Szanowni państwo, czas na kolejny canisowy blogpost.
Kto obserwuje, co robię na Wiki, ten wie, że pracuję głównie nad regionem zatoki Kanu, przede wszystkim nad miastami-państwami i wczesnymi imperiami zwanymi
Ouran,
Hurn lub
Uran. Podczas tworzenia tych opisów, silnie wzoruję się na opracowaniach popularnych (np. Grain to Gold) oraz naukowych poświęconych przede wszystkim Sumerowi (np. Money and Prices in the Ur III Economy of Umma), w znacznym stopniu przenosząc rozwiązania kolebki ziemskich cywilizacji do mojej fantastyki.
W tym blogpoście skupię się na dwóch tematach: aharyjska naturalna dystrybucja zasobów, oraz powstanie pierwszych gospodarek państwowych w głębokiej starożytności.
Aharyjska naturalna dystrybucja zasobówNie ma gospodarki bez potrzeb (popytu) i źródeł ich zaspokojenia (podaży). We wszystkich źródłach, które czytałem, wszelkim początkiem jest
żreć: musisz jeść, żeby przeżyć i być silnym do pracy, do budowania schronień, do tkania odzieży chroniącej przed zimnem, tworzenia broni do odparcia drapieżników i napastników, do oddawania czci, do dalszego zdobywania pożywienia. Masz żonę? Musi jeść. Masz synów i córki? Muszą jeść. Masz zwierzęta, które ci pomagają? One też muszą jeść!
Jeżeli nie ma pożywienia, to pojawia się śmierć i niepokoje społeczne. Dystrybucja zasobów naturalnych takich jak
woda czy
żyzna gleba jest nierównomierna, więc co z tego, że twój lud ma żywność w nadmiarze, skoro inne głodują. Albo oni cię najadą i zabiorą ci co masz, jeżeli będą mieć siły, albo możesz z nimi handlować, jeżeli nie chce ci się na przykład targać kamieni. To sprowadza nas do naturalnych producentów w świecie żywym, czyli roślin. Wszędzie podstawą gospodarki opartej na rolnictwie są rośliny, w miażdżącej większości byliny dające nasiona: suche, dające się długo składować i magazynować bez zepsucia, bogate w wartości odżywcze. To pszenica, żyto, proso, kukurydza, ryż i tak dalej. To one stanowiły podstawę gospodarki Mezopotamii, Egiptu, Ameryki środkowej i Chin, a zarazem nie inaczej będzie w Uranie, którego naturalną byliną jest
mirw.
Rośliny także potrzebują żreć! Pomijając składniki odżywcze nagromadzone tysiącami lat wzrostu i obumierania organizmów, podstawą do jakiejkolwiek rozmowy jest słońce i woda. I tu, na Ahari, zaczynają się schody.
Słońce
Ahari krąży wokół gazowego olbrzyma w synchronizacji orbitalnej, co samo w sobie powoduje takie dobowe wahnięcia odległości od słońca, że ziemskie pory roku przy tym to pikuś. Co gorsza, gazowy olbrzym o śmiesznej nazwie Obrona, wokół słońca zwanego Światłością krąży po nieźle jajowatej orbicie, której perycentrum wynosi 0,67 j.a. a apocentrum 0,82 j.a. (globalny indeks nasłonecznienia 1,356 w apoc. i 2,07 w peryc.). Tłumacząc z mądrego na nasze: mamy zjawiska globalnego lata i globalnej zimy, latem natężenie promieniowania słonecznego wzrasta o jakieś 150%, to jest kolosalna różnica, która wyhyla średnią globalną temperaturę od +0,72754°C w okresie planetarnej zimy do +31,463°C w okresie planetarnego lata, a cały rok trwa 237,455 dni. Dla porównania, na Ziemi globalna temperatura stale wynosi jakieś +14°C, a pomimo takiej średniej widzimy wahania od -80°C do +55°C, co dopiero tam!
Jakby tego było mało, to ciśnienie atmosferyczne na poziomie morza wynosi 1,44 atm (na Ziemi: 1,0 atm), a zawartość tlenu to prawie 57% (na Ziemi: 21%). Ale spokojnie - jeden pożar naraz. Do tego tematu dojdziemy, skupiajmy się na utrzymaniu roślin.
Nie ma się co dziwić, że w pewnej chwili musiałem chwycić za naprawdę odjechane narzędzia fikcji, aby w ogóle doprowadzić planetę do stanu używalności, jako że centrum projektu jest gospodarka i demografia. I tak powstaje mit o
Futurystycznym Systemi Kontroli Klimatu Ahari i
panteonie potężnych, pozaziemskich cywilizacji. Ich technologia jest tak rozwinięta, że pozwala kontrolować to co się dzieje z klimatem na Ahari w skali globalnej, co sprawia, że mamy planetę o bardziej sprzyjającym do zamieszkania klimacie niż Ziemia. Raj?...może tak powinienem nazwać projekt!
WodaWszelkie cywilizacje powstawały nad wodą słodką. Najczęściej były to rzeki, szczególnie te charakteryzujące się wylewami, rzadziej: woda stojąca taka jak jeziora. No bo jak uprawiać wolę na zalewach morskich, gdzie woda morska jest słona, a sól jest trucizną tak dla ludzi jak i dla roślin? Nie bez powodu jest powiedzenie "zniszczyć i zasypać solą".
No tylko ups: woda morska na Ahari jest słodka. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej mam obawę, że tym jednym kaprysem do wieczornego kieliszka podłożyłem nogę wszystkiemu, co wiemy o dystrybucji dóbr i ewolucji cywilizacji. Ale co tam - chrzanić fikcyjne satelitarne systemy kontroli planety, z tym słodkowodnym koksem pojedziemy dalej. Raj to raj!
Ponieważ aharyjska woda morska jest słodka i nadaje się tak do picia jak i do upraw, to łatwo można sobie wyobrazić, że wiele ludów oleje rzeki i skupi się na wybrzeżach. Te z kolei błyskawicznie zostaną zamieszkane przez farmerów. Jakie będą tego dalsze konsekwencje? Trudno powiedzieć. Rzeki mają kilka zalet: płyną w dół, więc sterując ich przepływem można śmiało tworzyć kanały i akwedukty. Zrobisz to samo nad morzem? Pewnie nie do tego stopnia. Można też argumentować, że tak jak rzeki mają wylewy, tak morza mają pływy, ale to nie tak. Pływy na Ziemi wynikają ze współoddziaływania Księżyca, który jest dość dużym satelitą, z Ziemią, a Ahari jest stale zwrócona w stronę swojego gazowego olbrzyma, wokół którego orbituje bardzo blisko. Aż strach pomyśleć jak to wpływa na grawitację po całej planecie, stąd na pewno mamy wulkanizm i masowe kaniony spowodowane tektonicznymi pęknięciami. Zakładam, że "poziom morza" będzie stały, ale będzie się znacznie zmieniał w miarę podróży po planecie, i w stronę Obrony będzie najwyższy, a w stronę przeciwną najniższy.
Ouran i gospodarka starożytnaPodstawą gospodarki uranicznej jest mirw i srebro. To pierwsze Uran produkuje w ogromnych ilościach i zna się na tym lepiej niż inne narody, szczególnie te kontynentalne czy górskie. Tego drugiego nie ma wcale, a chce mieć. No i się zaczyna.
Czym był szekel? W starożytnej Mezopotamii to słowo oznaczało miarkę, stąd też i nazwa późniejszych walut. Tutaj to słowo to
ahsza (𒄴𒊭 aħša) i oznacza standaryzowany lejek z rękojeścią, który był używany do odmierzania przede wszystkim nasion mirwu. Ten z kolei dekretami królewskimi (każde państwo-miasto z osobna) miał odpowiednik w ahszy srebra, a następnie wszystkie inne towary były tłumaczone na standard srebra. Złoto było dostępne, ale w za małych ilościach i było zbyt istotne sakralnie i królewsko by być powszechną walutą. Nadmienię, że żaden z tych metali, a także miedź, cyna, ołów nie występowały naturalnie w zatoce Kanu w sposób dostępny do wydobycia przez ludzi epoki starożytnej.
Istniały dwie sfery gospodarki: wielkoskalowa (państwowa i przede wszystkim sfera administracji prowincji, która nadzorowała co robią rolnicy dzierżawiący ziemie królewskie) i małoskalowa (lokalna). Ta pierwsza operowała głównie srebrem, za nie kupowała realny towar taki jak mirw, bursztyn czy mięso i w zamian wydawała porcję srebra lub notowała takie zobowiązanie państwa wobec osoby na tabliczkach na temat kont księgowych poszczególnych ludzi. Srebro było sterowane przez administrację w mieście, przez doradców króla, jego rodzinę, lub przez najwyższe kapłaństwo, i wydawane pracującym dla rządu handlowcom jako kapitał na zakup towarów, stąd srebro krążyło po gospodarce. Niemniej krążyło w mniejszej ilości niż wynikałoby z rachunkowości klinowej, ponieważ namacalnego srebra było znaczniej mniej, ale było ono używane do ekwiwalentów wartości handlowych i zarazem do porównań wartości niepowiązanych dóbr takich jak mirw i bursztyn, koszt najmu, łączna wysokość długów czy koszt czasu pracy. Druga sfera była lokalna. To prywatni i prości handlowcy czy rzemieślnicy, który stosowali twardo barter, za podstawową jednostkę monetarną uznając ahszę mirwu. Co prawda gospodarka miała być centralnie sterowana przez zigguraty, ale wiadomo że to co na tabliczkach klinowych a to co działo się naprawdę to były dwie inne historie. I tu przechodzimy do podatków.
Administracja państwowa posiadała ziemię. Ona była dzierżawiona farmerom. Oni musieli odpracować pańszczyznę, a z reszty profitów dla siebie zapłacić podatek. Jesteśmy przyzwyczajeni do podatków wyrażonych procentowo, na przykład 23% (PL VAT), ale z liczeniem tego bez komputera byłby problem do dzisiaj, nie mówiąc już w ogóle o takich czasach! Zatem administracja państwowa mogła chcieć 1/3 plonów, ale najczęściej po prostu mówiła: masz 20 akrów (akr = rozmiar pola, które pług z 2 wołami jest w stanie zaorać w 1 dzień), więc produkujesz jakieś 500 kg nasion, więc masz nam co żniwa oddać z tego 170 kg jako podatek. Jeżeli farmerze wyprodukujesz 700 kg w danym roku, to ci podniosą podatek do 230 kg. Jeżeli masz nieurodzaj i wyprodukowałeś 190 kg, to masz problem, oddawaj 170 kg! Jaka w tym sprawiedliwość? Ano żadna, biednemu zawsze wiatr w oczy, i tak rządzili królowie. Dobry król rozpoznał nieszczęście i darował długi, ale jak przesadzi z dobrodziejstwem, to ono go zniszczy. A jeżeli był zły? Cóż - ludzie płacili mniej, ale brali
kredyt. Te z czasem narastały kosmicznie. I tak kończyło się wolne życie ludzi...