Humor, ciekawostki i WTF lingwistyczne

Zaczęty przez Henryk Pruthenia, Sierpień 21, 2011, 13:55:55

Poprzedni wątek - Następny wątek

Ghoster

#2625
[...........]
  •  

Vilène

Cytat: Ghoster w Październik 19, 2014, 12:29:34
I teraz bardzo tematyczna ciekawostka: w jakimś języku (rany, naprawdę nie pamiętam jaki to był, zapytam się znajomego jak go spotkam) "przeszłość" jest przed tobą a "przyszłość" za tobą. Argumentują to w ten sposób, iż gdyby przyszłość była przed tobą, to byś ją widział.
Keczua i ajmara.
  •  

Dynozaur

Słyszałem też coś takiego w kontekscie tuwińskiego.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Silmethúlë

Trochę off-topic. Takie: świat rzeczywisty symuluje ,,co by było gdyby użytkownicy Conlangera pisali podręczniki do nauki języków..."

http://wyborcza.pl/1,75478,16843184,Tom_gwalci_Linde__a_Polska_nie_reaguje__ONZ_sprawdzi_.html
  •  

Ghoster

#2629
[...........]
  •  

Silmethúlë

Myślę, że problemem bardziej są zdania z serii ,,Linda była szczęśliwa, że zostanie zgwałcona", sugerujące, że ofierze podoba się bycie ofiarą. Nie wiem na ile jest to szkodliwe (ale jestem w stanie uwierzyć, że samo rozprzestrzenianie takiego zdania może być, poprzez tworzenie odpowiednich skojarzeń w podświadomości odbiorcy chociażby) – natomiast bez względu na to sądzę, że jednak w podręcznikach powinny być używane mniej kontrowersyjne tematy. Takie, które kogoś mogą urazić czy wywołać jakikolwiek dyskomfort, psują atmosferę i odwracają uwagę od nauczanego tematu.
  •  

Dynozaur

#2631
Historja największej porażki KUNMu (jednej z) czyli Bad Flinsberga - Świeradowa-Zdroju.

Jak widać, nie trzeba było się uciekać do tego obrzydliwego chrztu nazewniczego (od którego wzięła się cała kategorja "świeradowizmów" - tak ja nazywam chrzty nazewnicze [głównie pseudoodosobowe] mające imitować prastare słowiańskie toponimy), tylko można było, szanując tradycję nazwę niemiecką skalkować jako Lwiniec~Wliniec. Co prawda, historja o rzekomym słowiańskim bożku Flinsie (Lwińcu) jest oczywiście bujdą, próbującą wyjaśnić nazwę miasta (a nawet jeśli tkwi w niej to przysłowiowe "ziarno prawdy", to imię bożka musiało brzmieć zupełnie inaczej), to jednak ta stara bujda mocno ukształtowała lokalny folklor tego uzdrowiskowego miasta i stanowiła słowiański element jego tożsamości. Każdy nie-ignorant by to uszanował i dopatrzył w tym szansy stworzenia nie-zrzytniej polskiej nazwy dla miasta (może gdyby któryś z przedwojennych badaczy słowiańskiej historji Ślązka wpadł na taką formę i gdzieś ją utrwalił, to zadomowiłaby się na powojennej mapie). A ponadto, taka nazwa miałaby dodatkową zaletę - można by owego Lwińca po wojnie "przehandlować" jako element lokalnego folkloru, tak jak w całych Sudetach sprzedaje się turystom "Liczyrzepę" (kurwa mać, utłukłbym tego Sykulskiego - jak można było z Karkonosza zrobić jakąś "Liczyrzepę", do kurwy nędzy). Ale nie, trzeba było spierdolić sprawę.

Ciekawe jest też bardzo, że to miasto krótko po wojnie nosiłę nazwę Wieniec-Zdrój. Może za tym Wieńcem stoi uproszczony Lwieniec? (chociaż prędzej to chyba szczęśliwy przypadek).

EDIT: Znalazłem jeszcze to:


Jak widać, nawet Srokowski nie ukrywał, że nazwa "Świeradów" (podobnie jak inne nazwy tego typu) ma charakter czysto propagandowy.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Quester

Cytat: Silmethúlë w Październik 22, 2014, 13:00:29
Myślę, że problemem bardziej są zdania z serii ,,Linda była szczęśliwa, że zostanie zgwałcona", sugerujące, że ofierze podoba się bycie ofiarą.
To zdanie powinno być usunięte za bycie sprzecznym. Jeśli ktoś chce być zgwałcony, to to już nie jest gwałt.
  •  

Towarzysz Mauzer

#2633
@Dynozaur: "jeszcze to" mi się nie wyświetla :/

EDIT: Teraz OK, dzięki. We Lwińca oczywiście nie wierzę, bo skąd niby miałby się wziąć *lьvъ jako bóstwo słowiańskie? Wliniec natomiast przekonywa, przynajmniej jako nazwa odtopograficzna, no a co do boga Flinsa - jeżeli nie jest to wymysł kronikarski, co najprawodpodobniejsze, to raczej by był to jakiś derywat od rdzenia *vel- niż cokolwiek innego. Ten Wieniec prawie na pewno pozostawał w związku z Flins, a więc i tak był lepszy, ale ze Lwieńcem nic wspólnego mieć nie mógł, bo hipoteza ta pochodzi z lat 70. XX wieku.
Skrzydła miłości, mocy, o wielki, Twardy Jerze,
Rozpostrzyj ponad nami, ogrzej i przyjmij nas. -Mrkalj, Palinodia o twardym jerze
***
VIVAT CAROLVS GVSTAVVS REX POLONIÆ
  •  

Dynozaur

Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Widsið

Cytat: Dynozaur w Październik 24, 2014, 20:00:27
Z: Historja największej porażki KUNMu
"W 1947 postanowiono zmienić nazwę na Świeradów Zdrój. Ponieważ były opory części mieszkańców przywiązanych już do Wieńca - 17 sierpnia 1947 r. odbyło się lokalne referendum. Zdecydowana większość głosów była za utrzymaniem nazwy Wieniec - i od tej pory uzdrowisko nazywa się Świeradów Zdrój."
Ten fragment przyprawił mnie niejako o dysonans poznawczy.
  •  

Dynozaur

#2636
Cytat: Towarzysz Mauzer w Październik 25, 2014, 18:12:39We Lwińca oczywiście nie wierzę, bo skąd niby miałby się wziąć *lьvъ jako bóstwo słowiańskie? Wliniec natomiast przekonywa, przynajmniej jako nazwa odtopograficzna, no a co do boga Flinsa - jeżeli nie jest to wymysł kronikarski, co najprawodpodobniejsze, to raczej by był to jakiś derywat od rdzenia *vel- niż cokolwiek innego.

Ja oczywiście również nie wierzę w tego Lwińca - jest to tylko jedna z prób zetymologizowania tego rzekomego bóztwa "Flinsa" (istnieją też inne, równie niedorzeczne, jak n.p. Mrlińc), które to samo w sobie jest najpewniej bóztwem fałszywem, wymyślonem przez kronikarzy. Niemniej, widać z opisów historji miasta, że ta legenda o Flinsie w jakiś sposób oddziaływała na miejski folklor i świadomość mieszkańców (i stanowiła w niej słowiański element). Dlatego przy ustalaniu w latach 40. polskiej nazwy dla miasta, trzeba było tę legendę, pomimo całej jej "bzdurności", wziąć pod uwagę. Więc gdyby już wtedy wymyślono formę Lwiniec (bo wtedy był czas na ustalanie takich rzeczy - gdyby odpowiedni panowie ruszyli głowami, to by na to wpadli - przecież ów Flins był przez artystów przedstawiany ze lwem na ramieniu, więc nie było to aż takie trudne) - nie byłoby to wcale złem rozwiązaniem, a na pewno lepszem niż jakiś "Świeradów".

Równie dobrem, a nawet lepszem rozwiązaniem byłby Wleniec~Wliniec, zgodnie z teorją Rosponda, że Flins- (abstrahując zupełnie od rzekomego "bozkiego" pochodzenia) miałby pochodzić od prapolskiego słowa "wel", "wla" (PS *vъlь, stąd m.in. Wleń, a więc rdzeń ten w regjonalnej toponimji był znany), oznaczającego "teren podmokły". Proponowana przez niego teoretyczna praforma "Welno" jest oczywiście strzałem w ciemno (typowym dla Rosponda) i należy włożyć ją pomiędzy bajki, to jednak sama teorja jest warta uwagi i można na jej podstawie uznać, że w nazwie Flinsberg, Flins- to właśnie zgermanizowany pierwotny Wliniec~Wleniec (lub raczej z łużycka Wlińc~Wleńc), a -berg to zwykła dostawka (co jest typowe dla zniemczonego nazewnictwa - niemiecki sufiks doczepiony do nieniemieckiej nazwy). Ta bardzo atrakcyjna teorja ma jednak pewien mankament, o czym pisze podesłany przeze mnie wyżej dokument - ten "wel" (mokradło) średnio pasuje do topografji terenu...

No i nie sposób też nie wzpomnieć o trzeciej teorji - dla nas najmniej atrakcyjnej, a jednocześnie będącej najbardziej "na chłopski rozum" i zgodnej z brzytwą Ockhama - otóż, że nazwa pochodzi od staroniemieckiego vlinse (czy jakoś tak), oznaczającego krzemień (por ang. flint). A że w okolicy miasta znajdują się duże, znane od wieków złoża kwarcu - to zdaje się to mieć sens. Słowo vlinse~Flins od dawna w niemczyźnie nie egzystuje, przez co nazwa Flinsberg przestałaby być czytelna i stąd mity o Flinsie - starym lokalnym bożku (co jest typowe i wszechobecne - vide Wars i Sawa czy wiele innych podobnych legendek egzystujących na naszem poletku).

Ale nawet ta ostatnia teorja nie usprawiedliwia w żaden sposób nowotwora Świeradów (bo tego nowotwora nic jest w stanie uzasadnić). Bo nawet jeśli przyjąć, że nazwa Flinsberg jest od początku do końca niemiecka, to i tak można było chociaż próbować ją spolszczyć (co oczywiście było niezgodne z KUNMowskimi pryncypjami tworzenia nazw - i o te pryncypja się głównie rozchodzi przy każdym moim "dissie" na KUNM) czy stworzyć nową nazwę przynajmniej częściowo nawiązującą do tradycji, do miejscowych legend (nawet "re"konstrukcja na styl dziewiętnastowieczny jest lepsza niż aprjoryzm). A akurat w tym wypadku było to jak najbardziej możliwe i to bez tworzenia "obrzydliwych germanizmów". Wybrano jednak opcję najprostszą, a zarazem najbardziej zbrodniczą - przechrzczono miejscowość zupełnie, całkowicie falsyfikując jego historję. Posłużono się metodami typowymi dla okupantów.

Cytat: Towarzysz Mauzer w Październik 25, 2014, 18:12:39Ten Wieniec prawie na pewno pozostawał w związku z Flins, a więc i tak był lepszy, ale ze Lwieńcem nic wspólnego mieć nie mógł, bo hipoteza ta pochodzi z lat 70. XX wieku.

Obok nazwy Wieniec używano też w początkowych miesiącach po wojnie nazw Włyńsk (dość nieudolna próba transfonetyzacji nazwy niemieckiej, używana przez PKP) i Krzemieniec (tu ktoś musiał zauważyć, że ten Flins mógł oznaczać krzemień).

I każda z tych (dawnych lub teoretycznych) nazw, które padły w tym poście - Wliniec, Wleniec, Lwiniec, Lwieniec, Welno, Wieniec, Włyńsk, Krzemieniec - KAŻDA jest lepsza niż "Świeradów". Bo wszystkie te nazwy, mają "jakieś" uzasadnienie, lepsze lub gorsze, ale jakieś mają. A "Świeradów" to twór całkowicie a priori (chociaż to, że nazwa ta ma odnosić się do postaci historycznej -  pustelnika Andrzeja Świerada, szczerze mówiąc pozytywnie mnie zaskoczyło. Ale to o wiele za mało, aby usprawiedliwić ten twór [zwłaszcza, że ów Świerad z Flinsbergiem nie miał absolutnie nic do czynienia]).
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

spitygniew

Cytat: Widsið w Październik 25, 2014, 18:47:00
Ten fragment przyprawił mnie niejako o dysonans poznawczy.
Czemu, chyba oczywiste że autor całkiem udanie pokazał ta ironią faka cenzorom rekompensując obowiązkowych "burżuazyjnych historyków". 
P.S. To prawda.
  •  

Dynozaur

Więcej Cesarza Żarcia.

Zwłaszcza, że tym razem podaje on ładną ciekawostkę językową. xD

Swoją drogą, czy mi się wydaje, czy on konsekwentnie mówi "spóbrować"?

Ale przyznajcie, pitok odleciał na widok tego ciasta. xD
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Silmethúlë

Skąd jest ten koleś? I iloma językami się posługuje? :D
  •