rozmowach między sobą czy na YT tego nie używali bo nie?
Oczywiście, można do tego podchodzić i z drugiej strony: następny przykład przekształcenia się sensownego działania w jakąś zabawnę normę społecznę, ale no drażni mię to.
Bo kurczak obrażę ludzi pijących Pepsi~Kokakolę...

PS: Mimo wszystko Pepsi ssie.
Cytat: Widsið w Luty 11, 2015, 02:43:30
Akurat przykład z kolą, przynajmniej w polskich realiach, średnio trafiony, bo z tego co się orientuję, to każdy i tak mówi domyślnie piję kolę, mam ochotę na kolę, bez specyfikacji marki, chyba że dojdzie do dyskusji światopoglądowej (Wolę Pepsi, bo jest słodsza! Wolę Coca-Colę bo ma mniej gazu! Najlepsza jest Cola Original z Biedy, dużo smaku za grosze! itd.). Z drugiej strony zauważam, że powoli zanikają derywowane od marki adidasy na rzecz butów (sportowych), może to ma związek faktycznie z tą nową normą.
>pepsi
>cola
>różnica

I to ścierwo i to ścierwo, pasuje do lard'o'burgera i w sumie do niczego innego. Nie żal mi ludzi, którzy piją kolę (= Coca Colę, Pepsi, i inne polokokty) na co dzień. I w sumie Widsið ma rację, coraz rzadziej się mówi adidasy...
  •  

spitygniew

Ano, najlepsza cola to Fritz Cola #hipsta

Noqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.
P.S. To prawda.
  •  

Dynozaur

#2252
Cytat: spitygniew w Luty 11, 2015, 12:32:39
Ano, najlepsza cola to Fritzl Cola #hipsta

Fix'd.

Miałem raz nawet sposobność ją kupić - byłem w knajpie, w której była ona dostępna... Ale kurwa, 10 zeta za małą butelkę napoju gazowanego bez alkoholu? No kurwa bez przesady, nie postradałem RiGCzu...

Obstałem więc przy Perle Chmielowej.

Cytat: spitygniew w Luty 11, 2015, 12:32:39Noqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.

Żeby nie było offtopa (pozdro Ghoster, co i rusz wpierający mi niemerytoryczne pisanie oraz Todsmer naziol) - potwierdzam. Diachronja niejednokrotnie ułatwia sprawę - im bardziej wykształconą lingwistycznie osobą mamy do czynienia z (kurde, czy to ja coś odpierdoliłem, czy polski nie radzi sobie z takim szykiem?), tym więcej można jej wprowadzać (chociaż takie absolutnie podstawowe rzeczy mogą rozjaśnić sprawę nawet "opornym"). Nie do końca rozumiem trend do odchodzenia od diachronji, chociaż fakt, że bywają sytuacje, w których jest ona zbyteczna.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Towarzysz Mauzer

CytatNoqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.
OK, ale to jest strategia, a nie uprawianie nauki. Można wspomnieć, że w polskim była liczba podwójna, jako ciekawostka ułatwiająca zapamiętanie licz mnogich od oczy, uszy, ręce, ale wywodzenie słowiańskiej składni liczebników z diachronii to zły pomysł. Substytucje wielu głosek mogą być pomocne przy nauce języków słowiańskich, ale np. trzeba uważać, żeby komuś nieznającemu porządnie polskiej diachronii nie powiedzieć, że pol. ą = sch. u, pol. ę = sch. e, bo potem wyjdzie *knjuška.

No i przykład z collectivum to przykład wykształciuskiego wyparcia stanu naturalnego, bo dla większości użytkowników nie jest to przecież w szkole opisany fenomen historyczny, tylko o, taka inna odmiana. Nierozdzielenie diachronii od synchronii bardzo zaciemniało obraz języka, nie pozwalało dostrzec zjawisk, które istniały w języku, i kazało widzieć te, których dawno już nie było.

Oczywiście, po lekcji strukturalizmu nie musimy być już tak radykalni jak de Saussure. Np. swego czasu radykalnie antykognistywistyczny Bobrowski zaproponował pojednawczo całkiem fajne wytłumaczenie faktu jednakowej rekcji dopełnień czasownikowych czasowników modalnych i czasowników ruchu (muszę iść, idę pić), odwołując się do staropolskiego supinum. Clou było takie, że jedno to opisywać i generować, a drugie to rozumieć i tłumaczyć - ale w sumie to jedno i drugie jest ważne.
Skrzydła miłości, mocy, o wielki, Twardy Jerze,
Rozpostrzyj ponad nami, ogrzej i przyjmij nas. -Mrkalj, Palinodia o twardym jerze
***
VIVAT CAROLVS GVSTAVVS REX POLONIÆ
  •  

Ghoster

#2254
[...........]
  •  

ArturJD

O, to ciekawe! Są jakieś reguły tego śpiewiu/określone pieśni, czy to improwizacje?
  •  

Ghoster

#2256
[...........]
  •  

Dynozaur

Debalcewe - Debalcewego

Polskojęzyczne medja naprawdę posuwają się daleko w unikaniu "rusycyzmów"...
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Henryk Pruthenia

Tak bardzo kurwa to!
Nie chciałem robić polityczne bólu dupy, ale naprawdę, gdy słyszę te całe Debalcewe, to robi się mnie źle, że mam zamiar tych wszystkich ludzi z reżimówki jeszcze bardziej zatłuc, niż zazwyczaj.
DEBALCEWO!

Canis

Oficjalna nazwa tego miasta to Debalcewe, nie Debalcewo, więc w tym przypadku nie wiem o co chodzi. Może jeszcze mówicie "Lwów" zamiast "Lwiw" jak normalni, porządni ludzie?
  •  

Henryk Pruthenia

xD.
Choć ja osobiście mówię Lwiw, ale to dla jaj. xD.

Ghoster

#2261
[...........]
  •  

Noqa

Ja już dawno straciłem wiarę/zainteresowanie takimi artykułami/zbiorkami. Przecież to najczystsza postać dziennikarstwa - pisanie o rzeczach, o których się nie ma pojęcia.

I jestem tu trochę niesprawiedliwy, ale tak wygląda właściwie całe dziennikarstwo niedotyczące polityki, ekonomii, sportu czy mody. (może zapomniałem jeszcze o jakiejś kategorii)
At him he yelled and yelped, tackling with taunting and dauntings; he tied and tacked him tightly and tautly, and killed him and quelled him and quenched him.
  •  

Henryk Pruthenia

Nope, ja bym to ograniczył to tylko do mody i sportu.
Z polityką to po różnemu, a ekonomię xD. No serio, kto? xD

Noqa

Większość dziennikarzy piszących w działach ekonomicznych gazet, portalach poświęconych ekonomii/biznesowi.

W przeciwieństwie do ciebie nie uważam, że znają się tylko ci, którzy mają takie poglądy jak ja. Już samo to, że człowiek pisze o czymś parę lat oznacza zwykle, że zna się na temacie, bo nie słyszy o tym po raz pierwszy. A w przypadku takich koszałków-opałków jak np. artykuły o egzotycznych językach cała wiedza dziennikarzyny ogranicza się do tego, co przeczytał w ciągu ostatnich dwóch godzin na stronach mniej wiarygodnych niż wikipedia.
At him he yelled and yelped, tackling with taunting and dauntings; he tied and tacked him tightly and tautly, and killed him and quelled him and quenched him.
  •