Wiesz, nic nie mam do polskości, ale biorąc pod uwagę twoje rozumienie "patriotyzmu", też mi go obrzydziłeś.
Nie ma się co martwić, jeśli chodzi o jego poglądy polityczne, to nie ma tam napisane wiele. I wynika wyraźnie, że na tematy polityczne nie lubił się wypowiadać. Piszą też, że nie był zbyt gorliwym katolikiem, nawrócił się dopiero przed samą śmiercią. Za patrjotę uważam go dlatego, że faktycznie krzewił polską kulturę i język i miał do niej wielki szacunek. Świadczył dobrze o Polsce na arenie międzynarodowej, no i postulował pojednanie polsko-niemieckie, na czym wyszedł jak Zabłocki* na mydle...
*A ten Zabłocki to przestępca, więzień któregoś amerykańskiego więzienia.
Nie rozumiem, co nie odpowiada ci w moim rozumieniu patrjotyzmu. To właśnie popularne rozumienie patrjotyzmu - "podoba mi się gdzie mieszkam, kocham pana prezydenta, płacę podatki i nie śmiecę" jest błędne i prymitywne.
Gdyby Brückner był takim patrjotą, zmieniłby nazwisko na zgodne z polskim językiem.
Aj tam, zgodne. Miał się nazwać Bryknerowski?
Swoją drogą, mojemu dziadkowi PRLowscy urzędnicy zmienili imię i zniekształcili zapis nazwiska. Czy dobrze zrobili? Moim zdaniem nie.
Serio? Nie zauważyłem, bo ciągle trafiam na samych patrjotów. Zarówno w sensie Twojego patriotyzmu, jak w sensie "jestem patriotą ale nie w tym sensie co ci, którzy za patriotów się uważają", ale z ludźmi o poglądach typu "patriotyzm jest koncepcją u zarania niezrozumiałą" jeszcze się nie spotkałem 
A ja właśnie trafiam w większości na europejczyków, którzy uważają, że Polska to zacofanie, ciemnogród, ksenofobja i władza "czarnych" i za wzór wszystkiego stawiają Europę Zachodnią lub Amerykę, a naszej kultury nie rozumieją ni w ząb.
Tak więc, zazdroszczę ci towarzystwa.