Jeżeli zmasakrowany polski czasownik jest czytelny słowotwórczo - czemu nie? Ważne jest też, żeby ożywić zdolności słowotwórcze w ludziach, korzystać z przyrostków, przedrostków, rozumieć, co się mówi. Takiej możności "nowe" wyprowadzenia prasłowiańskie nie mają, choć - jasne - można je rozważać, bo to też bardzo dobra postać urozmaicania języka.
Po co nam kleć - która kojarzy się raczej z "kleceniem" - skoro jest chata, chatynka, chałupa, chałupka, checz?