Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Nie wiem co to za głupia moda. Co oni chcą tym osiągnąć? Żeby było międzynarodowiej?
Marketing.
Takie "HBO" czy "BMW" jest wyrazistsze, łatwiej je wyłowić z tekstu, niż takie "Home Box Cinema" i "Bayerische Motoren Werke", do tego odpada problem wymowy – skrótowiec każdy może wymówić w tym języku, w jakim chce.
Nazwa to marka, ma być możliwie jak najprostsza i zarazem najbardziej charakterystyczna. Ma łatwo zapadać w pamięć. Ma się często o niej mówić. Ma być symbolem.
(Powiedziałbym nawet, że to trochę jak z godłem i flagą – obydwa są znakami i to godło przekazuje więcej informacji, ale flaga jest zazwyczaj jego symbolicznym uproszczeniem, "skrótem", zachowującym jak najwięcej charakterystycznych cech przy maksymalnej prostocie i rozpoznawalności.
Są wyjątki, oczywiście.)