Zauważyłeś "l" na końcu sylaby, to możesz się spodziewać, że poprzednia samogłoska być może uległa wokalizacji, więc prawidłowa rekonstrukcja tejże sylaby to *-vьl-.
Akurat
wilk nie jest najlepszym przykładem, bo mieliśmy tu do czynienia z *l̥ zgłoskotwórczym - takim jak np. w czeskim
vlk czy
Vltava. Ogólnie *l̥ i *r̥ zgłoskotwórcze dawały w polskim parę możliwości rozwoju, w zależności od tego przed jakim typem spółgłoski stały. To, gdzie stały, można stwierdzić porównując polskie słowo z odpowiednikami np. czeskimi, słowackimi lub serbochorwackimi oraz rosyjskimi.
W zabytkach cerkiewnych sonanty (spółgłoski zgłoskotwórcze) zapisywano tak samo jak sekwencje jer + spółgłoska l/r (ьл, ьр, ль, рь, ъл, ър, лъ, ръ), ale fonetycznie zapewne istniała różnica, tak samo jak w dialektach prasłowiańskich, które dały początek obecnym językom słowiańskim - bo sonanty dały inne wynikowe głoski niż sekwencje jer + spółgłoska.
Lepszym przykładem byłoby np. - z braku lepszego przykładu - słowo
pralka: *pralЬka. W przypadku
wilka: *vl̥kъ - a więc jer tylko na końcu.