Co was wkurza w kwestiach językowych [s/z/wi/]

Zaczęty przez Silmethúlë, Sierpień 20, 2011, 13:34:19

Poprzedni wątek - Następny wątek

Widsið

Cytat: Obcy w Grudzień 01, 2017, 17:09:09
webmaster-specjalista, czyli ja.
(...)
staż
Daleka jeszcze droga przed tobą ;)
  •  

Kazimierz

Cytat: Feles w Grudzień 01, 2017, 19:24:45
Jeśli już miałbym wybierać między ,,bardziej tłusty/czysty/gęsty" a ,,tłuściejszy/czyściejszy/gęściejszy", to z dwojga złego wybrałbym to pierwsze. (To tak na marginesie.)
Dla mnie tłuściejszy brzmi normalnie, natomiast nigdy nawet nie przyszło by mi do głowy powiedzieć bardziej tłusty.
  •  

Henryk Pruthenia


Dynozaur

Ludzie, ale smęcicie...

Dzielenie włosa na dziesięcioro.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Kazimierz

Cytat: Henryk Pruthenia w Grudzień 01, 2017, 22:19:06
Tłustszy?
Chociąż rzeczywiście bardziej pasowało by tłustszy i czystszy. Tak faktycznie mówię. Chociaż tłuściejszy też brzmi znośnie.
  •  

Obcy

No to doszliśmy do ładu i składu. Przeciąłem dziedziny web-designu i aplikacji desktopowych.
  •  

Ghoster

#3261
[...........]
  •  

spitygniew

Wkurza mnie popularne wypaczanie znaczenia słowa ekspata przez samych wannabe ekspatów. Określają się tak ci imigranci, którzy wyjechali na inny kontynent i zarabiają trochę powyżej tamtejszej średniej, choć to zwykli imigranci zarobkowi (bo wyjechali do kraju bogatszego by zarabiać tam więcej), a jedynie mniej stereotypowi, bo robiący np. w IT w Malezji a nie na zmywaku w Londynie. Tymczasem przeciez ekspata to imigrant niezarobkowy (jeśli już uznać to rozróżnienie, które samo w sobie zalatuje pseudoelitarnością), czyli np. Niemiec kupujący sobie na emeryturze dom na Costa del Sol, albo artysta który przeprowadza się do Berlina bo podoba mu się tamtejsza bohema. Typowa manipulacja semantyczna dla przydania sobie klasistowskiej dumy.
P.S. To prawda.
  •  

Silmethúlë

No, dla mnie ekspata to taki imigrant, który nie nazwie się imigrantem, bo chce móc marudzić na ogół pozostałych imigrantów. Swoją drogą w życiu sam tego słowa nie używałem, praktycznie nigdy w normalnej rozmowie nie spotkałem, a dowidziałem się o jego istnieniu w angielskim jakoś w ciągu ostatnich dwóch lat z internetów.
  •  

Kazimierz

Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.
  •  

Dynozaur

Cytat: Kazimierz w Grudzień 11, 2017, 19:37:32
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.

Świeccy, jak rozumiem, mogą to robić?
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Kazimierz

Cytat: Dynozaur w Grudzień 11, 2017, 23:56:29
Cytat: Kazimierz w Grudzień 11, 2017, 19:37:32
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.

Świeccy, jak rozumiem, mogą to robić?
Nie, ale po prostu księża robią to nagminnie, w każdym kościele, w którym byłem słyszałem to na mszy.
  •  

Avuneth

Wkurza mnie nazywanie wiki innych niż Wikipedia "wikipediami", szczególnie gdy owe wiki mają na celu coś innego, niż tworzenie encyklopedii, która utrzymuje neutralny punkt widzenia, pod warunkiem, że jest lelwacki, i którą edytować może każdy, pod warunkiem, że należy do grupy wybranych. Wiki to przecież pojęcie znacznie starsze i szersze niż Wikipedia, a sama Wikipedia nie jest wiki.
ODDYCHANIE JEST NORMICKIE
  •  

Dynozaur

#3268
Brak dobrego polskiego określenia na ang. novelty products "mało użyteczne lub całkowicie bezużyteczne przedmioty, tworzone po to, aby być ciekawostką lub zupełnie dla jaj".

Takie określenia jak durnostojki czy kurzołapy średnio pasują, bo po pierwsze są nacechowane emocjonalnie, a poza tem - odnoszą się bardziej do przedmiotów dekoracyjnych, a przecież nie wszystkie "novelties" mają taką funkcję (wiele z nich nie nadaje się nawet do tego, by położyć je na półce xDDDDD).

Artykuły kolekcjonerskie? Też nie... To niekoniecznie są stricte kolekcjonerskie rzeczy (choć mogą być). Pamiątki, suweniry? Też nie do końca.

Angielskie określenie jest dość szerokie. Poza tem, taki "novelty product" nie musi być zupełnie bezużyteczny - n.p. w tej definicji mieści się (przynajmniej w mojem odczuciu) n.p. takie piwo o zawartości alkoholu 67% (tak, jest coś takiego xDDDD), które powstało tylko po to, żeby być najmocniejszym piwem świata i żeby jacyś bogaci ekscentrycy/łowcy ciekawostek sobie kupili za bajońską sumę taką buteleczkę. Nie jest to coś zupełnie bez zastosowania - przecież można to wypić (choć przyjemność podobno wątpliwa xD) i przeżyć, ale ze względu na jego cechy i "sens istnienia", jest to bardziej novelty product niż artykuł spożywczy (zresztą, takie pojęcie jak novelty food też istnieje). Podobnież te wszystkie superduperwykurwiścieostre sosy Blair'sa, które mają miljony jednostek Scoville'a (niektórych wręcz nie można spożywać, a nawet otwierać, bo grozi to trwałym okaleczeniem lub wręcz śmiercią xDDDD - to już pure novelty)...
Aczkolwiek to już takie krańcowe przykłady - większość produktów, określanych jako "novelty" to jednak te śmiesznawe gadżety bez żadnego zastosowania (popularne również u nas - często jako upominki, choć ja akurat takich rzeczy nigdy nie lubiłem dostawać).

Tak się zastanawiam, jakby to można było po naszemu nazwać...
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Pluur

Cytat: DynozaurTak się zastanawiam, jakby to można było po naszemu nazwać...
Wichajstry XD
  •