(jak jest w hápólska punkt?)
Toczka.
Czułem, że ktoś z tym wyjedzie.
Toczka to postać ruska (i w dodatku jest silna świadomość tegoż) — w czeskim jest
tečka. Brückner wspomina o formie
tecz w stpol., za którą bym optował (trzeba by tylko sprawdzić, jak wyglądała deklinacja —
tecz, tczy itd.?).
otalnie was nie ogarniam.
Czyli wymyślamy słowa na wszystkie pierdółki, ale jak przychodzi do normalnych, używanych słów to zastępuje się je wszystkim, co choćby znaczeniowo zahacza?
Choć te słowa są w polskim, nikt normalny nie mówi o wnoszeniu domu albo stawianiu budki na narzędzia. Czemu wysokopolski ma być leksykalnym inwalidą? Nie upieram się przy tym konkretnym rdzeniu - ale jak już wysokopolski ma być coś estetycznie apilącym to niechaj ta leksyka jakoś wygląda. A nie rozpaczliwe szukanie, które to jeszcze złączenie "stać" z przyrostkiem pozostało niezagospodarowane.
Dla mnie
stawiać dom to całkiem neutralne wyrażenie, nie razi mię to (chociaż zapewne
budować dominuje). Gorzej w innych kontekstach (
postawili statek kosmiczny nie kojarzy się z jego konstrukcją). W każdym przypadku trzeba niestety decydować indywidualnie, czy istniejące wyrazy bliskoznaczne są wystarczająco bliskoznaczne. Sam zresztą na to zwracałem wcześniej uwagę, że niby-synonimy niekoniecznie są równoważne pod względem frazeologicznym, stylistycznym, konotacyjnym itp. Na pewno znajdą się takie przypadki, w których wystarczy faworyzować istniejący rodzimy ekwiwalent (lub ekwiwalenty), w innych lepiej utworzyć nowe słowo. Np. po co tworzyć nowe słowo na
syntaktyczny, skoro istnieje
składniowy i równoważność jest tu w zasadzie stuprocentowa pod każdym względem. Z drugiej strony, między
budować a
wznosić czy
stawiać taka równoważność bynajmniej nie zachodzi.
EDIT: Ździna.
Bździna? :p