Dzięki pojęciu że oba (pieczywo i stek) to energia potrzebna do działania, wiemy co je łączy widać podobieństwa, potem drogi już się rozjeżdżają i to również widać.
Tak, i te rozjeżdżające się drogi pokazują się właśnie w osobnych określeniach na pieczywo i stek.
Ale w zapisie słów nie widać podobieństw rzeczywistych tych dwu słów, tzn. że jest to żywność.
Wybacz, ale twój język jest kompletnie abstrakcyjny i nie, nie będzie działał. Wystarczy, że ktoś użyje kromki chleba do wytarcia szklanki z wody, a cały koncept twojego pięciuset-morfemowego języku ginie, bo nie jesteś w stanie przekazać informacji, myląc kromkę chlebu ze ścierką.
Więc kromka chleba zmieni wówczas swoją nazwę, bo nazwa pochodzi od funkcji jaką ona pełni a dopiero potem od szczególnych właściwości, wyglądu i tak dalej. Taką kromkę nazwę: ścierka do szkła chrupka lub miękka jasnokremowa, wypiekana w wysokiej temperaturze z mąki i jeszcze co tam sobie chcesz jeżeli chcesz określić jakieś szczegóły tej konkretnej ścierki.
SKOŃCZCIE Z TYMI 500 morfemami, to nie ja napisałem. Nie wiem czy będzie ich więcej czy mniej !!!
Bo ja piszę po polsku a nie w tymże języku, który jeszcze nie powstał, żeby łatwiej było zrozumieć. Forma tam nie jest istotna, równie dobrze mógłbym napisać Ala mieć kota/ ma kota/ posiadać/ posiada / posiadanie
Chyba nie rozumiesz: gramatyka to podstawa jakiegokolwiek języku. Nie, to nie podstawa, to baza, szkielet, kręgosłup podtrzymujący całość w ryzach. Możesz sobie mówić, że "forma nie jest istotna", ale to się kłóci z tym, co mówi nam jednoznacznie nauka. Słowa mogą się nie odmieniać, mogą zawsze stać w tym samym szyku, a i tak będą miały gramatyczną formę.
Czy ja to kwestionuję? Mówię po prostu, że średnio się na tym znam dlatego napisałem na początku, że w tym również mógłby mi ktoś pomóc. Na takim forum znajdzie się ktoś może. Akurat szyk to kolejne ograniczenie dla języka i dodatkowa zasada, sam preferuję raczej szyk dowolny.
Nie ma tu ani synonimów, bo jest jeden symbol na określenie jednego pojęcia (znaczenia, jeśli nie rozumiesz), nie ma także homonimów takich jak słowo: "język", są natomiast antonimy (przeciwieństwa jakby ktoś nie wiedział) i bardzo dobrze.
Cały problem z "przeciwieństwem" i "negatywnością" jest taki, że są czysto teorytycznie i nie mają żadnego ugruntowania w fizycznym, istniejącym świecie. Nikt nie potwierdził istnienia grawitonów o ujemnej grawitacji i nikt nie potwierdził ujemnej wysokości jakiegokolwiek obiektu - zupełnie tak samo pojęcie "przeciwieństwo" jest czysto abstrakcyjne. Podczas gdy dla ciebie przeciwieństwem czerwonego będzie niebieski, dla mnie będzie nim seledynowy, bo tak łączą się one na spektrum kolorów. Albo nawet czarny. Albo przeciwieństwem czerwieni będzie biel, bo przyjmiemy taki a nie inny koncept. Jeśli silisz się na stworzenie języku poprawnie opisującego rzeczywistość, nie wolno ci brać pod uwagę pojęć tak abstrakcyjnych jak "przeciwieństwo".
Przeciwieństwa istnieją: szybki-wolny, cała twoja teoria legła w gruzach. Natomiast przeczenia są po prostu użyteczne. Jak chcę coś komuś wyjaśnić to mówię, nie-fizyczne, psychiczne. A ty tworzysz języki bez przeczenia? :O
[...]a to wyklucza mój język tam nazwa odpowiada dokładnie znaczeniu, nie ma homonimów, pojęć pustych, nieścisłych pojęć itd.
Proszę, podaj mi nazwy poniższych pojęć w twoim języku, zobaczymy, czy są nieścisłe:
- Tygrys;
- Ściana;
- Żelazo (pierwiastek);
- Książka;
- Ciastko.
Ponadto interesuje mnie jak przedstawisz następujące pojęcia:
- Chińczyk;
- Allah (ciekawe jak podasz tego definicję nie wymieniając Islamu, Muzułmanów li nazw Semitów).
Tygrys to coś (byt/rzecz/istota) - dotąd może chodzić o dosłownie każdą, rzecz jaka istnieje, dalej: samodzielna (czyli samodzielnie zdobywająca energie - może to być roślina, zwierzę (również człowiek) czy robot autonomiczny, ale już nie kamień, dalej: ruchome (nie związane z ziemią/potencjalnie ruchome) - czyli zwierzęta i roboty samodzielne,dalej z elastycznego materiału, dalej materiału rosnącego, oddychającego, odrzywiającego się, wilgotnego, dalej cechy charakterystyczne tygrysa, nie znam się na biologii więc je pominę ( i tu widać, że żeby o czymś mówić trzeba wiedzieć co się mówi co obecnie nie jest wymagane), ale domyślam się, że bierzemy tu pod uwagę wielkość, jak i drapieżnictwo, czyli odrzywianie się innymi bytami samodzielnymi ruchomymi, i biologicznymi czyli złożonymi z komórek, czyli elastycznych, rosnących, oddychających.. itd.
Ściana to oczywiście - "izolacja" (ograniczenie/zamknięcie), możesz oczywiście dodać że pozioma, żeby nie pomyslić z sufitem, gruba i bez "dziur" (wnęk/próżni/pustego), żeby od różnić od płotu.
Żelazo to lśniący, srebrzysty, dość twardy i dość trudnotopliwy metal, który ulega pasywacji, jeżeli dobrze pamiętam, przewodzi prąd (energię elektryczną ) oraz ciepło (ale tu powinien specjalista się wypowiedzieć - bo dla nich ten język).
Książka - zbiór (grupa/mnogość/wiele/wielość) związanych treścią informacji w postaci i tu wybierasz czy chodzi ci o opowieść ustną zwaną opowieścią (raczej nie książką) opowieść ustną wcześniej nagraną (audiobook) opowieść w postaci utrwalonej (trwałość/papier) czy elektronicznej (ebook)
Ciastko - def. z Wikipedii - rodzaj słodkiego wyrobu cukierniczego o różnorodnych kształtach, smakach, wielkości i sposobach przygotowywania. Ciastka są mniejsze od ciast i przeznaczone na jedną porcję.
Słowo Chińczyk ma dwa znaczenia- osoba o charakterystycznych cechach antropologicznych, czaszka, wzrost, włosy, oczy itd.
lub mieszkaniec długości i szerokości geograficznej jaką masz na myśli biorąc pod uwagę, że panowanie państwa zwanego Chinami zmieniało się przez wieki należy zauważyć, że Chiny dziś to inne Chiny niż jutro czy wczoraj, tak samo jak ja wczoraj, to inna osoba, niż dziś czy jutro, ale zwykle są to takie subtelności, że nie ma to odbicia w języku, choć zwyczajowo, w pseudonimach, czy w dawnych czasach w imionach i nazwiskach, czyli uszczegółowionych imionach ( bo czymże więcej są nazwiska, czego zresztą nie widać w językach naturalnych, słowa zaczynają, żyć swoim życiem, odrealnione od rzeczywistości). Pamiętajmy, że jeżeli jakieś Państwo zmienia prawo to już generalnie jest czymś innym niż było wcześniej.
Polecam zapoznać się z paradoksem statku Tezeusza -
http://pl.wikipedia.org/wiki/Statek_Tezeusza . Jeżeli ktoś powie, że w Polsce jest źle, może mieć na myśli Polskę z wczoraj, język nie nadąża za rzeczywistością, to samo dzieje się z takimi poglądami jak prawica czy lewica, które w ciągu wieków zmieniały swoje znaczenia. Porównaj np. pojęcia prezydent w różnych krajach, stanowisko prezydent w USA, to zupełnie coś innego niż prezydent w kraju Polska, bo mają zupełnie inne kompetencje, a nadal nazywamy ich tak samo.
Sytuacja z Allahem analogiczna jest to Bóg/bóg - nie sposób opisać tego pojęcia nie odnosząc się do konkretnej teologii w ramach, której jest wypowiadane, co się obecnie robi. Przykład Spotyka się Hindus z Katolikiem i jeden pyta drugiego "Wierzysz w Boga?" Drugi mówi: Oczywiście Pierwszy mówi: ja też. Czy jednak wierzą oni w tego samego Boga? Bóg hindusów ma inne cechy niż ten katolików. Dlatego słowo bóg nie może być pojęciem pierwotnym. Tak samo jak nie można porównywać bogów pogańskich z monoteistycznymi co raczej aniołami w religiach monoteistycznych, bo oni mają porównywalny status, choć nazwa wskazuje na coś innego.
Przepraszam, ale stworzenie języku na założeniach, jakie sobie tam obrałeś, jest nierealne. Tyle i koniec. Nie można opisywać światu tak małą ilością morfemów, jest to fizycznie awykonalne, biorąc pod uwagę margines błędu przy zrozumieniu słów weń stworzonych. Zamieściłeś tutaj swój pomysł, który obaliliśmy mocnymi argumentami, na które odpowiedziałeś w sposób jeden: taki, który skończyłby ci się wraz z osiągnięciem pięciuset morfemów typu "wąski", "gęsty", "puszysty", "kolczasty", "śliski", "śmierdzący". Jeśli chciałeś zasięgnąć u nas pomocy to już widzisz, że nikt nie zgadza się z tym pomysłem i nie znajdzie się tu osoba chcąca się tego podjąć. Ja za to z chęcią zobaczę jak tworzysz ten język i jak opisujesz nim rzeczywistość. Pięćset słów to bardzo mało, można stworzyć w kilka wieczorów, minimalnie jeden. Są tu tacy, którzy tworzą języki ze słownikami po dwa tysiące słów i nadal muszą uzupełniać słownik o nowe morfemy przy każdym kolejnym tłumaczeniu. Jeśli mimo wszystkiego co tutaj powiedzieliśmy wciąż twierdzisz, że możliwe jest stworzenie takiego języku, to go stwórz. Ja popatrzę z boku.
Nie wiem czy nikt nie zgadza się go podjąć na tym forum nie ma tylko 2 czy trzech osób, prawda?
To, że muszą uzupełniać słowniki związane jest z tym co już mówiłem, że wymyśla się pojęcia za bardzo wąskie i szczegółowe. Przykład nieco przerysowany wyobraźmy sobie, że ktoś tworzy w swoim języku odpowiednik dla pojęcia wypukła ściana - ABCD, następnie patrzy, że przez tak wąskie pojęcie nie może nazwać w swoim języku zwykłej ściany, albo też ściany wklęsłej, więc generuje nowe słowa, i tak mnoży ich bardzo dużo, taki los podzielił znaki chińskie. Jeśli natomiast stworzymy słowo A - określające wypukłość, B - wklęsłość, a C - ścianę, będziemy mogli tymi trzema mofemami, utworzyć nie tylko ścianę zwykła, nie tylko ścianę wklęsłą i wypukłą, ale też trochę wklęsłą, a trochę wypukłą, a także inne wklęsłości i wypukłości, które widzimy w całym universum, tak samo jak będziemy mogli opisać każde ograniczenie, każdą ścianę, czy to psychiczną czy fizyczną, prawda? Jeżeli weźmiemy słowo pustka/próżnia/wnęka to opiszemy nim wszelkie akweny (jeziora, rzeki, morza, oceany, kałuże, rowy, doliny, depresje, naczynia i co tam jeszcze).